*10

2 0 0
                                    

Ayodele odchodzi, by porozmawiać z Zaharą i Olumeni, swoimi przyjaciółkami, a ja zostaję sama. Przez chwilę oglądam Aghwang, która opowiada coś dzieciom, słuchającym ją z wielkimi oczami. Pierwsze pokazy już się zaczęły; dwójka kobiet tka coś w zawrotnym tempie na dwóch krosnach, kilku mężczyzn siłuje się, a dwie młode dziewczyny śpiewają żałobną melodię czystymi głosami.

Nagle widzę, jak koło mnie na karimatę opada Simba.

- Cześć, Simba – mówię, nie odrywając wzroku od śpiewaczek.

- Cześć, Sabahi! – odpowiada radośnie chłopak, otaczając mnie ramieniem. Nie reaguję na to, jedynie pytam.

- Będziesz w czymś startował?

- Nie wiem. Może spróbuję w zapasach lub wyplataniu sieci na ryby – odpowiada, wpatrując się we mnie jak w dorodnego arbuza. Nadal uporczywie unikam jego wzroku, nawet wtedy, gdy pochyla się nade mną i czuję jego usta na ramieniu. Simba całuje mnie w obojczyk, a potem przesuwa usta na szyję. Uparcie trwam w bezruchu. Wyczuwam w jego oddechu nutę cedrowego alkoholu. „Pewnie się upił" – myślę z politowaniem.

Przesuwam wzrokiem po tłumie ludzi, szukając kogoś, do którego mogłabym podejść, by uwolnić się od Simby. Zauważam Ayodele i zastygam z przerażenia i złości. Za nią stoi Javyn, patrząc na nią pożądliwie. Na moich oczach chłopak ściska pośladek mojej siostry i muska wargami jej ucho.

Podrywam się z karimaty, przypadkiem uderzając Simbę w szczękę. Słyszę jego jęk i dotykam jego ramienia, mówiąc:

- Przepraszam! Ja... muszę już iść! Biegnę w stronę Ayodele, przepychając się między pobratymcami i słuchając ich pełnych niezadowolenia protestów. Gdy dobiegam do niej i Javyna, mówię głośno:

- Javynie! Chłopak odrywa się od Ayodele i patrzy na mnie niechętnie. Staram się ukryć złość, która buzuje we mnie niczym lawa w wulkanie. Czas wprowadzić w życie mój plan i zemścić się na tym zwyrodnialcu.


Opowiadanie IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz