Rozdział. 5 What are your plans for this holidays

145 7 1
                                    

Kiedy dowiedziałam się, że tata chce wydać naszą małą tajemnicę wpadłam w szał.
- Tato! - Krzyknęłam
Biegłam przez dom i w piżamie wybiegłam do ogrodu, a kiedy stanęłam na środku zielonego trawnika zrozumiałam, że na marne próbowałam szukać taty z moim przyjacielem. Niestety tak jak i Emma należałam do osób niezdarnych, więc po prostu, w którymś momencie się przewróciłam.
- Wszystko okey? - Zapytała Emma.
Najwidoczniej biegła za mną.
- Przepraszam cię. Gdzie oni są? Gdzie jest Fado! - Krzyknęłam.
- A ja jeszcze raz powtórzę: Nic ci nie jest?
- Bywało gorzej. Przecież wiesz, ale gdzie tata!
- Dziewczyno z tobą jest coraz gorzej. Przecież ja tylko żartowałam. - Odparła całkiem swobodnie, a chwilę później prawie udusiła się ze śmiechu.
- Żartowałaś? Ty po prostu żartowałaś!
Emma przytaknęła, a ja w końcu wstałam z ziemi.
- Nie spodziewałam się, że pozwoli Ci. - Powiedziała zauważając, że nie mam zamiaru wszczynać awantury.
- Ja również, ale jest jedno ale.
- Jakie " ale"?
- Wszystko okey. Nie ma żadnego ale. - Powiedziałam zorientowana, że Emma nie przyjmie tej informacji dobrze.
- Gadaj. - Krzyknęła. - Strzelasz palcami, musi być coś nie tak! - Krzyknęła znowu, ale tym razem czuć było w jej głosie irytacje moim zachowaniem.
Ja natychmiast zamieniłam się w słup soli.
- Powiesz mi co jest? - Zapytała trochę mniej groźnie.
Ja spuściłam głowę, żeby za chwilę ją dumnie podnieść.
- Nie możemy lecieć samolotem. - Powiedziałam najszybciej jak to było możliwe, a potem uciekłam.
Chciałam, żeby Emma mogła swobodnie wyładować swoją złość, a przede wszystkim nie na mnie. Kiedy trochę czasu minęło słyszałam jak krzyczy. Pobiegłam do pokoju i zaczęłam poważnie myśleć. No cóż, z nas dwóch to ona zawsze marzyła żeby polecieć kiedyś samolotem. Powód? Powód jest taki, że ja już leciałam, a ona nie. Co roku miała taką szansę, ale nigdy się nie udawało. Jej rodzice mają wielką własną firmę, więc nigdy nie mają czasu. Czasami nawet nie mają czasu na to żeby wrócić do domu. Co rok Emma miała szansę na to żeby razem ze mną i z moimi rodzicami pojechać na wyspy kanaryjskie. Ale kiedy ona już miała jechać z nami jej rodzice brali urlop i kazali jej jechać z nimi na wakacje. Tyle że wakacje z rodzicami spędzała zawsze na plaży w jej rodzinnym mieście. Nagle coś mnie tknęło i natychmiast zbiegłam na dół.
- Mamo, gdzie jesteś! - Krzyknęłam.
- Tuuuuttttaajjj! - Odparła.
Dziwny miała głos i to mnie zapokoiło.
Kiedy weszłam do biura mamy, zobaczyłam jak mama skacze że strachu nad Fado. Biedak stał sobie obok i machał ogonem, a ona, aż zaniemówiła. Wzięłam Fado na ręce, a ona się trochę rozluźniła. Zaczęła oddychać wolniej, aż w końcu usiadła za biurkiem.
- Co to ma znaczyć?! - Zapytała wskazując krzesło po drugiej stronie biurka.
Spuściłam głowę, ale zauważyłam, że mama jeszcze bardziej się zdenerwowała, więc z powrotem podniosłam.
- To jest pies...
- Zauważyłam i właśnie dlatego się pytam co on tu robi! - Odparła, a zbliżając się coraz bliżej końca wypowiedzi, coraz bardziej krzyczała.
- No to wszystko wyjaśnione. A teraz mamo. Musisz mnie wysłuchać...
- Stop, córeczko. Na temat psa pogadam sobie z tatą, a teraz możesz mi skończyć.
- No dobra. Ty wiesz, że Emma strasznie chce przelecieć się samolotem...
- O nie, nie, nie. Miało być bez samolotów...
- Ale...
- Gdzie chciałybyście pojechać?
- Na wakacje do Londynu. - Odparłam lekko uśmiechając się, aż mama westchnęła i schowała twarz w dłoniach.
- No dobrze, ale zwierzak na czas nieokreślony ma być tylko w twoim pokoju, a najlepiej zrobisz kiedy zabierzecie go ze sobą. Ja po tej "małpce" nie sprzątam.
Ja uśmiechnięta wstałam i zaczęłam skakać. Mama spojrzała na mnie, a potem wywróciła teatralnie oczami. Przytuliłam ją mocno, a potem znowu wybiegłam na podwórko gdzie zostałam Emmę siedzącą na trawie, w tym samym miejscu i w tej samej pozycji co kilkanaście minut temu.
- Emma, załatwiłam! - Krzyknęłam.
- Co znowu. - Odparła wstając ziemi.
Miała czerwone policzki, a jej niebieskie oczy były koloru bordowego. Było mi jej tak bardzo żal.
- Kolejne super wakacje? - Zapytała jakby retorycznie, ale i z nutką sarkazmu.
- Lepiej...
- Lepiej być nie może...
- Pozwól mi powiedzieć. - Przerwałam jej, a że cały czas jeszcze szłam w jej kierunku postanowiłam trochę się pospieszyć. Niestety skończył się ten pomysł tym, że znowu zaliczyłam glebę, tylko tym razem upadłam na twarz.
- Żyjesz? - Zapytała. Kilka chwil później była już przy mnie.
- Oczywiście.
- Pamiętaj, bywało gorzej.
- No właśnie teraz chyba byli najgorzej. - Powiedziałam powoli się śmiejąc.
- To jaką masz niespodziankę? Widziałam, że Emma już nie może się doczekać, więc wstałam z ziemi w czym pomogła przyjaciółka, a potem próbowałam się otrzepać z piasku i czarnej ziemi. Moje zielone spodenki teraz były naprawdę zielone.
Następnie Emma pomogła mi usiąść na wielkiej huśtawce.
- No więc, rozmawiałam z mamą i pozwoliła nam lecieć samolotem do Londynu...
- Ale?
- Nie ma ale.
- A on?
- Do odwołania ma siedzieć w moim pokoju, za to że przestraszył mamę, no i zakomunikowała, że po nim nie sprząta.
- A leci z nami.
- No właśnie to też Ci chciałam powiedzieć. Nawet nie musiałam o to prosić, sama zaproponowała.
Emma wstała z huśtawki i zaczęła w piżamie biegać ze szczęścia po całym podwórku, aż ja sama się zdziwiłam. Ale jak patrzyłam na jej szczęśliwą twarz i ten piękny uśmiech, zrozumiałam, że zrobiłam dobrze i chociaż moja przyjaciółka jest nienormalna, pasujemy do siebie i już wtedy wiedziałam, że akurat te wakacje zmienią moje życie. Po kilku minutach szaleństwa Emmy że względu na dość późną porę poszłyśmy spać.

Hey Angel {H.S.} ✔Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz