Tata powiedział mi, że mama przyjdzie później z pracy. No cóż miałam tych kilka godzin na chwilę odpoczynku przed burzą. Wzięłam Fado na ręce i razem z Emmą ruszyłam w kierunku mojego pokoju. Wiedziałam, że to są moje ostatnie chwile z Fado zanim mama weźmie go w obroty. Miałam szczęście, bo szczeniak tak naprawdę był tylko dla mnie. Po pierwsze mój młodszy brat Cameron miał kiedyś na psy uczulenie, więc teraz nie lubi psów. Po drugie mała Grace z psami miała kiedyś przykry wypadek w parku i po czymś takim trudno lubić takie stworzenia. Z jednej strony bardzo cieszyłam się, że akurat moje rodzeństwo nie lubi psów, bo nie musiałam się z nimi dzielić tym szczeniakiem. Ale problem był jeszcze jeden. Mianowicie moja mama. Mój wybuch wczorajszy raczej nie polepszył sytuacji, w której znajdziemy się za chwilę.
- Czym się znowu martwisz? - Zapytała Emma.
- Jak noga? - Powiedziałam chowając się przed odpowiedzią na pytanie Emmy.
- Dobrze, ale nie wykręcaj się. Powiedz czym się martwisz? - Odparła bardziej rozkazując niż pytając.
- Niczym. Czym ja miałabym się martwić...
- Na przykład wyjazdem Morgana. - Powiedziała przerywając mi mój kolejny porąbany wywód o niczym.
- Wiesz jak było między nami. Słonko my jesteśmy...
- Najlepszymi przyjaciółmi i nie poprawiaj mnie, bo wiem co jest prawdą.
- Słonko, mylisz się bardzo. My jesteśmy tylko znajomymi.
- Mnie nie oszukasz. Wiem jak jest. Wiem, że ja i Jake jesteśmy na pierwszym miejscu w twoim sercu. - Powiedziała. - Oprócz twojej rodziny, oczywiście. - Dodała po chwili. - I wiem, że to się nigdy nie zmieni.
Westchnęłam, niestety już przegrałam bitwę. Popatrzyłam na Emmę spode łba, a ona zaśmiała się tylko i mocno mnie przytuliła.
- No to czym jak nie Morganem. - Zapytała takim tonem jakby zwracała się do małego dziecka.
- Przez ciebie teraz mam dwa zmartwienia. Przypomniałaś mi o Morganie. - Powiedziałam jęcząc. - Martwię się, bo to moje ostatnie chwile z Fado. Ona mi go zabierze. Zostanę znowu sama. Ty wyjedziesz, a ja zostanę bez żadnego przyjaciela, który tak jak wy we trójkę mnie rozumiecie.
- We trójkę?
- No nie wiesz kto? - Emma pokręciła głową.
Westchnęłam. Przecież to nie takie trudne!
- No ty, Morgan i mój mały powtór. - Powiedziałam wskazując głową na Fado. Kiedy zaś on zorientował się, że mówimy o nim, podniósł się z narzuty, wystawił język, zaczął machać ogonem, a chwilę później potykając się o różne fałdy narzuty podszedł do mnie i usiadł na kolanach.
- Masz rację rozumie cię na wylot. - Powiedziała Emma próbując mnie pocieszyć.
- Emma, proszę cię. Nie pamiętasz? Dla mnie już nie ma ratunku. Nie pocieszaj mnie. - Powiedziałam przytulając Fado.
- Pamiętam, ale wiesz nadzieja umiera ostatnia. - Odparła. Chwilę później już stała przy wyjściu. - To może ja już pójdę. Nie chcę Ci psuć użalania się nad...
- Stój, zostań. Przepraszam. Przestanę, obiecuję. Poprawię się. - Powiedziałam poczym obie się zaśmiałyśmy.
...
Pościeliłyśmy sobie kanapę dość wcześnie. Rozłożyłam ją, żeby było więcej miejsca, a pół godziny później gotowe pójść spać, zaczęłyśmy oglądać super śmieszną komedię. Śmiałyśmy się przy każdej okazji.
- Uwielbiam go. - Powiedziałam.
- Ja ciebie też. - Dodała Emma, ale po chwili zorientowała się że trochę jej nie wyszło.
Nagle do pokoju wpadł tata. Zdyszany i przestraszony trzasnął drzwiami i stanął po środku pokoju.
- Twoja matka chyba zwariowała! - Powiedział najciszej jak tylko mógł. - Błagam cię, Rosi. Za wszelką cenę trzymaj go pod kluczem. Jest twój i nie może ci go zabrać. - Dodał po czym usiadł na kanapie. - Musimy w końcu zlikwidować to łóżko, albo przenieść do pokoju Grace, bo przecież do niczego tu nie jest potrzebne.
Ja i Emma przytuliłyśmy go. Miał tyle zmartwień.
- Czuję się jakbym miał trzecią córkę. - Powiedział rechocząc.
- To chyba dobrze, wujku. - Odparła Emma.
- Dziewczynki, mam pomysł. - Krzyknął. - Wy miałyście jechać na wspólne wakacje. - Ja i Emma przytaknęłyśmy. - Jedźcie jak najszybciej i weźcie też Fado. - Krzyknął.
Na twarz Emmy wyskoczył szeroki uśmiech.
- Ja znajdę hotel, załatwię bilety na samolot, a Rosi nas spakuje.
- Świetnie, a ja wam dam pieniądze. ile trzeba?
- Nie miałam zielonego pojęcia. Ja i Emma spojrzałyśmy po sobie. Złamałam się za głowę.
- Emma, ile masz oszczędności?
- Myślę, że mam około dwóch tysięcy. - Powiedziała, a widząc, że ja i tata wytrzeszczamy oczy, dodała. - Oczywiście już licząc razem z moją obłożoną pensją.
Zachichotałam, a za chwilkę dołączyła do mnie Emma.
- A ty ile masz słoneczko. - Zapytał tata.
Ja uspokoiłam się i spróbowałam policzyć.
- Na wakacje mam odłożony tysiąc. Dzisiaj na konto powinna mi wpłynąć pensja. - Podeszłam do komputera, żeby odpalić go i wejść na konto. - Nie wiem ile to może być, ale już sprawdzam.
Szukałam dość długo, ale nie mogłam znaleźć. Przecież dzisiaj powinny wejść. Nagle myszkę zabrała mi Emma i po niecałej minucie wiedzieliśmy już ile jest na koncie.
- Czyli w sumie mamy z pięć tysięcy. No dziewczynki, postarałyście się. Ja wam daję dwa i po sprawie. Tylko teraz została sprawa mamy. Słyszałem jak na nią wczoraj naskoczyłaś. Musisz ją bardzo ubłagać i przeprosić.
- Postaram się.
Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam, że mama je jeszcze kolację. Podeszłam do niej i głośno odchrząknęłam.
- Mamo. - Powiedziałam niepewnie, a ona tylko odwróciła się w moją stronę.
- Tak.
- Ja chciałam przeprosić za wczoraj i...
- Miałaś rację. Te wszystkie epitety były prawdziwe. Ale nie powinnaś tak na mnie krzyczeć. I w sumie nie powinnam usłyszeć takich słów od swojej córki. Więc myślę, że dobrze robisz przepraszając mnie.
- Ja też tak myślę. Więc mamo jak wyba...
- Tak choć tutaj do mnie. Wybaczam. No przytul się do mamusi. - Powiedziała.
Ja podeszłam do niej bliżej i w końcu, pierwszy raz od dawna, poczułam matczyną miłość.
- Ale pójdziesz na takie studia na jakie ja chcę żebyś poszła. - Dodała szepcząc.
No i oczywiście tą cudowną chwilę musiała zepsuć.
- A tak na serio czego chcesz ode mnie?
- Mogę jechać na wakacje z Emmą, prawda?
- Tak, ale zaraz zaraz...gdzie?
- Nie wiem.
- Dobra, niech wam będzie tylko nie samolotem. - Powiedziała i od razu poszła do łazienki, a ja przez najbliższych kilka minut stałam wpatszona w ścianę i zastanawiałam się jakby tu się dostać do Londynu jak nie samolotem. Ej no statkiem przecież. Głupia, głupia, głupia.
Tylko ja tu teraz przekazać tą informację tak żeby Emma się nie załamała.
- I jak pozwoliła? - Odezwał się głos z tyłu.
- Tak. - Powiedziałam odwracając się do mojego rozmówcy.
- To super. Właśnie twój tata idzie załatwiać sprawę z Fado. Módl się kobieto. Oj módl się za przyjaciela.
CZYTASZ
Hey Angel {H.S.} ✔Część I
Random"- Mogę wiedzieć z kim rozmawiam? - W telefonie odezwał się damski głos. - Jasne, nazywam się...yyy jestem kolegą pani córki. - A nazwisko? - No mam nazwisko." Harry to trochę gapowaty, sławny chłopak, który z powodu wyglądu cieszy się tab...