Rozdział. 17 Creo que, no te qustaria saber. / hiszp.

52 5 0
                                    

Rozmawialiśmy z Harry'm, siedząc na stołkach barowych. Czekaliśmy aż kucharz przyniesie nasze zamówienia. W pewnym momencie po knajpie rozniósł się głośny śmiech. Odruchowo odwróciłam się w stronę źródła dźwięku, którym była Anne. Siedziała przy naszym stoliku razem z mężem i oboje śmiali się do rozpuku. Miała założoną nogę na nogę, a prawą rękę położoną na ramieniu Robina. On też się śmiał. Odwróciłam się z powrotem do Harry' ego, żeby zobaczyć jego reakcje. Harry patrzył się na mnie, ale zachowywał się wyjątkowo normalnie.
- Okey?
- Tak, a czemu miałoby nie był "okey"? - Odparł.
- Pamiętasz cokolwiek z czasu rozstania twoich rodziców?
Harry westchnął, a ja usiadłam prosto i zaczęłam uważnie przysłuchiwać się jego opowieści.
- Pamiętam tylko jak kiedyś wracałem z Gemmą ze szkoły do domu, a kiedy weszliśmy do środka, nie było miejsca na ziemi, żeby przejść, tak był dom zastawiony pudłami. Później poprosiła mnie żebym usiadł obok niej na kanapie. Powiedziała wtedy, że tata mnie kocha. Od moich 13 urodzin nie rozmawiałem z nim ani razu, jednak byłem pewien że nigdy nie przestał mnie kochać i nadal to sobie wmawiam.
Nastąpiła niezręczna cisza, ktorą przerwał kelner przynosząc nasze zamówienia. Ją wzięłam Harry'ego i swój, a Harry Robina i Anne. Kiedy doszliśmy do stołu Anne znowu chichotała. Harry postawił przed nimi talerze, a ja poszlam w jego ślady. Niestety nie obyło się bez wypadku. Kiedy postawiłam swój obiad przy moim miejscu, a Harry usiadł postanowiłam postawić jego posiłek na tacce obok. Zamiast tego, pysznie wyglądające ziemniaczki i krewetki, wylądowały nie w jego żołądku, lecz na spodniach. Harry prędko odskoczył od stołu, zrzucając tym samym całe pożywienie z kolan na podłogę. Chłopak chwycił mnie za rękę i z wielkim czerwonym rumieńcem na policzkach, pociągnął mnie do łazienki.
- Harry, przepraszam cię tak bardzo! - Powiedziałam. - To toaleta personelu! - Na jego twarzy pojawił się zboczony uśmieszek, następnie znacząco poruszył brwiami, kiedy weszliśmy do środka - Myślisz tylko o jednym. - Harry uśmiechnął się po czym zaczął grzebać w kieszeniach spodni, a znalazłszy mały metalowy klucz, zamknął drzwi od wewnątrz i zdjął spodnie. - Pójdę poprosić o gąbkę - Dodałam lekko skrępowana.
- Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś zapytała też o jakieś zapasowe spodnie. - Powiedział Harry. - Wolałbym nie pokazywać się tak na mieście. - Dodał.
- Zobaczę, co da się zrobić. - Uśmiechnęłam się lekko, przekręciłam klucz w drzwiach i udałam się do najbliższego kelnera. - Przepraszam! - Kelner w czarno - białym uniformie spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. - Jakby to... mamy mały problem... Ma pan może zapasowe spodnie? - Kelner zaśmiał się dyskretnie i pokiwał głową. - A gąbkę?
- Nie ma problemu - Odpowiedział. - Proszę za mną. - Gestem dłoni zaprosił mnie na zaplecze. - Pan Styles kilka lat temu sprowadził tutaj część swojej garderoby. Nad nami, na pierwszym piętrze, z jego inicjatywy, wynajmujemy też zainteresowanym klientom pokoje. Najczęstszych takim klientem jest oczywiście on sam. - Chłopak zaczął się śmiać. - Rozumie pani, o co mi chodzi? - Na mojej twarzy pojawił się najbardziej wymuszony uśmiech na jaki było mnie stać. W środku gotowało się we mnie. Naprawdę, przeżyłabym bez tej wiedzy. - Ale widzę, że pani również się poszczęściło.
- Słucham?! - Krzyknęłam już mocno zdenerwowana.
- Są państwo razem, prawda? - Chyba odpowiedź i tak go nie obchodziła.
- Proszę wykonywać swoje obowiązki, a nie miesza się pan w życie prywatne klientów, a przede wszystkim szefa. - Westchnęłam głęboko. - Mogę dostać to o co prosiłam?
- Oczywiście. - Facet sięgnął na półkę, po czym podał mi granatowe portki.
- Aaa...
- Tak już - Powiedział, po czym zniknął w kuchni i jak najszybciej przyniósł mi małą, różową gąbeczkę. - Mnie pani nie oszuka. Widziałem jak on na panią patrzy. - Dalej kontynuował, ale ja już udałam się korytarzem w stronę Harry'ego.
Żwawym krokiem ruszyłam w kierunku łazienki. Chłopak stał przy umywalce, używając jej jako prowizorycznej pralki, i prał swoje gatki.
- Chyba przyda ci się to. - Rzuciłam w jego stronę gąbkę. - A najpierw załóż te pantalony. Nie mam ochoty patrzeć dalej na twój praktycznie goły tyłek. - Harry zakręcił wodę w kranie, podszedł do mnie, wziął gacie, a kiedy odwrócił się do mnie tyłem, zaczął specjalnie kręcić zadkiem, tak żeby mnie zdenerwować. Aby nie patrzeć się tam gdzie nie trzeba postanowiłam dokończyć pranie. Harry usiadł pod ścianą i w końcu się ubrał, a kiedy już siedział tak dłuższy czas odwróciłam się sprawdzić co robi. Gapił się cały czas na mnie i świdrował mnie wzrokiem od góry do dołu. Kiedy zauważył, że go obserwuje, spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami.
- O czym tak myślisz? - Spytałam, kiedy znowu poczułam, jak zerka w moją stronę.
- Nie chciałabyś wiedzieć.
- Dowiedziałam się już dzisiaj wiele rzeczy, o których istnieniu nie chciałabym wiedzieć.
Harry głośno się zaśmiał.
- Tak myślałem.
- Chyba skończyłam. - Chłopak wstał z podłogi i zaczął z wielką powagą przyglądać się mojemu dziełu.
-Nawet, jakby był jakikolwiek ślad, ktoś poprawi. Jednakże szczerze w to wątpię. - Skomentował. - Idziemy?
- Tak, to dobry pomysł. - Loczek wziął ode mnie mokre ubranie i ruszył za mną do wyjścia. Udałam się prosto do stolika, gdzie czekało już zupełnie zimne jedzenie. Harry dołączył do mnie chwilę później już bez mokrych spodenek w ręce.
- Zamówiłem nam wino. - Oznajmił. - Mamo, wam też zamówić?
- My... yyy... w zasadzie musimy się już zbierać. Dziękujemy serdecznie za miło spędzony czas. - Powiedziała, później zaśmiała się, wzięła z krzesła torebkę i razem z mężem opuściła lokal.
Jedzenie okazało się nie takie zimne jak przypuszczałam. Zjedliśmy je ze smakiem. Kilka minut przed zamknięciem wyszliśmy na zewnątrz, nieźle upici.
- Mam ochotę na kebaba. - Mruknął pod nosem, kiedy usiedliśmy na ławeczce, oświeceni blaskiem księżyca.
- Dopiero co jadłeś.
- Bycie głodnym, a mieć ochotę na jedzenie to znaczna różnica. - Odpowiedział na jednym tchu.
- Gdzie znajdziesz o jedenastej w nocy budkę z kebabem? - Zapytałam, jakby fakt, że nie znajdzie nic był najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.
- Chyba znam takie miejsce. - Wstał, po czym spojrzał na mnie. Moja mina musiała być godna zobaczenia. Pewnie wyglądałam jak cierpiętnica. Harry natychmiast wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam za nią i pozwoliłam się mu prowadzić. Droga na miejsce nie zajęła nam dużo czasu, ale zważywszy na godzinę, oczywiste było, że byłam naprawdę zmęczona. Kiedy szliśmy jedną z oświetlonych latarniami uliczek, jedząc kebaba, z kieszeni wypadł mi telefon. Schyliłam się po niego. Styles zrobił to samo w tym samym czasie. Chwyciłam aparat szybciej niż kolega, a kiedy oboje wyprostowaliśmy się znaleźliśmy się zbyt blisko siebie. Czułam jego kebabowy oddech na policzku, jego twarz, usta. Jego piękne zielone oczy patrzyły głęboko w moje.
- Gdybyśmy nie znali się dopiero kilka godzin, w tym momencie na pewno bym cię pocałował.
- A przecież, ty nigdy nie wchodzisz do tej samej rzeki.
- Dla ciebie mógłbym zrobić wyjątek.

/ Witam serdecznie wszystkich którzy ze mną zostali. Mam nadzieję, że będzie was coraz więcej. Powoli zbliżamy się do końca opowieści. Jeszcze nie wiem dokładnie ile rozdziałów mi zostało do końca, ale prawdopodobnie jeszcze jeden lub dwa i epilog. Następny będzie niedziela / poniedziałek!!!!
Ps. Będę szykować druga część, która zapewne ruszy od początku września.
Kocham was 😘😘😘
Tłumaczenie tytułu: Myślę, że nie chciałabyś wiedzieć.

Hey Angel {H.S.} ✔Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz