Rozdział 15

10 1 0
                                    

Delilah. Dziewczyna praktycznie ze wsi która nigdy nie widziała dużego miasta. Właśnie teraz stała na progu najlepszego liceum w LA, jak to się stało? Ona w sumie sama nie wiedziała, jeszcze tydzień temu dała by wszystko żeby się ty znaleźć ale teraz wolałaby wrócić z powrotem do wstawania o 5 rano żeby wydoić krowy. Chciała tylko jeszcze raz zobaczyć twarze swoich rodziców którzy zmarli jakieś 3 tygodnie temu na szczęście dla niej jej ciocia wzięła ją do siebie więc nie wylądowała w domu dziecka, albo co gorsza na ulicy. Jej ciotka Alison była szefową wielkiej korporacji i nigdy nie miała własnych dzieci. Przyjęła ją z otwartymi ramionami i obiecała że będzie się nią zajmować jak najlepiej tylko potrafiła. A więc takim cudem stała teraz tutaj i miała ochotę po prostu stamtąd uciekać ale niemiała innego wyboru jak tylko wejść i dać się pożreć tej szkole. Troche nie śmiało przekroczyła próg tego koszmaru i od razu prawie nie dostała piłką w głowę

-sorry! krzyknął jakiś wysoki ciemno włosy chłopak i pobiegł dalej

Dziewczyna już w tym momencie chciała wrócić do domu i zacząć płakać, jednak ruszyła nie pewnym krokiem w stronę szafek. Zobaczyła tam grupkę ślicznych dziewczyn. 

-Hej wiecie może gdzie jest sala od angielskiego? zapytała cicho                                                                    -Jezu czemu ty w ogóle do mnie gadasz jeszcze zarazisz mnie jakimiś pchłami albo czymś takim- jedna z nich powiedziała a reszta zaczęła się głośno śmiać. Delilah wybuchnęła płaczem i wybiegła stamtąd kiedy biegła wpadła na kogoś. Wymamrotała przeprosiny i już chciała znowu zacząć biec kiedy poczuła uścisk na jej ręce.

-Hej co się stało?- zapytał piękny kobiecy głos                                                                                                         -Właśnie czemu płaczesz?- zapytał męski głos                                                                                                        -Nic, nic się nie stało- odpowiedziała praktycznie dusząc się łzami                                                                -Ej widzimy przecież że coś się stało- powiedział ten męski głos, w tym samym momencie dziewczyna poczuła jakieś ramiona przytulające ją, były dość chude i poczuła uderzenie mocnych różanych perfum więc strzelała że to dziewczyna.                                                                              -Spokojnie możesz nam powiedzieć- powiedziała dziewczyna kojącym głosem

Delilah opowiedziała im o wszystkim co się stało lekko drżącym głosem, przy okazji powiedziała im również o śmierci jej rodziców, bo nie chciała wyjść na taką która płacze bez powodu

-To pewnie była Maya albo Jesscia- powiedział chłopak                                                                                      -Nie przejmuj się nimi to zwykłe zdziry- dodała dziewczyna -btw. Jestem Melanie a to James, jak chcesz możemy cię oprowadzić po szkole- dodała podając jej rękę                                                               -Dzięki, jeżeli to nie będzie dla was problem- powiedziała ocierając łzy                                                      -Oczywiście że to nie problem, zawsze lubimy pomagać nowym ludziom- Powiedział James           -W ogóle nie dosłyszałam twojego imienia- uśmiechnęła się Mel                                                                    -Delilah ale przyjaciele mówią na mnie Devi- powiedziała i odwzajemniła uśmiech                                -Okej Devi więc tam jest sala od matmy uczy w niej cyfra najgorsza nauczycielka w szkole więc lepiej bądź uważna- Mel wskazała na salę o numerze 8                                                                                        -Tak a tam jest sala od angielskiego, uczy tam największa hotuwa pan Wan- pokazał na którąś salę James -Niestety my musimy się użerać z White- powiedział z westchnięciem James przy wybuchu śmiechu obu dziewczyn.

Reszta dnia minęła Devi całkiem miło, dopóki nie przyszedł czas na ostatnią lekcję. To była historia. Zanim zadzwonił dzwonek przed ich trójką wyrosła ta sama grupa dziewczyn która wcześniej ją wyśmiała.

-Lepiej uważaj Hamilton na twoim miejscu nie siedziałaby tak blisko tej wieśniaczki- powiedziała dziewczyna, Devi zgadywała że to była Jessica                                                                             -Właśnie nawet tobie nie życzę żebyś czymś od niej zaraziła- dodała ta druga                                          -Dzięki za troskę ale nie potrzebuje waszych rad- Mel uśmiechnęła się 

Te dwie popatrzyły na siebie i poszły, szepcząc coś między sobą. Nie była z tego zadowolona ale nie miała innego wyboru jak pogodzić się z faktem że nie była mile widziana w towarzystwie tych dziewczyn. Ale nie przeszkadzało jej to, trochę później poznała to miejsce trochę lepiej, i dowiedziała się że Mel i James byli dość popularni. Jednak nie obchodziło jej to, cieszyła się tylko że ma jakichś znajomych w nowym miejscu. Około godziny 16:00 wróciła do domu. Zastała swoją ciotkę siedzącą przy stole, czekała na nią

-Jak był twój pierwszy dzień w szkole?- zapytała z lekkim uśmiechem na twarzy                                     -Całkiem dobrze- powiedziała i ruszyła w stronę swojego pokoju

Był dość duży ale nie był jeszcze przystrojony. Ściany były białe, okna duże i wisiały na nich ładne białe firanki parapety były duże na jednym był kwiatek a na drugim zdjęcie jej i jej rodziców, bardzo za nimi tęskniła ale nie chciała się mazać, więc tylko rzuciła krótkie kocham was do zdjęcia i poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i wskoczyła do swojego białego łóżka, tak naprawdę wszystko w tym pokoju było białe. Nie dobra to było trochę rasistowskie- pomyślała. Wzięła swój telefon i zobaczyła powiadomienie z messengera, które mówiło o tym że została dodana do grupy. Kliknęła w nie i okazało się że to była grupa stworzona przez Jamesa. No tak przecież przez kogo innego skoro nazwa grupy brzmiała "moje kwiatuszki" ale jednak dziewczynie się to podobało. Bardzo polubiła swoich nowych przyjaciół i miała nadzieję że oni czuli to samo w stosunku do niej 



Cześć moi drodzy macie tu ode mnie mały prezencik wielkanocny w postaci nowego rozdziału i nowej bohaterki. Mam nadzieję że ją polubicie. Ściskam mocno wasza                                                         Lodo_herbata

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 14, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

niezapomnianaWhere stories live. Discover now