Rozdział 33

4.8K 114 1
                                    

-S...słucham?-pytam gdy wreszcie mój mózg przeanalizował jego słowa.

-W czwartym tygodniu-rzuca.-nie wiedziała pani?-zaprzeczam ruchem głowy, a mężczyzna wzdycha i wpisuje coś w dokumentach.-w każdym razie tak jak mówiłem to cud, że pani ani pani dziecku nic się nie stało. Pracuję tutaj od wielu długich lat i nie pamiętam, aby po takim wypadku przeżyło nienarodzone dziecko i jego matka.

-To musi być nieporozumienie-dukam kręcąc głową.-nie pomylił pan dokumentów? Nie mogę być w ciąży!

-Czy w ostatnim czasie Pani współżyła?-pyta poprawiając okulary na nosie.

-Tak, ale zabezpieczaliśmy się. Cholera-szepczę gdy dociera do mnie, że jakiś miesiąc temu robiliśmy to pod prysznicem bez zabezpieczenia. Blednę i kręcę przecząco głową.-to niemożliwe. Nie mogę być w ciąży-szepczę ze łzami w oczach. Ryan mnie zostawi. On nie chce mieć dzieci, a teraz? Teraz jestem w ciąży. Zostaniemy rodzicami.

-Musi się Pani z tym oswoić. Teraz niech Pani odpoczywa. 

-Niech pan nikomu o tym nie mówi-proszę go czując łzy na policzku.

-Oczywiście. Jeśli tylko tego pani chce-przytakuje i oddala się.  Zamykam oczy z których wydostają się świeże łzy. Nie mogę być w ciąży. On mnie zostawi. Zostawi i będę samotną matką. 

-Boże-chlipie zamykając usta dłonią. To niemożliwe. Ta informacja nie może do mnie dojść. Mam wrażenie, że zaraz ponownie się obudzę, ale bez tej szokującej informacji. 

-Boże, dziecko!-odwracam głowę widząc wbiegających do sali rodziców.-obudziłaś się!-szlocha mama i siada obok całując mnie w policzek.-dziecko, nie płacz-prosi chwytając mnie za rękę.

-C...co wy tu robicie?-pytam spoglądając na nich.

-Jak to co? Ryan do nas zadzwonił-ogłasza tata, a ja zaciskam usta w wąską linie.

-On...on tu jest?

-Oczywiście. Siedzi przed salą. Kochanie, czemu płaczesz?-pyta tata.

Nie mogę im powiedzieć.

Nie teraz.

-Wszystko będzie dobrze-mama gładzi mnie po dłoni.

-Nie będzie-szlocham.

-Będzie. Niedługo wyjdziesz ze szpitala i wrócisz do nas. Do domu. Ryan się zgodził.

Chyba nie będę miała wyjścia. Ryan dowie się o ciąży i sam spakuje moje walizki wyrzucając mnie za drzwi. Pamiętam naszą rozmowę. Mówił, że nie chce dzieci. Że to dla niego problemy. 

-Potrzebujesz czegoś z domu?-pyta rodzicielka.-przywiozłam ci czyste ubrania, bieliznę i kosmetyki.

-Niczego nie potrzebuję-mruczę cicho.-chce stąd wyjść.

-Musisz narazie tu zostać-wzdycha tata.-lekarz powiedział, że dopiero co się wybudziłaś i musisz tu zostać.

Drzwi otwierają się z hukiem, a do środka tworzy mężczyzna z mocno zaciśniętymi pięściami. Jest blady, ma podkrążone oczy, kilku dniowy zarost i mocniej niż zawsze pomierzwione włosy. Nasz wzrok blokuję się, a gdy widzę jak idzie w moją stronę cała drżę.

-Chodź skarbie-rzuca tata do mamy.-zostawmy ich samych.

Kobieta całuje mnie w policzek i powoli wstaję z krzesła, a później razem opuszczają salę.

-Boże, całe szczęście-wzdycha Ryan całując mnie w czoło. Przymykam oczy na ten gest i otwieram je dopiero gdy siada obok chwytając mnie za rękę.-boli cię coś? Jak się czujesz?

Dotyk diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz