Rozdział 31

5.4K 113 5
                                    

Staję przed lustrem ubrana w małą czarną oraz z nieco mocniejszym makijażem. Obok mnie znajduję się Ava mając na sobie srebrny top i białą spódnicę, a do tego pasujący makijaż który podkreślał jej duże, czerwone usta oraz miodowe oczy.

-Wyglądamy bosko-odpowiada z szerokim uśmiechem i spogląda na mnie.-chodź, pomożemy chłopakom w przygotowaniach.

Gdy schodzimy na dół niemal wszystko jest gotowe: mnóstwo różnych przekąsek i jeszcze więcej alkoholu który poza prezentowaniem się na stole był jeszcze niemal w całej lodówce. W salonie spotykam Ryana rozkładającego szklanki. Prezentuje się niesamowicie w czarnej koszuli i ciemnych jeansach. Jego włosy jak zwykle są ułożone w nieładzie. Wygląda jak mroczny anioł. Podnosi głowę i przez chwilę nasz wzrok krzyżuję się. Zaczesuje włosy za ucho i uśmiecham się niepewnie.

-Ryan. Pomóż mi wnieść zgrzewki piwa z garażu-mówi Kian wchodzący do salonu przez co mężczyzna odwraca ode mnie wzrok.

-Robi się-wzdycha i mija mnie wychodząc z salonu. Odprowadzam go wzrokiem i uśmiecham się lekko widząc obok Kiana. Stawia skrzynkę z piwem w kącie i przeciera ręką czoło.

-Nie za dużo alkoholu?-pytam, a ten prycha i zerka na mnie.

-Wręcz przeciwnie. Boję się, że to za mało-drapię się po karku w chwili kiedy słyszymy dzwonek do drzwi.-otworzę-mówi Kian i znika mi z oczu. Stoję na środku salonu słysząc w pewnym momencie czyiś głos i śmiech, a po chwili coraz głośniejsze kroki. Do salonu wchodzi wysoka kobieta w blond włosach i złotą, obcisłą sukienką, a także na maksa wysokimi szpilkami które słyszałam jeszcze zanim się tu pojawiła. Obok niej stoi wysportowany mężczyzna z burzą, brązowych włosów na głowie.

-Erico, poznaj proszę Zacka i jego żonę Lisę. To nasza współlokatorka.

-Miło cię poznać!-kobieta przerywa mu i podbiega do nas mocno mnie przytulając. Jest na tyle wysoka, że sięgam jej jedynie do brody.

-Lisa!-słyszę krzyk, a po chwili do salonu wbiega Ava przytulając mocno kobietę która śmieję się i obejmuje ją-widzę, że się poznaliście-dodaje z uśmiechem, a ja przytakuję.

Podskakuję lekko gdy czuję na biodrach czyjeś dłonie. Chcę się oddalić, ale ucisk nasila się i przyciska mnie do swojego torsu. Mocne perfumy pomieszane z papierosami od razu docierają do mojego nosa.

-To tylko ja-szepczę Ryan i całuje mnie za uchem, a potem wita się z pierwszymi gośćmi.

-A mi drzwi to już nikt nie otworzył-w salonie zjawia się nagle średniego wzrostu mężczyzna z ułożonymi na żel czarnymi włosami.

-Wybacz przyjacielu. Nie słyszeliśmy dzwonka-mówi Kian i spogląda na zegarek.-już prawie 20. Gdzie wszyscy?

-Tutaj!-dwie dziewczyny z szerokimi uśmiechami pojawiają się nagle w polu naszego widzenia. Jedna z nich z krótkimi, brązowymi włosami i zieloną, krótką sukienką, a druga z włosami niczym miód, białym topem i czarnymi rurkami.

-Jesteście już-Ryan puszcza mnie, aby się z nimi przywitać. Gdy je przytula czuję pewnego rodzaju zazdrość, ale staram się to ukryć. Widzę jak obejmuje mocno najpierw jedną, a potem drugą, a gdy podchodzi do mnie ogarnia mnie spokój.-to Caroll-wskazuje na dziewczynę w zielonej sukience.-oraz Jasmine-dodaję, a ja witam się z nimi krótko.-siadajcie. Kian! Nalewaj każdemu rozchodniaczka!

-My też poprosimy-czwórka mężczyzn zjawia się w salonie. Są do siebie podobni: różni ich jedynie kolor włosów i ubranie. Siadam niepewnie obok Ryana i wzdycham z ulgą gdy obejmuje mnie i przyciąga bliżej. Jednak co chwilę ode mnie odchodzi gdy do salonu wchodzą kolejni goście i Ryan biegnie na przywitanie. Poznaję mnóstwo imion, ale zapamiętuje tylko kilka. Ludzi jest mnóstwo, a ja nie wiedziałam, że impreza będzie aż tak tłoczna. Czuję się nieswojo wśród tylu obcych ludzi, ich krzyków i głośnych śmiechów dlatego postanawiam wypić kieliszek, aby trochę się rozluźnić. Potem jeszcze jeden. I kolejny. Robi mi się gorąco przez alkohol, a mimo to wciąż jestem zestresowana. Wzdycham z ulgą gdy Ryan po długim czasie siada obok przez co mogę posiedzieć chwilę w znanym mi towarzystwie. Wypijam kolejnego szota nie chcąc być inna od pozostałych. Alkohol kończył się szybciej niż zamierzałam, a puste butelki ustawiane są pod ścianą. Albo mi się wydaję, albo większa część przyszła tu tylko dla dobrego alkoholu: mało rozmawiają, a jedyne co robią to proponują każdemu kolejnego szota mimo iż minutę wcześniej piliśmy. W takim tempie nikt nie dotrzyma do północy.

Dotyk diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz