Rozdział 28

5.6K 112 5
                                    

Ryan

-No chyba kurwa nie-syczę zaciskając mocno pięści.

-Też nie chce, ale zrozum stary, że nie mamy wyjścia-Kian rozkłada bezradnie ręce.-to tylko kilka dni. Samolot mamy już zarezerwowany, wylatujemy jutro rano.

Warczę zdenerwowany i przeczesuje dłonią ciemno brązowe włosy które swoją drogą muszę niedługo podciąć.

-Oni sami sobie kurwa nie poradzą? Bez nas?-syczę wściekły.

-Sam wiesz jak sprawy się pierdolą. Jak tak dalej pójdzie zostaniemy z niczym.

-Japierdole-fukam rozglądając się po pomieszczeniu jakbym szukał pomocy albo wsparcia.

-Co to za krzyki?-w salonie zjawia się Ava razem z Ericą która ubrana była w czarne legginsy i białą koszulkę. Moje zmysły zaczęły szaleć i wyobrażać sobie ją bez niczego, jęczącą pode mną moje imię. Szybko kręcę głową, bo wiem, że w tej chwili seks jest niemożliwy.

-Musimy wylecieć-wzdycha cicho Kian, a dziewczyny marszczą brwi.

-Niby z jakiej paki?-pyta czarnowłosa.

-W magazynie są jakieś poważne problemy z papierami i finansami, a ci idioci nie dają rady. Wszystko pieprzą w papierkowej robocie i dochodzą do nas słuchy, że towar dotarł nie taki jak trzeba-tłumaczy mój kumpel, podczas gdy ja hamuję się, żeby w coś nie przypierdolić.-jak tak dalej pójdzie nasi klienci przestaną u nas kupować, a w najgorszym wypadku znajdą nas i się zemszczą.

-Okej-odpowiada ostrożnie Ava.-to kiedy lecimy?

-Wy nie lecicie-rzucam sucho i dziewczyny zerkają na mnie.-tylko ja, Kian i kilku ochroniarzy. To wszystko.

-Słucham? Też tam jestem potrzebna!

-Nie. Ty zostajesz tutaj. Z Ericą-spoglądam na brązowowłosą która kuli się pod ścianą.

Jest wystraszona.

-Kiedy wracacie?-pyta oschle Ava, a my z Kianem wzruszamy ramionami.

-Nie wiem. Góra tydzień. Dłużej tam nie zostajemy. Miejmy nadzieje, że sprawy pójdą szybciej-Kian zerka na mnie, a ja przytakuję dyskretnie.

-Popierdolone to wszystko-czarnowłosa kiwa głową.-od jakiegoś czasu wszystko się pieprzy, a my jesteśmy jacyś zakręceni.

-Jesteście-do salonu wchodzi Blase i teraz wzrok wszystkich skupiony jest na wysokim ochroniarzu.-bo nawet nie zauważyliście kiedy Erica wyszła.

Spoglądam w miejsce gdzie jeszcze niedawno stała. Pusto. Jak to możliwe, że wyszła stąd i nikt tego nie widział?

-Kurwa-syczę i wychodzę szybko z salonu. Doskonale wiem gdzie będzie siedzieć.

Wychodzę na taras i rozglądam się dookoła. Dostrzegam dziewczynę siedząca na hamaku. Doskonale wiem, że w poprzednim domu uwielbiała hamak w ogrodzie dlatego kazałem go zamontować również tutaj. Specjalnie na jej życzenie.

Delikatnie bujała się, a ciepły wiatr mierzwił jej brązowe włosy. Kolorystycznie były podobne do moich. Z tym wyjątkiem, że Erici były co najmniej o dwa odcienie jaśniejsze.

Dotyk diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz