Rozdział 23

6.1K 118 10
                                    

-Proponuję dzisiaj pojechać w same centrum Nashville-mówi Ryan. Obydwoje siedzimy w ogrodzie popijając kawę. Wcześniej zjedliśmy jakieś szybkie śniadanie, bo nie chciało nam się robić nic wykwitnego. A raczej mi się nie chciało robić, bo Ryan nawet nie kiwnął palcem. Podczas gdy ja starałam się zrobić jedzenie ze składników które Ryan kupił (a było to mleko, jajka i ser) on siedział w ogrodzie wypalając chyba całą paczkę papierosów.

-Brzmi fajnie-odpowiadam upijając łyk ciepłego napoju. Pamiętam jak jako dziecko nienawidziłam tego smaku, ani nawet zapachu. Gdy raz napiłam się kawy z kubka cioci chcąc być już dorosła wyplułam ją z powrotem do naczynia, a ciocia cóż...nie wiedząc o tym wypiła ją z wielkim smakiem. Na samo wspomnienie o tym zaczęłam się uśmiechać.

Zerkam na Ryana który spogląda na coś w oddali. Nawet z profilu wygląda niesamowicie. Momentalnie przypomniałam sobie naszą poprzednią noc. Jego dotyk, pocałunki i...

Cholera, przestań.

Wiercę się niespokojnie na krześle i dopijam swoją kawę wstając od stołu.

-Pójdę się ogarnąć-mruczę szybko i wbiegam do domu. Zamieniam piżamę na coś bardziej wyjściowego, czyli czarne rurki oraz pudrowo różową koszulkę z krótkim rękawem.

Wychodząc z pokoju zauważam w kuchni Ryana. Stoi oparty o blat pisząc coś na telefonie. Jego twarz jest mocno napięta, podobnie jak cała sylwetka. Wygląda naprawdę dobrze w białej koszulce z nadrukiem wilka i spodniami do kolan.

-Um...coś się stało?-pytam i dopiero w tedy mężczyzna podnosi znad komórki wzrok.

-Nic ważnego-uśmiecha się lekko, a ja kiwam głową. Mijam go chcąc ubrać buty gdy naglę czuję na ramieniu jego dłoń.-żałujesz? No wiesz...po wczorajszym?-mruczy lekko zdenerwowany, a ja po chwili zaczynam rozumieć o co mu chodzi. Uśmiecham się delikatnie i odpowiadam zgodnie z prawdą:

-Nie. Niczego nie żałuję-a potem mijam go idąc w stronę niewielkiego holu.

*****

-Ładnie tu-wzdycham spoglądając na płynącą przed nami rzekę. Siedzieliśmy właśnie na niewielkim murku i zajadaliśmy najlepsze lody na świecie.

-Rzadko mam okazję tu przyjeżdżać, ale fakt. To miejsce ma coś w sobie.

-Jak nazywa się ta rzeka?

-Cumberland-mówi bez chwili zastanowienia, a ja spoglądam na niego gwałtownie.

-Chciałam cię zaskoczyć jakimś pytaniem.

-Skarbie, znam wiele informacji o tym mieście-uśmiecha się, a ja marszczę brwi i gryzę chrupiący wafelek.

-Opowiedz mi-proszę, a Ryan przez chwilę namyśla się.

-Miasto nazywane muzyką country. Czy to wystarczy, aby zaspokoić twoją ciekawość?-zerka na mnie z rozbawieniem, a ja cicho chichoczę.

-Cóż...poproszę coś jeszcze!-mówię radośnie.

Ryan wywraca oczami, ale doskonalę wiem, że jest równie rozbawiony co ja.

-W Tennesse stolicą której jest właśnie Nashville można polować na wieloryby.

-Poważnie?-pytam robiąc wielkie oczy, a ten kiwa głową.-dawaj coś jeszcze.

-O chryste-wzdycha i stuka się po brodzie.-znajduję się tu las w którym zamieszkują rzadkie, niebieskie wilki. 

-Co ty mówisz?-zszokowana gapię się na mężczyznę.-dlaczego niebieskie wilki?

-Nazwa wzięła się odkąd pewnego dnia na niebie pojawił się niebieski księżyc który zwabił niemal wszystkie wilki w jedno miejsce.

Dotyk diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz