Dylan:
Szliśmy ulicami Havre. Śnieg lekko sypał, a ja słuchałem niezwykle zadowolonego Thomas'a. Okazało się, że chłopak zrobił mi mały obchód po jego ulubionych miejscach lub po tych w których wydarzyło się coś co szczególnie utkwiło mu w pamięci. Finalnie dotarliśmy na mały pagórek z którego można było podziwiać miasto. Była noc, więc wszystko wyglądało lepiej niż zwykle. Spojrzałem przed siebie. Rozpoznałem od zewnątrz dom cioci Nel. W sumie to zrobiliśmy kółko po mieście.
-Tu lubiłem siedzieć najbardziej. - zaczął. - Było tu po prostu cicho i zawsze mogłem pomyśleć.
-O czym myślałeś?
-O tacie i dlaczego bierze te różne rzeczy i mamie, która nie miała czasu się mną zająć. Tak wiem. - prychnął. - Żałosne problemy.
-Nie są żałosne. Byłeś dzieckiem, które nie rozumiało do końca jak to wszystko działa. Nie rozumiem tylko dlaczego tak długo byłeś z ojcem. Twoja mama nie wiedziała co się dzieje?
-Wiedziała, ale teraz uważam, że przez długi czas nie chciała się z tym pogodzić. Wiesz za nim ojciec zaczął brać ich małżeństwo było na prawdę wzorowe. Kochająca się na zabój dwójka ludzi, dziecko, ale to wszystko zrujnowały dragi. Te małe tabletki niosą ze sobą ukojenie ale też destrukcje.
Nie powiem, ale mnie zatkało. W dodatku miał on całkowitą rację. I te słowa nie odnoszą się tylko do narkotyków, ale do wszelkich używek. Nam te rzeczy przynoszą radość, nie widzimy w nich problemu, ale innych ranią, czasami nawet bardziej niż sobie to wyobrażamy.
-Patrz. - przerwał ciszę, która pomiędzy nami zapanowała. Wstał i wszedł na mały drewniany most, który łączył pagórek z ziemią należącą do Nel. - No chodź.
Podnosiłem się i stanąłem obok niego opierając się o barierkę. Patrzyliśmy na wodę, która swobodnie płynęła.
-Kiedyś. - zaczął. - Składałem łódki, puszczałem je i patrzyłem która wygra. Wiem nudne zajęcie, ale miałem takie doświadczenie, że mógłbym otworzyć własną stocznię, przysięgam. - zaśmiałem się. Wyobrażenie małego chłopca składającego łódki z papieru było wręcz przeurocze.
Kiedy schodziliśmy z mostu Thomas potknął się o wystający gwóźdź i oczywiście przewalił się na mnie. Ja nieprzygotowany na taką sytuację runąłem razem z nim zderzając się plecami o twarde deski.
W tym momencie chłopak leżał na mnie. Podparł się rękoma i wtedy jego oczy napotkały moje. Patrzyliśmy się na siebie. Miałem wrażenie, że wzrokiem sięgamy do samego centrum naszych dusz. Widziałem jak dokładnie analizuje moją twarz, a ja oczywiście robiłem dokładnie to samo. W dodatku jego włosy. Tak bardzo chciałem widzieć je w promieniach letniego słońca, jednak teraz kiedy świecił na nie blask księżyca zdałem sobie sprawę, że byłem w błędzie. Był to najpiękniejszy odcień jego włosów jaki kiedykolwiek miałem okazje zobaczyć.
-Jesteś piękny. - wyszeptałem. Nie mogłem dłużej trzymać w sobie tych słów. Ująłem jego twarz w dłonie. - Jesteś zajebiście piękny Tommy. - czułem jak jego policzki robią się cieplejsze, więc postanowiłem już nie przedłużać. Po prostu przyciągnąłem go do siebie i lekko musnąłem jego usta. Był w szoku, ale po chwili odwdzięczył mi się tym samym. Uśmiechałem się lekko i pozwoliłem zatonąć nam w tym powolnym pocałunku. Czułem, że była to dobra decyzja. Zdecydowanie za długo czekaliśmy, aby któryś z nas wykonał ten pierwszy ruch.
Całowaliśmy się powoli, tak jakbyśmy mieli się rozpaść przy mocniejszym ruchu. Przy tym wszystkim wyczuwałem strach, który nie opuszczał Thomas'a. Strach, że mogę go odepchnąć. Zrobiłem więc coś zupełnie przeciwnego, przyciągnąłem go jeszcze bardziej do siebie na co mruknął mi lekko w usta. Jak się czułem? Niesamowicie. W tym momencie jakaś część w środku mnie, która przez długi czas była pusta właśnie się zapełniła.
CZYTASZ
Live like a rockstar | Dylmas
Fanfiction"Take drugs, stay high View the fucking earth from the outside, yeah Pop pills through the daytime And if I die, tell my momma that I died like a rockstar Fuck the cop car, they will never catch us Like a rockstar, living too fast, like a rockstar" ...