Epilog

72 5 1
                                    

Rano obudziły mnie rażące promienie słoneczne. Z trudem otworzyłam oczy i prędko złapałam się za głowę. Z ogromnym wysiłkiem podeszłam do okna i zasłoniłam go zasłonami w kolorze pistacji. Wróciłam szybko do łóżka, jednak nie dane mi było pospać dłużej. Ktoś, ktokolwiek leżał w tamtym momencie obok mnie w łóżku, zaczął niemiłosiernie się kręcić wiercić,aż w końcu zabrał mi całą kołdrę. Odwróciłam się żeby sprawdzić kto jest taki odważny, aby zabrać mi mięciutką kołderkę. Tym nieszczęśnikiem okazał się Harry. Do takich sytuacji zaczęłam się powoli przyzwyczajać. Kiedy wróciłam do swojej pierwotnej pozycji, zadzwonił telefon. Harry wstał odebrał i wyszedł do kuchni. No tak, to był jego apartament. Postanowiłam również wstać i, mimo pulsującego bólu głowy, chciałam zrobić śniadanie.
- "Za dużo wina" - Pomyślałam.
Kiedy weszłam do pomieszczenia, udałam się prosto do szafki po chleb. Zanim się obejrzałam woda na herbatę się zagotowała i ze śniadaniem na tacce wyruszyłam na poszukiwania chłopaka. Harry rozmawiał przez telefon w salonie, a kiedy przekroczyłam próg pokoju usłyszałam przypadkowo fragment jego rozmowy.
-... To była bardzo upojna noc. - Nastała chwila ciszy. - No oczywiście, nie mogłem przegrać zakładu.
Przez moment nie rozumiałam.
- Prześlij kasę na konto, to było naprawdę duże wyzwanie. - Poleciała jedna łza, druga i w tamtym momencie tacka, którą wcześniej trzymałam w rękach wylądowała na podłodze. Szklanki z gorącą herbatą potłukły się, a kilka kanapek wpadło do butów Harry'ego.
Kiedy usłyszał trzask tłuczącej się porcelany odwrócił się i spojrzał na mnie. Już nie obchodziło mnie to, że kompletnie się rozkleiłam, a w miejscu gdzie jest serce, bardzo bolało i piekło. Odłożył telefon od ucha i otworzył usta żeby coś powiedzieć.
- Nic się wczoraj nie stało, ale widocznie kaska wpłynie już dzisiaj. - Patrzyłam na Harry'ego wzrokiem mordercy, przez cały czas szlochając. - Wykorzystałeś mnie i okłamałeś, tego twojego kumpla także, a pieniądze dostaniesz bez wysiłku. Myślałam, że faktycznie ci na mnie zależy. Chciałeś zacząć wszytko od nowa. Myliłam się.
Z wielkim płaczem pobiegłam do swojego apartamentu spakować walizkę, a godzinę później już byłam na lotnisku. Emma próbowała porozmawiać ze mną przez telefon. Dzwoniła non stop. Na darmo. Potrzebowałam spokoju i ciszy. Nie zamierzałam wysłuchiwać jak go usprawiedliwia. Za bardzo już mnie zranił. Za bardzo to wszystko mnie bolało Teraz nadszedł czas na zemstę...


/Witam wszystkich w ostatnim rozdziale tej historii. Mam nadzieję, że tym, którzy to czytali, przypadła do gustu. To miał być normalny rozdział, ale w takim razie na epilog nie miałabym koncepcji. Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia w drugiej części!!! Kocham was!!! 💗💗💗💗/

Hey Angel {H.S.} ✔Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz