*6

4 0 0
                                    

W tej chwili Yonas przygotowuje czółno do wypływu do zatoki. Pomagają mu Ndulu – moja najwierniejsza przyjaciółka, i Simba – chłopak, który od dawna próbuje zrobić ze mnie swoją dziewczynę, pałając do mnie czystą miłością. Czasami jest zbyt natarczywy i nie może zrozumieć tego, że jest dla mnie tylko przyjacielem, ale i tak poświęciłabym dla niego życie.

Podchodzę do nich i Ndulu przerywa pracę.

- Cześć, Sabahi! – woła uszczęśliwiona, całując mnie przelotnie w policzek.

- Witaj, Ndulu! – odpowiadam, czując jak w jej obecności się uspokajam.

- Cześć, Sabahi! – wita mnie Simba. Odpowiadam tym samym, ale na niego nie patrzę. Wiem, że od razu zacząłby ze mną flirtować, a chwilowo na każde zaloty byłam nastawiona negatywnie.

- No, wsiadajcie! Wioska sama się nie nakarmi! – woła ozięble Yonas. Cały on – nie lubi się grzebać, zawsze jest punktualny i na pierwszym miejscu stawia dobro swojego ludu.

Z zaskakującą gracją starszy wskakuje do czółna i zajmuje miejsce na dziobie, chwytając pierwszą parę wioseł. Ndulu siada z tyłu, sprawdzając, czy wszystkie siatki i wędki są na swoim miejscu. Wchodzę do czółna, zajmując miejsce za Yonasem i zabieram się do złapania drugich wioseł. Jednak za chwilę słyszę jak Simba siada za mną i odbiera mi wiosła z dłoni.

- Wyręczę Cię – mówi, ku mojej irytacji.

- Dzięki – mówię, próbując ukryć zakłopotanie. Najchętniej wyrwałabym mu wiosła z umięśnionych rąk i zganiła za to, że zawsze chce mi usługiwać, ale kiedyś zrobiłam to tak ostro, że wyglądał jak ostatni nieszczęśnik. Ndulu powiedziała mi wtedy, że powinnam go traktować łagodniej i zachowywać się, jakby był dla mnie kimś w zupełności normalnym. Wzięłam sobie tę radę do serca i staram się nie reagować na znaki, jakie mi daje.

Yonas zaczyna wiosłować, Simba również. Wypływamy z portu, przecinając niewielkie fale. Czółno przedziera się przez mgłę, słyszę tylko pluski wody. Skupiam się na wędkowaniu, wyrzucając z głowy Javyna i Simbę.

Łowimy ryby aż do wysokiego słońca, by powrócić do wioski z kilkoma pełnymi siatkami zdobyczy. Moi pobratymcy patrzą na nas z podziwem, dostajemy pochwałę nawet od Shatsy. Nie mogę się powstrzymać, by nie wzdrygnąć się na widok wodza. Mężczyzna przypatruje mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a ja staram się nie zastanawiać, o czym myśli.


Opowiadanie IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz