Wracaliśmy w kompletnej ciszy. Nikt się nie odezwał odkąd wsiedliśmy spowrotem. Najwidoczniej byliśmy za bardzo zmieszani tą całą sytuacją, która wydarzyła się w domu pani Lan.
Dojechaliśmy do domku John'a. Na werandzie czekali na nas Kiara i Pope. Weszliśmy na ganek i zaczęliśmy opowiadać im co się wydarzyło u kobiety.
- Byliśmy na zewnątrz - powiedział JJ, a zaraz potem zapiał kogut - A wszystko, co słyszymy, to tylko ,,Bam! Bam! Bam!". Farba zaczęła odchodzić od ściany.
- Straszne to było - dodałam.
- Poczekaj, po pierwsze, spójrz na to - chłopak stanął pomiędzy Kiarą i Popem, schylił się i zaczął strzepywać ze swoich włosów farbę - Spójrz na to.
- To łupież, obrzydliwe - powiedziała z obrzydzeniem mulatka.
- Okej, już podziękujemy - rzekł czarnoskóry. Blondyn wyprostował się i zaczął mówić.
- Spójrz na to wszystko. W porządku? - wskazał na podłogę, na której leżały małe kawałki farby - To farba.
- Och, okej, więc widziałeś facetów, którzy do nas strzelali, prawda? - zapytała mulatka.
- Tak, ja, Jess i John B.
- Czy masz ich dobry opis? Jak oni wyglądali? Wszystko - Kie za wszelką cenę chciała dowiedzieć się jak wyglądali.
- Cokolwiek co będziemy mogli wnieść do raportu policyjnego? - zapytał z nadzieją czarnoskóry.
- Tak - odpowiedział - Tęgi.
- Tęgi? - zapytała z niedowierzaniem mulatka.
- Tak.
- Wiesz co - zaczęła Carrera - To nie jest zbyt pomocne.
- Okej, nie, był w typie tego gościa z garażu mojego ojca - zaczął porównywać jakiegoś gościa do tego co do nas strzelał. Poprostu ekstra - To znaczy, wiecie, że robił skrytki towarowe dla przemytników narkotyków.
- Tak, tak, wiemy - powiedziałam, chociaż kompletnie nie wiedziałam o kogo mu chodzi.
- Więc Mówię wam, że właśnie tacy. Ci goście, ci mordercy... - chłopak przerwał i zaciągnął się skrętem - To byli przemytnicy.
- Przemytnicy? Narkotyków? Jak przemytnicy Pablo Escobara? - zapytał Pope.
- Tak - chłopak ponownie zaciągnął się skrętem.
- Dobra, a jak wyglądali? - zapytał czarnoskóry.
- Nie było cię tam - zaczął blondyn - Nie było czasu, aby się przyglądać! - wykrzyczał Maybank - Byłem w stresie. Ale mówię wam... - zaczął - w krzyku pani Lany słyszałem, że ci faceci nie żartowali.
Spojrzałam na John'a B, który otworzył kompas i zaczął się mu przyglądać.
- To poważna sprawa - ciągnął dalej JJ- Nie podoba mi się to.
- Po co im kompas? - zapytała Kiara, a ja przyglądałam się Routledgowi, który zastanawiał się nad czymś.
- To śmieć. Nie dostalibyśmy za to pięciu dolców - oznajmił czarnoskóry - Bez urazy, to rodzinna pamiątka - skierował te słowa to bruneta.
- Gabinet - rzekł John B, wszyscy spojrzeliśmy na niego.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Gabinet mojego taty - zaczął iść do środka domu - Trzymał je zamknięte, bo bał się, że rywale wykradną mu zapiski na temat Royal Merchanta - wszyscy ruszyliśmy za nim.
CZYTASZ
|ʟɪꜰᴇ ᴏɴ ᴛʜᴇ ᴡᴀᴠᴇ||ᴊᴊ ᴍᴀʏʙᴀɴᴋ|
Truyện NgắnOuter banks Życie dwunastolatki zmieniło się po przykrym zdarzeniu. Wyprowadziła się z rodzinnego miasta do Outer banks, gdzie stara się żyć dalej chociaż na początku nie wychodziło jej to najlepiej. Piętnastoletnia Jessica Thompson stara się cies...