Naszym oczom ukazała się twarz Johna B. Zaraz za nim szła Sara i Jj. Zaczęłam się stresować.
-Świetne wyczucie czasu kochani, naleśniki są gotowe siadajcie- powiedziała Kie i poszła obudzić Popa. Reszta usiadła do stołu. Usiadłam naprzeciwko Jj. Miał na sobie jakiś zwykły tshirt wiec pierwsze co rzuciło mi się w oczy to była malinka na jego szyi. Zaczerwienilam się. Nie sądziłam ze potrafię zrobić tak duża malinke. Postanowiłam się zachowywać jak gdyby nigdy nic. Wzięłam naleśnika i zaczęłam smarować go nutellą. John B rozmawiał o czymś z Sara, a Kie w salonie opowiadała coś Popowi który dopiero co się obudził. Niezręczna cisza pomiedzy mna a Jj sugerowała ze coś się wczoraj wydarzyło. Postanowiłam obrócić to wszystko w żart. Ta niezręczna sytuacja była nie do zniesienia.
-Jj nie sądzisz ze to podejrzane ze obydwoje mamy ogromne malinki na szyjach? - zasmialam się i popatrzyłam na niego. On spojrzał na mnie. Najwidoczniej ucieszył się, ze zaczęłam rozmowę.
-Właśnie bardzo. Niestety nie do końca wiem co się stało bo jakby to powiedzieć.... urwał mi się film haha także nie pomogę w rozwiązaniu tej zagadki - zaśmiał się i ugryzł naleśnik. Zasmialam się na jego słowa
- Serio nic nie pamiętasz ? - zapytałam
- No pamietam jakieś losowe sytuacje jak przez mgłe
- Mam tak samo. Chociaż nie, ja nie pamietam kompletnie nic od momentu zapalenia 4 blanta - wybuchnęliśmy śmiechem. W tym momencie Kiara i Pope przyszli do nas i zabraliśmy się do jedzenia. Gadaliśmy i śmialiśmy się w najlepsze. Razem z innymi żartowaliśmy z zaistniałej wczoraj sytuacji oraz z naszych malinek. Wcale mnie już to nie stresowało, obrócenie tej sytuacji w żart było najlepszym co mogłam zrobić. Inni tez nie przywiązywali zbytniej uwagi do tego co się między mna a Jj stało. Traktowali to jak coś normalnego tym bardziej po ziole.Po śniadaniu razem z dziewczynami pojechałyśmy do pobliskiego miasta na zakupy. Spędziliśmy pare dobrych godzin w centrum handlowym. Kiedy wróciłam do domu było około 20. Byłam padnięta. Postanowiłam położyć się wcześniej spać. Dzisiejszy dzień i ostatnie zarwane przez imprezy noce zniszczyły mnie. Zmylam makijaż, ubrałam luźny tshirt i wskoczyłam pod kołdrę. Na laptopie włączyłam sobie jakiś serial i powoli zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk wiadomości. Spojrzałam na telefon. Była 22:30. Weszłam w wiadomości aby zobaczyć kto napisał do mnie wiadomość i jednocześnie wyrwał mnie ze snu. Kiedy zobaczyłam wiadomość ciepło przeszyło moje ciało. Podniosłam się z pozycji leżącej i przetarłam zaspane oczy aby dokładnie zobaczyć SMS-a. Napisał do mnie Rafe prosząc o spotkanie. Przez chwile zastanowiłam się o co może chodzić. Od imprezy minęło już trochę czasu wiec wątpię ze to mogło by być przyczyna spotkania. Nie spotykamy się tez tak po prostu, dla spędzenia razem czasu bo nie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi ani tym bardziej nie jesteśmy w związku. Byłam ciekawa o co może chodzić, ale z drugiej strony odczuwałam pewien niepokój z tym związany. Postanowiłam zgodzić się na spotkanie.
Dogadaliśmy się na 23:00. Miał po mnie przyjechać. Ubrałam kremowe dresy i top w takim samym kolorze. Do tego na wierzch zarzuciłam brązowa krótka bluzę. Przeczesałam włosy i byłam gotowa do wyjścia. W tym momencie Rafe napisał ze czeka po drugiej stronie drogi. Zdecydowaliśmy aby tam się zatrzymał żeby nie wzbudzać podejrzeń Johna B. Weszłam do salonu. Na szczęście nie było tam mojego brata. Chciałam się wymknąć bez słowa i wrócić równie niepostrzeżenie. Już miałam otworzyć drzwi gdy nagle usłyszałam jego głos.
-Kate? Gdzie ty się wymykasz? - zapytał zdziwionym tonem. Oczywiście ze nie mogło się to udać z moim szczęściem. Odwróciłam się i uśmiechnęłam niepozornie.
-Ja? Umm ja idę pobiegać - wymyśliłam na poczekaniu. John najwidoczniej mi uwierzył bo wszedł do kuchni i zaczął zachowywać się jak gdyby nigdy nic.
-A okay nie wróć zbyt późno i uważaj na siebie - powiedział. Nie spodziewałam się ze tak łatwo pójdzie. Ucieszona otworzyłam drzwi. John jednak znowu mnie zatrzymał.
-Kate tak w ogóle mam coś dla ciebie. Poczekaj to jest idealny moment aby ci to dać - powiedział i podszedł do swojej kurtki wiszącej w przedpokoju. Z kieszeni wyciągnął coś na kształt małego dezodorantu w aerozolu - weź, będziesz czuć się bezpieczniej - powiedział i wręczył mi przedmiot. Spojrzałam na niego i przeczytałam nazwę
-PeperEye co to ...- nadal nie wiedziałam co to ale po chwili przeczytałam napis linijkę niżej- aaaa dobra - był to gaz pieprzowy. Szczerze ucieszyłam się z tego prezentu, gdyż faktycznie będę czuła się pewniej i bezpieczniej chodząc gdzieś nocą. Podziękowałam bratu za prezent i wyszłam z domu.