Wsiadam do samochodu który z pewnością nie należy do Ryana. Ma inny kolor i zapewne markę, ale nie zdążyłam się przyglądnąć.
-Daleka droga nas czeka?-pytam mimo iż doskonale znam odpowiedź.
-Niecałe siedem godzin-odpowiada naciskając gaz. Tym razem jednak jedzie dużo wolniej co mi się podoba.
-Skąd masz ten samochód?-pytam cały czas patrząc na swoje brzydkie dłonie.
-Mam pewne znajomości. I przestań tak się patrzeć na te ręce-beszta mnie, a ja spoglądam na niego smutno.-blizn prawie nie widać.
-Akurat-prycham.-wyglądam obrzydliwie.
Ryan zerka na mnie jedynie kątem oka i wzdycha, ale tego nie komentuje.
-Chyba powinniśmy coś zjeść-proponuję, a ja odwracam głowę od okna i spoglądam na Ryana.-jesteś głodna?
-Od kiedy się mną przejmujesz?-warczę.
-A ty od kiedy zrobiłaś się taka pyskata?-zaciska mocno szczękę. Zdenerwowałam go.-nie zapominaj kto tutaj rządzi. Czasem bywam dla ciebie miły, ale to nie znaczy, że możesz zachowywać się jak chcesz.
-Dziwisz mi się?-syczę.-właśnie jadę setki kilometrów i jestem coraz dalej od domu!-wyrzucam ręce w powietrze.-jak mam się czuć do cholery?
-Nie przeginaj kurwa-syczy zaciskając mocniej palce na kierownicy.-jestem bliski do tego, żeby cie wysadzić.
-A rób co chcesz-krzyżuję ręce na piersi i wyglądam przez okno. Niebo jest szare, a ciemne chmury zwiastują prawdopodobnie deszcz.
-Tak mi się odwdzięczasz po tym jak cie uratowałem?-podnosi głos, a ja cała drżę.-mogłem cię tam w tedy zostawić w tym pożarze i mieć cię w dupie.
-Mogłeś-kwituję. Nagle czuję jak gwałtownie lecę do przodu i gdyby nie pasy wylądowałabym na szybie. Ryan zatrzymał się gdzieś i teraz patrzy na mnie wściekły. Jego oczy są czarne, a usta zaciśnięte w wąską linie. Ręce mocno trzymają kierownicę. Jest zdenerwowany. Zaczynałam żałować tego co powiedziałam.
-Jeszcze jedno słowo kurwa a naprawdę nie będę miał litości-syczy i odpina swój pas.-chcesz coś do jedzenia?-pyta zdenerwowany.
-Nie-odpowiadam krótko odwracając głowę w stronę okna.
-Jak sobie chcesz-rzuca i wysiada z samochodu. Przez chwilę myślę, aby stąd uciec: w końcu drzwi są otwarte, ale kompletnie nie wiem gdzie jesteśmy. Przed sobą widzę jedynie znaczek McDonalda i stacje benzynową. Może poproszę kogoś o pomoc? Jest tutaj kilka, niegroźnie wyglądających ludzi. Wystarczy podbiec do kogoś i powiedzieć całą prawdę...w tedy uwolniłabym się od nich i byłabym bezpieczna.
Nie. Nie mogę.
Znając Ryana znajdzie mnie i będę miała większe kłopoty niż teraz. Albo znajdzie mnie ktoś kto nie powinien mnie znaleźć. Chyba jednak wolę zostać. Ale wizja ucieczki jest kusząca. Może ucieknę, zabukuje bilet i wylecę na drugi koniec świata? Erica, kretynko! I niby co dalej? Gdzie będziesz spać i za co żyć?
Moje rozmyślania przerywa Ryan wsiadający z powrotem do samochodu. Widzę kątem oka jak jego sylwetka w dalszym ciągu jest napięta. Odpala samochód i rzuca mi na nogi coś ciepłego owiniętego w papier.
-Jedz-syczy krótko, a sam zabiera się za swoje jedzenie. Nie chciałam nic, ale wolałam już się nie kłócić. Gdy odwijam papierek czuję nieziemski zapach i dociera do mnie jaka jestem głodna. Biorę dużego gryza burgera i oblizuje usta. Obłęd!
-Dzięki-mruczę po chwili cicho chcąc załagodzić atmosferę.-i przepraszam za tamto. Jestem zdenerwowana.
-Po prostu nie rób tak więcej-odpowiada nieco łagodniej, a ja kiwam głową. Kończę burgera w ciszy, a papierek upycham między drzwi. Wjeżdżamy na autostradę i Ryan przyśpiesza. Jedziemy teraz dużo szybciej zwinnie wymijając inne pojazdy. W radiu lecą jakieś beznadziejne piosenki, ale mimo wszystko staram skupić na nich swoją uwagę chcąc, aby ta droga przebiegła jak najszybciej.
CZYTASZ
Dotyk diabła
RomanceJedna noc potrafi zmienić wszystko... Erica do niedawna wiodła spokojne życie i miała wszystko czego zapragnie: kochającego narzeczonego, rodzinę i bezpieczeństwo. Jeden moment, jedna niepozorna noc sprawiła, że życie tej młodej kobiety całkowicie...