Rozdział 33 - Mistrz Karnawału

14 4 1
                                    

— Mistrz Karnawału? — powtórzył Alexandre. — O co tu chodzi?

— Nowy złoczyńca Władcy Ciem, huh? — odparła na to Roxy. — Niby co innego mogłoby być?

— Ale dlaczego dzisiaj? — jęknęła Sende. — Jak zepsuje mi dzień, to osobiście mu przywalę!

— Może lepiej nie. — Roxy położyła rękę na ramieniu przyjaciółki, by nieco ją uspokoić. — Bo to on przywali tobie. Widziałaś, jak poradził sobie z burmistrzem?

— Burmistrz jest słaby — prychnęła Sende w odpowiedzi.

— A złoczyńca silny. Poza tym nie jesteś superbohaterką, może coś ci się stać.

— Nie chcę przerywać, ale może powinniśmy się wycofać? — wtrącił się Alexandre. — Nie wiemy, co ten złoczyńca potrafi, więc może lepiej mu się nie narażajmy.

— Racja, Biedronka i Czarny Kot go pokonają, a wtedy będę mogła w końcu się pobawić! — zawołała Sende z nieco mściwym uśmieszkiem.

— Mucha też się zjawi... — mruknął Alexandre cicho, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.

Rozejrzeli się wokół. O ile na samym początku nie wszyscy zrozumieli, o co chodzi, o tyle teraz już wybuchł popłoch. Ludzie biegali we wszystkie strony, zwłaszcza te prowadzące do wyjść ze stadionu. Zewsząd dało się słyszeć wrzaski i piski.

— Mam nadzieję, że damy radę się wycofać, nie robiąc takiego zamieszania jak oni, co? — odezwała się Roxy.

— Co jak co, ale nasza czwórka chyba nie jest aż takimi panikarzami, nie? — odparł Alexandre.

— Chwila! — wtrąciła nagle Sende. — Czwórka, tak? To gdzie w takim razie podziała się Aurélie?! Jak mogliśmy nie zauważyć, że jej z nami nie ma?!

— Aurélie! — zawołała na to Roxy. — Gdzie jesteś? — dodała, jakby mając nadzieję, że Aurélie znajduje się w pobliżu i usłyszy ją mimo chaosu, jaki zapanował.

— Musimy zostać i ją znaleźć! — Sende zaczynała już powoli panikować. — Aurélie!

Roxy przyłączyła się i teraz obie wołały za przyjaciółką. Tylko Alexandre się nie ruszył.

— Nie — stwierdził nagle. — Musimy się wycofać. Myślicie, że teraz ją znajdziemy? W tym zamieszaniu jest to niemożliwe. A zostając tutaj, tylko sami się narażamy. Jeśli coś się jej stało, nie damy rady jej pomóc, jak same mówiłyście, nie jesteśmy superbohaterami. Nie możemy narażać także siebie.

Zdawało się, że Sende nawet nie usłyszała tego, co Alexandre powiedział, bo nadal uparcie wywrzaskiwała imię Aurélie. Roxy natomiast, mimo że nadal wypatrywała przyjaciółki w tłumie, na chwilę zawiesiła wzrok na twarzy Alexandre i powiedziała powoli:

— Wiesz, w sumie możesz mieć rację... Nie podoba mi się, że mamy zostawić Aurélie, ale nawet nie mamy pewności, czy tu jest. A jak padniemy ofiarami Mistrza Karnawału, to chyba niezbyt jej pomożemy.

— Roxy, ty tak na poważnie? — Sende obróciła się do niej. — Mamy olać Aurélie? Jesteśmy jej przyjaciółmi, nie możemy jej zostawić Bóg wie gdzie! I tak zawaliliśmy, gubiąc ją, ale jeśli z naszej winy coś się jej stanie, to będę się z tym czuć bardzo, ale to bardzo źle!

— Sende, uspokój się! — Roxy podniosła głos. — Rozumiem cię, wcale nie chcę jej zostawiać! Ale co możemy zrobić? Na razie stąd chodźmy, potem zastanowimy się, co zrobić.

Tamta, wcale niezadowolona tą odpowiedzią, skinęła w końcu głową. Całą trójką zaczęli się powoli przeciskać wśród spanikowanego tłumu. Roxy poczuła na swojej dłoni uścisk ręki Sende. Przez chwilę zastanawiała się, co to może znaczyć. Czy szukała w niej oparcia, czy może nie chciała jej zgubić, tak jak Aurélie? Bez względu na to, która odpowiedź była tą poprawną, Roxy uśmiechnęła się przelotnie. Mimo że nie chciała dać tego po sobie poznać, naprawdę uwielbiała troskę Sende o swoich przyjaciół.

Naturalny wróg. Księga 1: MuchaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz