Rozdział. 15 Me gustaría invitarte a cenar. / hiszp.

49 6 0
                                    

Rosalie

- Mam pytanie. Mogę? - Przytaknął, na chwilę odrywając wzrok od ekranu telefonu. - Sam na to wpadłeś?

- Tak?

Usiadłam prosto na swoim miejscu i zaczęłam wszystko po kolei przyswajać.

- Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, żeby uniknąć konfrontacji z moimi rodzicami, ty postanowiłeś wywieźć mnie na jakąś twoją prywatną wyspę?

- Teren Hiszpanii, a dokładniej w okolicach wyspy Majorki. - Mrugnął.

- Cudownie. - Spojrzałam na Harry'ego, który już miał nos w telefonie. - I mówisz, że sam na to wpadłeś? - Skinął, nie zaszczycając mnie spojrzeniem.

Zamknęłam oczy, modląc się żebym przetrwała jakoś lot i nie zwariowała do końca.

Kiedy się przebudziłam, miałam wielką nadzieję, że już lądujemy. Niestety Harry i Liam wciąż chrapali, a za oknem widać było tylko i wyłącznie ciemność. Nie wiedziałam czy nadal jesteśmy nad morzem, czy nad lądem, zaś mój zegarek wskazywał 01:30, co oznaczało, że lecimy dopiero półtorej godziny. Rozejrzałam się po pokładzie. Z monologu Harry'ego, który wygłosił zaraz po wejściu na pokład samolotu, zapamiętałam, że na tyle maszyny są cztery pary podwójnych kanap, dwie po prawej i po lewej stronie. Ja i Harry zajmowaliśmy jedną po prawej stronie, a na kanapie centralnie obok urzędowali Liam i Emma. Chłopaki siedzieli od zewnętrznej strony, dzięki czemu mogli wyjrzeć przez okno, a ja i Emma od środka samolotu, więc kiedy spojrzałam na nią, nie miałam wątpliwości.

- Czemu nie śpisz? - zapytałam z troską w głosie. Podparłam się na łokciu, dokładnie skanując jej zmęczoną twarz.

- Nie umiem spać wtedy kiedy mogę zginąć. - Zachichotałam.

- Nie zginiesz - zapewniłam ją.

Zaczęłyśmy rozmawiać o chłopakach , ubraniach, wakacjach i tej ciekawej wyspie. Głównie chodziło o to, żeby zapomnieć o locie (przynajmiej tak planowałam). Podróż samolotem zawsze przyprawiała ją o gęsią skórkę. Kiedy wiele lat temu pierwszy raz zaproponowałam Emmie wakacje z transportem lotniczym, odpowiedziała: "Czy ty sobie żarty robisz? To taka maszyna zła, która od momentu wejścia na pokład stara się zabić pasażerów". Na samą myśl przeszły mnie dreszcze. Może jednak Emma ma rację? Kiedy Harry się obudził, nie miałyśmy już tyle swobody w rozmowie. Co chwilę dźgał mnie palcem w brzuch albo w plecy, a ja żeby jakoś się zrekompensować wkładałam mu palca w dołeczki kiedy się uśmiechał. Koło godziny trzeciej Harry zauważył za oknem, że niebo się trochę rozjaśnia. Dziwnie jest widzieć słońce o tak późnej porze w nocy. Może to przez wysokość na której lecimy?

- Jesteśmy już w strefie czasowej Hiszpanii. Aktualnie jest czwarta, a to normalna godzina wschodu słońca, prawda? - Na słowa Harry'ego Emma pokiwała głową ze zrozumieniem. Od razu zmieniłam godzinę na zegarku. Po upływie trzydziestu minut pilot poinformował nas, że przygotowujemy się do lotu. Niestety trzeba było obudzić Liama. Emma zrobiła to w bardzo delikatny sposób krzycząc mu do ucha: "Wstawaj śpiochu!"

Godzinę później już siedzieliśmy w limuzynie, a facet w garniaku wiózł nas do wielkiej posiadłości niedaleko hotelu, który oczywiście był własnością Harry'ego.
***
Harry

Punktualnie o szesnastej, obwieszony kilkoma garniturami, zapukałem do apartamentu, który zaklepała sobie Emma. Po chwili drzwi uchyliły się, a zza nich ukazała się postać przyjaciółki Rosi. Złapała mnie za koszulę i wciągnęła do pokoju.

- Co robisz?! - oburzyłem się z troską wskazując na garnitury. - Pognieciesz mi je - dodałem, poprawiając kołnierzyk jednego z nich, po czym oba wieszaki powiesiłem na oparciu krzesła.

Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze i pociągnęła mnie do łazienki. Usiadłem na wysokim krześle naprzeciw lustra. Emma przykryła mnie jakiś dziwnym dużym płaszczem, a sama uciekła do innego pomieszczenia

- Najpierw zajmiemy się włosami. - Powiedziała, po czym pojawiła się za mną z nożyczkami. Nożyczki! Zanim zorientowałem się do czego są jej potrzebne, usłyszałem charakterystyczny dźwięk, którego zresztą zawsze się bałem, a potem zobaczyłem jak długi kosmyk moich brązowych kręconych włosów zlatuje po płaszczu. Strzepnąłem go natychmiast, żeby zapomnieć co się właśnie dzieje.

- Co ty robisz, Emma?! Niszczysz moje wspomnienia, całe moje dotychczasowe życie...

- Wspomnienia są zazwyczaj miłe, a nie tłuste jak olej - zaświergotała, po czym zaczęła machać mi przed oczami kolejnym kosmykiem moich biednych włosów. Wzdrygnąłem się, a ona rzuciła go na podłogę i zaczęła się śmiać.

- Spokojnie, odbyłam fryzjerski kurs online.

Moja przerażona mina musiała wyrażać więcej niż tysiąc słów, bo po jej ujrzeniu, Em wybuchnęła śmiechem.

***
Stanąłem przed dużym lustrem przy wejściu do apartamentu Emmy. Mój ulubiony czarny garnitur nadal pasował. A błękitna koszula? Ostatnim razem miałem ją na sobie na gali rozdania nagród dwa lata temu. Włosy również wyglądały jak dwa lata temu. Sięgają za ucho, lekko się kręcą, a Emma uważa, że wrócił mój urok.

- Elegancko, ale nawet nie wiesz czy się zgodzi.

- Nie mam nic do stracenia - odpowiedziałem, nonszalancko wzruszając ramionami. - Dzisiaj w samolocie zrozumiałem, że bardzo lubię Rose i chyba muszę coś z tym zrobić.

- Czemu akurat teraz?

- Nie wiem, ale kiedy zobaczyłem jak słodko śpi, jaka jest niewinna. - Emma parsknęła śmiechem, a ja odwróciłem się do niej. - Prawdę mówię.

- Przed chwilą z nią rozmawiałam i Rosalie była zawiedziona, że jednak nie pójdzie ze mną na kolację - powiedziała. - Ale randka dobrze jej zrobi.

- Mówiłaś jej, że ją chcę ją zaprosić?

- Obiecałam ci przecież, że słowa nie pisnę - odparła zdegustowana.

Zanim cokolwiek odpowiedziałem, Emma wcisnęła mi do ręki białą różę, a potem niegrzecznie wyrzuciła z pokoju. Skierowałem się pod apartament Rosalie i zapukałem. Chwilę czekałem, aż w końcu usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza w zamku i w progu pojawiła się Rosalie.

- Co tak wcześnie? - Spojrzała na zegarek. - Jest dopiero 18. - Spojrzała na mnie i to, że za drzwiami nie stała Emma, kompletnie zbiło ją z tropu.

Ukląkłem na jedno kolano, a rękę w której trzymałem różę, skierowałem w jej stronę.

- Chciałem cię zaprosić na kolację. - Rosalie szeroko otworzyła oczy, a ja z głupim uśmiechem na twarzy czekałem na odpowiedź.

/ Witam wszystkich, wiem MAŁE opóźnienie. Mam remont w domu, i jest dużo roboty. Właśnie skończyły mi się ferie i tak naprawdę w ciągu dwóch tygodni nie zrobiłam nic. Następny rozdział w weekend. Kocham 😘😘😘😘 i do następnego.
Ps. Me gustaría invitarte a cenar - Chciałbym zaprosić cię na kolację.
Ps2. Ci którzy jeszcze nie znają niech posłuchają piosenki na górze. Jest boska. Charlie Puth - One call away 💗💗💗

Hey Angel {H.S.} ✔Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz