*5

4 0 0
                                    

Moje myśli, skupione na zgadywaniu, co zarządzi Shatsa w związku ze mną i mojej pięści na policzku jego syna, wkrótce uciszył sen. Gdy rano się budzę, czuję miękką dłoń siostry na policzku. Chwilę upajam się jej znajomym zapachem, a potem podnoszę z materaca. Wychodzę cicho z jej pokoju, chwytam kij oraz sprzęt wędkarski i wychodzę z naszej chatki.

Natychmiast dusi mnie parne i wilgotne powietrze, tak różne od przyjemnego chłodu w trzcinowej chatce. Słońce pali moje odsłonięte ciemne ramiona, odbijając się od paciorków, które noszę na szczęście na szyi. Poprawiam kij i siatkę na ryby i ruszam przez wioskę. Mijam wiele podobnych chatek, spod moich stóp uciekają jaszczurki. Trzoda kóz, należąca do Shatsy, beczy na mój widok. Ich zagroda przylega do domu Javyna i jego ojca. Warczę pod nosem, przypominając sobie występek chłopaka.

Dochodzę do mało okazałego portu, w którym kołyszą się mahoniowe czółna wraz z ruchem wody. Schodzę boso po deskach i uśmiecham się na widok Simby, Yonasa i Ndulu. Yonas, jeden ze starszyzny naszego ludu, mimo, że powinien odpoczywać i zajmować się tylko tkaniem i przyrządzaniem potraw, nadal upiera się by wypływać w ocean i polować na ryby z innymi myśliwymi. Jego prawie czarną skórę znaczy wiele zmarszczek, jednak życia dodają mu jasne niebieskie oczy. Siwa broda i łysa głowa nadają mu wygląd poczciwego starca. Wiem, że jeśli chce, potrafi być bardzo nieprzyjemny i gderliwy. Kocham go całym sercem jak członka rodziny.


Opowiadanie IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz