Rozdział 18 - Chatka wśród szczytów

13 4 0
                                    

Im dalej brnęli w te góry, tym niespokojniej Pierre się czuł.

Teraz mijał trzeci dzień ich wędrówki pod przewodnictwem dawnego posiadacza Miraculum Kozicy. Jeśli Pierre dobrze liczył, zbliżała się już końcówka stycznia. Nie wyruszyli na tę misję znowu tak bardzo dawno, ale chłopak zaczynał już nieco tęsknić za pozostałymi towarzyszami, których poznał przez te wszystkie lata. Owszem, Brigitte cały czas była przy nim, ale jej rodzice byli dla niego prawie jego własnymi. Obraz ojca już dawno zatarł się w jego pamięci, a matki nigdy nie poznał.

I jeszcze Coline. Jako że była sporo od niego starsza i z tego co wiedział, miała męża i dzieci, wolałby zwracać się wobec niej per pani, ale ona tego nie znosiła. Dlatego pozostawał przy jej pierwszym imieniu. Uśmiechnął się w duchu, przypomniawszy sobie, że zawsze była obwieszona biżuterią i codziennie zakładała inny dziergany sweter. Dla niego była jak ukochana ciocia, której może się zwierzyć ze wszystkiego. Teraz była we Francji, by odszukać pozostałe miracula, a gdy już sprawdzi wszystkie możliwe kryjówki, miała powrócić do mistrza Fu. Tak jak oni i rodzice Brigitte.

Ale tak naprawdę to nie tęsknota była najgorszym uczuciem. Im więcej czasu mijało, tym mniej życia dało się wokół zauważyć. Zwierzęta wyraźnie omijały tę okolicę, a rośliny rzadko wyrastały na niegościnnej glebie. Jakaś najgłębsza jego część podpowiadała mu, że wcale nie chce dotrzeć do tej potęgi, której szukają. I ostatnio znowu zaczęły śnić mu się koszmary.

Tak dokładnie to był to jeden koszmar, zawsze ten sam. Razem z ojcem idą przez las, w pewnym momencie wychodzą na dużą polanę. Ojciec z uśmiechem oznajmia, że tu mogą się zatrzymać na piknik — Pierre bardzo chce dojrzeć jego twarz, ale widzi tylko rozmazaną plamę. Jednak nie udaje im się nawet rozłożyć koca, z lasu wychodzi zakapturzona postać w pelerynie, a za nią kolejne. Nim się orientują, już są otoczeni. Czego oni chcą? Pierre nie umie tego rozgryźć.

Postać w najjaśniejszej pelerynie odwraca się do niego.

— Wyczuwam w tobie moc — oznajmia tajemniczo. — Natura chciałaby mieć cię po swojej stronie, wiesz? Jeśli zdecydujesz się do nas dołączyć, zostaniemy przyjaciółmi.

— K-k-kim jesteście? — Chłopiec się jąka. — I czego ode mnie chcecie?

— My? Jesteśmy Odnowicielami — odpowiada tamten. — Dzięki nam świat powróci do dawnego stanu.

— Zostawcie mojego syna!

Pierre już nie pamięta, jak brzmi głos jego ojca, ale słowa huczą mu w głowie.

— Nie masz co decydować — warczy tamten na ojca.

— Nie pozwolę wam go tknąć!

— Ach, tak... Nie pozwolisz. — Pod kapturem Pierre widzi uśmiech pełen pogardy. — Zobaczymy, czy nadal będziesz miał coś do powiedzenia, jak moi ludzie się z tobą rozprawią.

To dzieje się w ułamku sekundy, Pierre nie ma ani sekundy, aby zareagować. Ludzie w pelerynach niebezpiecznie zbliżają się do ojca, jeden wyciąga złowrogo pobłyskujący długi kawał metalu. Czy to miecz?

Chwilę później miecz wbija się w pierś ojca. Upada, a wokół niego kwitnie plama krwi. Pierre nie umie w to uwierzyć. Czy ojciec nie żyje? Ale co on bez niego zrobi?

Nogi przestają go trzymać. Czuje kolanami zderzenie z ziemią, ale co z tego? Nie ma pojęcia co zrobić. Czy ci ludzie go ze sobą zabiorą? Dokąd? Co z nim zrobią?

Pierre wrzeszczy głośno.

W tym momencie zawsze się budził, nie mając pojęcia, co mogło się wydarzyć dalej. Mimo że wolałby w to nie wierzyć, zawsze uświadamiał sobie, że to stało się naprawdę. Gdy miał dziewięć lat, był na ostatnich wakacjach z ojcem. Zamierzali sielsko spędzić całe dwa miesiące, będąc na łonie natury tak często, jak to tylko możliwe. I było naprawdę miło, do tamtego pamiętnego dnia. To miała być tylko długa wycieczka po lesie z piknikiem, gdzie największym zagrożeniem mógłby się okazać mały pajączek, który przypadkiem dotarłby do ich nóg. Pierre w życiu nie spodziewałby się, że właśnie wtedy straci ojca, jedynego członka rodziny, jakiego w ogóle miał. Ojciec nie miał rodzeństwa, a dziadkowie szybko podupadli na zdrowiu i wcześnie zmarli. A rodzina od strony matki? O ich spotkaniu mógłby tylko pomarzyć.

Naturalny wróg. Księga 1: MuchaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz