Rozdział. 14 A mi isla!/hiszp.

67 6 0
                                    

Kiedy z Emmą wróciłyśmy do domu było chwilę przed 19. W salonie Harry właśnie okupował kanapę. Oglądał jakiś mecz i zajadał się chipsami.
- Nie zjedz wszystkiego, bo za chwilę, bedziesz miał drugą kolację. - Powiedziałam kładąc torebkę na szafce w holu.
- Drugą kolację? Jej! Ale super!!- Krzyknął po czym wstał z kanapy i popatrzył na nas. Kiedy zaś ujrzał stojącą za mną uśmiechniętą Emmę chłopak spuścił głowę i chyba mocno się zarumienił. Odkąd Emma przyszła tutaj dzisiaj rano Harry ośmieszył się już po raz trzeci. No bo przecież kto chciałby pokazać swojemu fanowi swoją drugą, gorszą stronę, a Harry'emu udało się to nie jeden raz. Gdyby wtedy Emma głośno się nie zaśmiała, zrobiłoby się jeszcze dziwniej. Harry podszedł bliżej, a z twarzy Emmy nadal nie schodził uśmiech.
- No dobra, o co chodzi z tą kolacją? - Zapytał.
- Jemy z moimi rodzicami. Dostałam adres knajpy, wiesz gdzie to jest? - Zapytałam podając mu telefon z otwartą wiadomością. Harry trzymał telefon w ręku i chyba nad czymś głęboko myślał. Bałam się, że zapomniał juz w ogóle, albo że pił. Tylko tego brakowało. Szybko poszłam do kuchni, po coś na ból głowy, wzięłam od razu też dla Emmy. Kiedy wróciłam do salonu Harry nadal tam stał, a Emma przyglądała mu się dziwnie. Podałam dziewczynie szklankę z wodą, a do drugiej ręki dwie małe tabletki. Harry nagle dostał olśnienia.
- O Boże ja przepraszam. Zapomniałem. - Spojrzał ma ekran telefonu, który już sie zablokował. Podeszłam do niego i wpisałam kod. Wiedziałam że chłopak podgląda, więc kiedy spojrzałam na niego, nie zdziwiłam się widząc chytry uśmieszek na jego twarzy. Z powrotem wróciłam do Emmy, a Harry zaczął uważnie czytać wiadomość.
- O 20?! - Powiedział spoglądając na zegarek. - Tak znam adres. To niedaleko stąd.
- Niedaleko?
- Mo z dziesięć minut drogi. Idźcie sie szykować mamy niecałą godzinę. Harry niemal pobiegł do swojego pokoju, a ja z Emmą poszłyśmy do mojego wybrać strój na dzisiejszy wieczór.
***
Ulice Londynu w dzisiejszą noc były bardzo spokojne. No oczywiście jak na Londyn. Harry w czasie drogi, co chwilę podśpiewywał znane mu piosenki z radia, a ja i Emma głęboko zastanawiałyśmy się jak przedstawić "mojego chłopaka". Harry chyba w ogóle się tym nie przejmował. O 19:58 stanęliśmy we trójkę przed restauracją. Mimo że było lato, wieczorem temperatura spadała już do 15 stopni, więc razem ze sobą wzięłam skórzaną czarną kurteczkę, tak żeby kolorystycznie pasowała do mojej turkusowej krótkiej sukienki. Emma wzięła jedną czarną sukienkę z mojej szafy i różowy kubraczek. Wyglądała przepięknie. Obie miałyśmy na nogach szpilki. Harry jako dżentelmen otworzył drzwi i wpuścił nas do środka. Moich rodziców jezzcze nie było, ale długo czekać na nich nie musieliśmy. Mama w SMS'ie napisała że mają rezerwację stolika, więc podeszłam do młodego mężczyzny siedzącego na środku sali za ladą. Podałam nazwisko mojego taty i facet zaprowadził nas do dobrego stolika. Moi rodzice przyszli prawie, że minutę później. Harry bardzo starał zachowywać się kulturalnie. Nie powiem mu tego, ale nie źle mu to nawet wychodziło. Kiedy czekaliśmy na zamówione przez nas dania, mama przez cały czas patrzyła to na mnie to na Harry'ego. Tata zaś na spokojnie rozmawiał z Emmą.
- Zanim przyjechałaś do Londynu już się znaliście? - No i zaczął się wywiad.
- Nie znaliśmy się. - Zaczął Harry. - Rosi poszukiwała mieszkania, a ja mam bardzo duży dom i nie miałem nic przeciwko.
- Gdzie się poznaliście?
- W Starbucks'ie
- Jak długo jesteście razem.
- Od dzisiaj.
- Dlaczego zakochałeś się w moej córce?
Na początku przyglądałam się tej wymianie zdań ze spokojem, ale teraz przegięła.
- Dosyć! - Krzyknęłam. Emma i tata przerwali rozmowę i popatrzyli się na mnie, Harry i mama również na mnie patrzyli. Mama z odrazą, a Harry ze zdziwieniem. Nie zbyt obchodziło mnie to że jestem w restauracji, po prostu miałam dość. Szurnęłam mocno krzesłem, zabrałam kurtkę i moją małą kopertowkę. Pobiegłam do toalety. Czy może być gorzej?!
***
Harry
Kiedy Rosi poszła, patrzyły na mnie trzy pary oczu. Matka Rosalie patrzyła zwycięsko. Ojciec ze współczuciem. Emma jakby kazała mi do niej iść. No właśnie, chyba tak wypadałoby zrobić. Odszedłem od stołu zabierając marynarkę i skierowałem się do damskiej łazienki. Nie było ważne dla mnie to, że toaleta jsst damska, po prostu wszedłem, a tam na małej ławeczce siedziała zapłakana Rose.
- Ej, co jest? - Zapytałem z troską, i usiadłem obok dziewczyny.
- Nienawidzę jej, ojca też bo nic nie zrobi, żeby matka się ode mnie odczepiła. Ma przecież jeszcze małą Grace i buntownika Camerona. Niech im choć raz da popalić. Masz rodzeństwo?
- Tak, mam siostrę.
- A miałeś kiedyś tak, że rodzice mieli do ciebie pretensje, za zachowanie twojej siostry. Nie wiem, bo się pobiła z kimś w szkole, albo, że zawaliła jakiś sprawdzian, albo stłukła wazon, rozbiła telewizor, albo nie wiem.
- Twoja siostra rozbiła kiedyś telewizor?! - Zapytałem z zdziwieniem.
- Tak, kiedyś rozbiła. Ale odpowiedz miałeś tak? Czy tylko moi rodzice mnie tak nie cierpią?
- Nie wiem, ale chyba tak nie miałem, bo w sumie moja siostra jest starsza ide mnie i jak coś to ina dostawała za mnie, a nie na odwrót.
- Ile jest starsza?
- Trzy lata. Jest trochę bardzo pokręcona, ale da się żyć. - Powiedziałem śmiejąc się po czym Rose również uśmiechnęła się.
Nagle wpadłem na pomysł doskonały.
- "Tak a propós nazywam się Holme i miałaś rację jestem durniem i głupkiem, przypomnij mi, żebyśmy niedługo pojechali na moją prywatną wyspę*.
To był idealny pomysł! Lepszego chyba bym nigdy ne wymyślił!
- Rosi, zostawiłaś coś przy stole? - Zapytałem.
- Nie, chyba nie. - Zaczęła szukać czegoś w torebce. - Mam wszytko.
- Super, ja pójdę na chwilę zadzwonić, okey? - Rose przytaknęła.
Połączyłem się jak najszybciej z Emmą.
***
Emma
Harry siedział już tam dłuższy czas. We trójkę z rodzicami Rose, siedzieliśmy w ciszy. W mojej torebce nagle coś zaczęło wibrować. Wyjęłam telefon i sprawdziłam ktk dzwoni.
Harry.
- Muszę odebrać, przepraszam. - Poszłam w kierunku toalet. Rozmowę już dawno odrzuciłam, wiedziałam, że chidzi mu tylko i wyłącznie o to żeby zwabić mnie di siebie. Harry stał pod drzwiami damskiej toalety.
- Okłamałabyś dla Rosi jej rodziców.
- Dla Rosi?
- Tak.
- No dobra co mam robić.
***
Harry
Wróciłem do Rose.
- Posłuchaj pojedziemy teraz do mojego mieszkania i tam się przebierzesz i umyjesz, dobrze? Jedziemy na wakacje.
Po kilku minutach Emma weszła do toalety i powiedziała, że wszystko załatwione. Wykonałem jeszcze telefon do mojego lokaja i kazałem spakować wszystkie rzeczy Rosalie i moje. Biorąc pod uwagę to że zamierzałem na wakacje zabrać jeszcze Liama zadzwoniłem również do niego. Kiedy tylnymi drzwiami wymknęliśmy się z restauracji. Odwiozłem Emmę do jej mieszkania i powiedziałem że będę po nią o 22. Kiedy z Rose weszliśmy do mojego domu zaczęliśmy się szykować. Rosalie na razie nie zadawała żadnych pytań. Andrés - mój lokaj spakował nas praktycznie do końca. Wystarczyło tylko jezzcze zadzwonić na lotnisko, żeby przygotowali nasz samolot. I gotowe. O 21:40 Rose zeszła do salonu, gdzie czekałem na nią z walizkami. Pięć minut później już siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy w kierunku domu Liama, a o 22:15 byliśmy pod domem Emmy. Wszystkie walizki zmieściły się spokojnie do mojego dżipa. Na szczęście. Przed 23 byliśmy na lotnisku, a nasz samolot już był gotowy do startu. Kierunek Majorka! Wiedzialem, że w samolocie czeka mnie nieunikniona rozmowa z Rosi. Kiedy usiedliśmy na swoich miejscach Rosalie uśmiechnęła się do mnie i wygodnie rozsiadła się opierając swoje kolana na moich nogach.
- Opowiadaj. - P
Zaczęła podpierając głowę na łokciach. Westchnąłem. Czeka mnie długi lot.

* ROZDZIAŁ 11.
/ Witam. Rozdział ma nazwę A mi isla! - Czyli z hiszpańskiego na moją wyspę.
Piszę ten rozdział wieczorem, alenie wiem czy dojdzie do was, bo mam problem z internetem i możliwe że aktualizacja pokaże się dopiero rano. Dobranoc, miśki.
Ps. Mam nadzieję że rozdział mi wyszedł i że przypadnie wam do gustu.

Hey Angel {H.S.} ✔Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz