rozdział 11

7 2 0
                                        

Melanie obudziła się w okropnym humorze, Nie wiedziała jak do tego wszystkiego mogło dojść. Przecież obiecała sobie że nigdy nie zbliży się do tego idioty, a teraz go przytuliła? W głębi duszy odezwał się cichy głos -Może go kocham? NIE, to nie możliwe, nie mogę go kochać, przecież tyle lat mi dokuczał teraz nie może mi się podobać.- Stwierdziła że zostawi te przemyślenia na później. Spojrzała w telefon była około 10:04, stwierdziła że pora wstać. Poszła do toalety, poprzedniej nocy nie wypiła za dużo i wracając do domu była na tyle trzeźwa by zmyć makijaż więc nie wyglądała najgorzej. Umyła zęby i twarz a potem ubrała się w szary dres i koszulkę queen. Podeszła do akwarium w którym siedział jej biały pyton królewski Monty, i go nakarmiła. Potem zeszła na śniadanie. W kuchni siedziała już jej cała rodzina: młodszy brat Jackson, mama Sophia i ojciec David. Mel przywitała się z nimi i usiadła przy stole. W kuchni siedział również jej kot Jaskier, imię wymyślał jej ojciec (ponieważ był wielkim fanem wiedźmina). Pogłaskała go a w tym czasie jej mama podała jej jajecznicę.

-Jakie masz dzisiaj plany córeczko?- zapytał jej ojciec biorąc widelec do ręki                                            -nic ciekawego- odpowiedziała z obojętną miną nalewając sobie soku pomarańczowego                  -ok, jakbyś czegoś potrzebowała to powiedz, i pamiętaj że dzisiaj o 15:00 zawożę Jacksona na urodziny więc będziesz musiała iść na pieszo- oznajmił David biorąc trochę jajecznicy do ust         -dobrze- powiedziała dziewczyna.                                                                                                                               

Reszta posiłku minęła w milczeniu. Kiedy zjedli Melanie zerwała się z krzesła i poszła na górę. Kiedy tam była sprawdziła telefon i zobaczyła powiadomienie od Jamesa                                               

OD: kurwiszon                                                                                                                                                                          idziemy dzisiaj o 12:00 do galerii muszę sobie kupić spodnie ok?

DO: kurwiszon                                                                                                                                                                          ok

Uznała że nie może tak pójść do galerii więc zrobiła sobie lekki makijaż, ubrała czarne szerokie jeansy czerwono-czarny bezrękawnik conversy i vintage czarną skórzaną kurtkę którą znalazła kiedyś w lumpie. Wychodząc złapała jeszcze swoją torebkę Prady i wyszła z domu. Kiedy dotarła do galerii James już na nią czekał. Pochodzili po paru sklepach jednak nie mogli niczego znaleźć. Więc stwierdzili że pójdą do lumpa i tam na pewno coś znajdą i nie mylili się wyszli stamtąd nie tylko ze spodniami ale i z 10 innymi rzeczami w tym z koszulką Davida Bowie'go. Na którą Mel polowała już bardzo długo o tu sprzedano ją jej za grosze. Byli bardzo zadowoleni gdy usiedli w kawiarni, była już około 14:40, zamówili kawę i ciastka. I rozmawiali o różnych dziwnych sprawach i swoich przemyśleniach. Siedzieli tam do około 15:50. Kiedy w końcu uznali że czas wracać do domu bo mieli jeszcze zadane na angielski esej. Po około 2 godzinach dziewczyna skończyła zadanie i rzuciła się na łóżko. Był już prawie grudzień a było dość ciepło a słońce dopiero co zaczęło się schylać ku zachodowi. Dziewczyna stwierdziła że zabierze się w końcu za czytanie Makbeta bo miała ją na za tydzień a wypożyczyła ją dopiero poprzedniego dnia. Po przeczytaniu około 15 kartek stwierdziła że zostawi to sobie na kiedy indziej i zeszła na dół zrobić sobie tosty. Kiedy już je zjadła wróciła na górę, zmyła makijaż wzięła szybki prysznic i włączyła sobie serial. Około godziny 23:00 poszła spać. 




Cześć kochani!!! To jeden z dłuższych rozdziałów bo miałam dzisiaj wenę. Mam nadzieję że wam się podoba ściskam i mam nadzieję że dzisiaj poprwaiłam wam chociaż trochę humor.                      Lodo_herbata

niezapomnianaWhere stories live. Discover now