Rozdział 3

425 37 6
                                    

Każdy dzień wyglądał tak samo, blondyn wstawał, szykował sie, jadł małe śniadanie i pracował obserwowany przez księcia. Mijał już drugi miesiąc, a monotonność tego co sie działo dobijała chłopaka. Gdy mieszkał z mamą w małej wsi, każdy dzień wyglądał inaczej. Jednego chodził i bawił sie w różne zabawy z innymi chłopakami, drugiego pomagał mamie w obowiązkach domowych, czasami pomagał na polu. Nie można było sie nudzić, tutaj każdy milczy i nikt z nikim nie rozmawia, jedynie tylko wtedy kiedy jest to konieczne.

- Witaj - Blondyn wzdrygnął sie i odwrócił w strona księcia. Zdziwiony zlustrował go wzrokiem.

- Witaj, Książe - Skłonił sie nisko przed nim, gdzieś w duchu poczuł upokorzenie. Nienawidził tego. Gdy chciał sie wyprostować ręka ciemnowłosego którą położył na jego plecach uniemożliwiła mu to. - Huh? - Był zaskoczony. Co sie dzieje?

- Poczekaj - Poczuł dłoń Księcia we włosach. Zmarszczył brwii. Po chwili puścił go i odsunął sie troche.

- Pracowałeś w ogrodzie? - Spojrzał na Naruto swoim strasznym spojrzeniem, a potem na listek ktory trzymał w ręce.

- Och - Wydał z siebie. Po chwili szybko sie poprawił. - Znaczy, tak, tak. Pracowałem - Uśmiechnął sie nerwowo.

- Mhm - Po tym odwrócił sie spięty i odszedł. Blondyn patrzył chwile w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał. Wzdrygnął sie przypominając sobie dotyk szorstkiej dłoni na jego plecach. Najpewniej starał sie być delikatny, ale chyba nie jest w tym dobry. W sumie co sie dziwić, chłopak podejrzewał, że od zawsze był uczony, aby byc groźnym i żeby nie pozwalać sobie wchodzić na głowę. Przeczesał włosy reką i wrócił do sprzątania. Jedynym plusem było to, że Książe po tym jak poszedł gdzieś, już nie wrócił. Zniknął niepotrzebny stres i presja. Czuł sie dziwnie z tym, że w końcu sie do niego odezwał i zbliżył, nigdy nie widział aby pomagał innym sługą, w sumie... On nawet nie zauważył, żeby Książe obserwował kogoś tak jak jego. Podczas mycia jednego z ogromnych okien, podeszła do niego młoda dziewczyna, ale i tak starsza od niego.

- Król i królowa wzywają wszystkich do sali tronowej. - Spojrzał na nią dziwnie, ale ona już odchodziła. Ciekawe o co może chodzić. Powoli ruszył w strone miejsca gdzie miał sie udać. Wchodząc zauważył wiele ludzi i siedzących na tronach króla i królową. Podszedł do nich i skłonił sie życząc im zdrowia. Po tym jak mężczyzna machnął ręką, odszedł. Gdy, jak się wydawało przyszli wszyscy, król zaczął.

- Wszyscy zebraliśmy sie tutaj aby poinformować iż za tydzień odbędzie sie bal na cześć 19 urodzin księcia! W ciągu trzech dni, odwiedzi was nasz zaufany krawiec, zmierzy was i uszyje dla was odpowiednie ubrania. Mam nadzieje, że każdy dobrze spełni sie w swojej roli. - Gdy zakończył powstała królowa.

- Wierze, że jeżeli będziemy chcieli, każdy będzie dobrze sie bawić. Dzięki mnie - Chłopak nie mógł nie zauważyć w jej głosie dumy gdy to powiedziała - Służba bedzie miała mały stół z jedzeniem i piciem. Oczywiście mimo wszystko będziecie wszystkim służyć, więc starajcie sie pić z umiarem, a przy jedzeniu odpowiednio sie zachowujcie. To wszystko co chcieliśmy wam przekazać - Uśmiechnęła się szczerze i usiadła, na sali zapanowała głucha cisza, w której było słychać jedynie głośne oddechy ludzi. Czy to było coś z czego mieli sie cieszyć? W pewnym momencie ktoś zaczął bić brawa, później kolejni i kolejni, aż w końcu wszyscy klaskali. Zdezorientowany blondyn rozejrzał sie i także zaczął uderzać w dłonie. Choć tak na prawde nie wiedział z czego sie cieszył. Po chwili król podniósł dłoń i każdy ucichł, kazał wszystkim sie rozejść, więc tak uczynili.

- Nie moge uwierzyć w to jaka nasza królowa jest Chojna! - Usłyszał gdzieś za sobą. Zerknął na dwie dziewczyny które szły uśmiechnięte do siebie. Ach, jednak istnieją tu przyjaźnie?

- Prawda? Mam nadzieje, że ten krawiec uszyje mi tak wspaniałą suknie żeby nawet Książe na mnie spojrzał - Uśmiechnęła się szerzej, a na jej bladych policzkach pojawiły się różowe rumieńce. Urocze, pomyślał i odwrócił się od nich. Ruszył ponownie na korytarz który sprzątał, a gdy tam dotarł, zauważył księcia wpatrującego sie w okno. Skłonił sie choć on i tak tego nie zauważył. Podszedł do szmatki którą zostawił i zaczął przecierać szybe. Pogoda dzisiaj była nijaka - Niebo zakryte szarymi chmurami które w oddali były o wiele ciemniejsze. Przez taką pogodę chłopak robił sie ospały, czasami bywało tak, że głowa go bolała. Mama zawsze sie z niego śmiała, och ile on by dał aby sie z nią spotkać. Uśmiechnął sie smutno, książe na niego zerknął.

Od strachu do miłości [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz