Rozdział. 12 It's not true! You are abnormal!

66 5 0
                                    

***
Harry
Rosalie zabrała śniadanie do swojego pokoju i chyba zamierzała posiedzieć tam dłuższy czas. Koło 12 wyłączyłem telewizor i zrozumiałem że należy zacząć robić obiad. Kurczak był w lodówce, więc wystarczyło tylko zamówić frytki i gotowe. Jako małe dziecko bardzo lubiłem pomagać mamie w kuchni, ale nigdy nie chciałbym gotować przez całe życie. Bez żartów to zawód do dupy. Kiedy przewracałem kurczaka na patelni odezwał się dzwonek do drzwi. Umyłem ręce, wziąłem ścierkę i wycierając mokre ręce ruszyłem do drzwi. Zanim doszedłem do drugiej części domu dzwonek odezwał się po raz drugi.
- Już idę! - Krzyknąłem zirytowany.
Otworzyłem drzwi i spojrzałem na gościa. W progu stała śliczna blondynka. Włosy miała spięte w długiego kucyka, miala na sobie koszulę z rękawem 3/4, krótkie spodenki i buty na wysokim obcasie. Nie zareagowała na otworzenie się drzwi, cały czas była wpatrzona w telefon.
- Hey, Rose. Miałyśmy pogadać o twoim seksownym współlokatorze. - Powiedziała po czym spojrzała na mnie i mina jej zrzedła.
- Przykro mi. - Zacząłem. - Niestety, chyba pomyliłaś drzwi. Tutaj nie mieszka żaden chłopak. - Blondyna spojrzała na mnie wzrokiem pełnym niezrozumienia. - To znaczy oprócz mnie. Dziewczyna zaśmiała się i zaczęła bawić się włosami wystającymi z kucyka.
- Dobrze trafiłam, ale nie sądziłam, że ona mówi prawdę, bo wiesz...ja tak jakby cię znam. - Powiedziała niepewnie.
- Jasne, jasne wchodź. - Powiedziałem i zrobiłem jej miejsce w drzwiach gestem ręki jeszcze raz zapraszając do środka. - Autograf,zdjęcie.
- Yyy, wolę żebyś po prostu zawołał moją przyjaciółkę.
Byłem zdziwiony.
- No dobrze, chociaż nie wiem czy mi się to uda. Obraziła się. - Powiedziałem i poszedłem w kierunku pokoju Rosalie.
- Puk,puk. Masz go...
- Chyba sobie żartujesz,że wyciągniesz mnie w jakikolwiek sposób z mojego pokoju. Zrezygnowałem z dalszych kłotni i w tamtym momencie usłyszałem krzyk, prawdopodobnie piszczała tamta blondynka.
- Pali się!!
Faktycznie śmierdziało bardzo dziwnie. Od razu poleciałem do kuchni. Po kurczaku.
***
Emma

Kiedy Harry wyszedł z salonu, usiadłam na kanapie i nie mogłam się powstrzymać. Zaczęłam się śmiać. Nie mogłam uwierzyć że Rosi mówiła prawdę, że naprawdę to był Styles. Największa gwiazda popu na świecie. Nagle odezwał się dzwonek do drzwi, ale nie pamiętałam w którą stronę idzie się do drzwi wejściowych. Na szczęście nowy gość poradził sobie bez problemów. Prawdopodobnie często tu bywał, Harry przecież miał wielu przyjaciół. A może to któryś jego kumpel z zespołu? Siedziałam na razie na kanapie, ale gość się zbliżał, ponieważ minęło już dużo czasu od momentu gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
- Dzień dobry. - Tak jak myślałam był to głos męski. - Chyba się nie znamy? - Zapytał kiedy podniosłam głowę.
Zamarłam. To był Liam. Wstałam tak żeby nie zauważył mojego zachwytu. Był jeszcze przystojniejszy niż pisały gazety.
- Niestety się nie znamy. - Liam patrzył na mnie wyczekując czegoś. - To znaczy ja cię kocham, to znaczy...ja cię znam...yyy. - Liam zaczął się śmiać. - No dobra kojarzę twoją twarz. - Liam o mało co nie udusił się ze śmiechu. - Dobra, okey...yyy - Jak mam na imię? - Jestem... Emma.
- Cudnie, ty podobno mnie znasz, kochasz, lubisz, ale no..jestem Liam. - Podał mi rękę. Niestety moje roztrzepanie sięgnęło zenitu i Liam dłuższą chwilę trzymał tą rękę w powietrzu, zanim ja zorientowałam się że że powinnam ją uścisnąć.
- Miło mi. - Dodałam nadal ściskając jego rękę.
- Przepraszam, ale trochę boli. - Powiedział skinając głową na nasze ręce.
- Jasne, przepraszam. - Zabrałam rękę i wytarłam ją sobie o spodnie. Ciekawe dlaczego była taka mokra. No bardzo ciekawe.
- Czemu się tak denerwujesz? - Ja zmarszczyłam czoło, a on skinął głową na to co robię z ręką. Zawstydziłam się i byłam praktycznie w stu procentach pewna że jestem buraczkiem. - Jestem przecież normalnym człowiekiem, tak jak każdy.
- To nie prawda! Jesteś nienormalny! - Odparłam i dopiero po fakcie zrozumiałam, że zabrzmiało to źle.
Liam zaśmiał się.
- Dzięki. A tak serio to czemu?
- No wiesz, za dużo wrażeń jak na jeden poranek. - Liam zmarszczył czoło, co sprawiło, że jego brwi połączyły się w jedną prostą linię. - No wiesz poznałam Harry'ego i teraz ciebie, to za dużo.
Nagle poczułam, że coś się pali. Nie wiedziałam co robić, więc spanikowana krzyknęłam.
- Pali się.
Zaczęłam krążyć po pokojach, w poszukiwaniu gospodarza, ale kiedy wróciłam do salonu, on właśnie tamtędy biegł do kuchni.
- Oh, Liam. Chodź że mną mieliśmy pogadać. - Zwrócił się do bruneta. - A i Rose "Nie ma zamiaru wychodzić" - Ostanie cztery słowa zaakcentował w dziwny sposób, a ja wiedziałam, że z Liam'em już sobie nie pogadam (jakby to była normalna rozmowa?), więc skierowałam się do pokoju Rose. Ale z niej uparciuch.
***
Harry

Zaciągnąłem Liam'a do kuchni i szybko zacząłem próbować uratować kurczaka, kiedy jakby mi się udało, odwróciłem się do chłopaka i zapytałem:
- Po co przyszedłeś?
- Muszę napisać jakąś nową piosenkę, a twój dom jest zawsze pełen wspomnień, inspiracji i pomysłów.
- I?
- I znalazłem inspirację. - Uśmiechnął się. - Tak szczerze to po co ci dwie laski w jednym domu. Nie wystarcza ci jedna? - Zapytał retorycznie, a ja zasnąłem się.
Liam poszedł w kierunku wyjścia ale po kilku krokach zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. Podszedł blisko mnie tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi, swpim palcem wskazującym dotknął mojego nosa i chyba mi zagroził.
- Jeśli ruszysz Emmę, to bardzo tego pożałujesz. - Powiedział, po czym popchnął mnie i odsunął się trochę. - Musisz załatwić mi jej numer telefonu, jasne?
- Jasne szefie. - I wyszedł.
***
Rosalie

Do pokoju wparowała Emma.
- O! Jednak naprawdę mam gościa - powiedziałam jakbym wcześniej w ogóle nie uwierzyła Harry'emu.
Emma rzuciła się na moje łóżko i głęboko westchnęła.
- Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe. - Powiedziała.
Dołączyłam się do niej kładąc się obok.
- W ogóle, kto przyszedł?
- To ty nic nie wiesz?! - Emma westchnęła z irytacją. Widziałaś może u mnie w domu taki plakat nad moim łóżkiem? - Zaczęłam poważnie się zastanawiać. Naprawdę bardzo rzadko bywałam w domu Emmy. To ona codziennie godzinami przesiadywała u nas. No i miała bardzo dużo tych plakatów.
- Tak, no kojarzę. Tam na tym plakacie był taki brzydki brunet i śmieszny blondas, tak?
Emma patrzyła na mnie tak jakby miała mnie zabić.
- Tamten brunet, nie jest brzydki, po pierwsze, po drugie ma na imię Liam, po trzecie właśnie go poznałam i jest cudowny. - Moja biedna przyjaciółka cicho westchnęła.
- A ten z banku już Ci się nie podoba?
- Szczerze? - Zapytała odwracając głowę w moją stronę.Kiwnęłam głową. Emma z powrotem spojrzałam sufit. - Facet jest 3 lata po ślubie i ma dwójkę dzieci. Nie chcę tak zaczynać. Nie chcę być jego kochanką. Nie chcę zniszczyć czyjegoś małżeństwa. Kiedy powiedziałam mu, że z nim zrywam to odpowiedział, że i tak już miał mnie dość. Uznał, że żona mu wystarczy. - Zamknęła oczy, po czym znowu je otworzyła i spojrzała na mnie. - Gdzie sprawiedliwość?!
- Nie wiem skarbie. Nie wiem. - Odparłam. Położyłam się bliżej przyjaciółki i mocno ją przytuliłam. - Bardzo tęskniłam, Emma.

Hey Angel {H.S.} ✔Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz