I have everything under control ~ Thomas

732 30 23
                                    

NOWY JORK

Thomas:

Obudziłem się, a moje powieki były niesamowicie ciężkie. Zasłony w moim pokoju były zasłonięte przez cały czas. Narażenie się na jakiekolwiek światło było dla mnie niezwykle bolesne. Leżałem w łóżku i czułem jak moje ciało ogarniają dreszcze. Po czole ciekły mi kropelki potu. Serce waliło jak oszalałe.

Z trudem się podniosłem i podszedłem do komody. Otworzyłem szufladę i zacząłem przeszukiwać sterty przypadkowych ubrań. W końcu znalazłem to na czym zależało mi najbardziej. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zacząłem wszystko przygotowywać. Na blacie mebla znalazł się biały proszek, który pospiesznie zacząłem formować w linię za pomocą karty do jakiegoś marketu. Banknot zwinąłem w rulon i już po chwili wciągnąłem wszystko co miałem. Odetchnąłem. Teraz mogło być tylko lepiej.

Oparłem się tyłem o komodę i zamknąłem oczy. Wyobraziłem sobie jak ta cudowna substancja powoli się we mnie rozprzestrzenia. Tak, wspaniałe uczucie.

Po raz pierwszy dzisiejszego dnia spojrzałem na zegar, który wisiał nad biurkiem. 15:40. Była to normalna pora dla kogoś kto imprezuje do nieprzytomności i jeszcze dłużej. W końcu jak jest się młodym trzeba dobrze się bawić, prawda?

Przypomniałem sobie, że miałem na dzisiaj umówione spotkanie na które pod żadnym pozorem nie mogłem się spóźnić. W takiej sytuacji wziąłem do ręki ubrania i wszedłem do łazienki. Jak dobrze, że apartament był na tyle duży, że mieszkające w nim dwie osoby nie wchodziły sobie w drogę.

Odkręciłem wodę pod prysznicem, a sam zacząłem się rozbierać jeszcze z wczorajszych ciuchów. Spojrzałem na siebie w lustrze. Byłem chudy, nawet bardzo, a cera zamiast świecić swoim blaskiem była przytłumiona nieznajomego pochodzenia szarością. Na szczęście za duża bluza z kapturem ukryje wszystko, przynajmniej tak sobie to tłumaczyłem.

Wszedłem pod prysznic. Po chwili po moim ciele zaczęły spływać kropelki wody. Śledziłem ich szlak, które pozostawiły na mojej skórze i zacząłem obstawiać, która z nich będzie tą szczęściarą i wygra wyścig. Kiedy kropla z numerem 3 przekroczyła metę skupiłem się na myciu. Wziąłem do ręki szampon, ale kiedy spojrzałem na strumień wody od razu się nim zainteresowałem. Wyglądał jakby zwolnił tępo, jakby ktoś wcisnął mu pauzę. Niesamowite. Patrzyłem się na to zjawisko, ale kiedy dotknąłem go ręką wrócił do swojego normalnego tępa.

Mając nadzieję, że znowu uda mi się opanować tak niespokojny żywioł jakim jest woda dokończyłem mycie. Jednak to się nie powtórzyło, nic nie zwolniło już tępa. Nawet czas, który teraz zdecydowanie by mi się przydał.

Szybko się ubrałem, a włosy wysuszyłem. Nie dbałem jednak o ich układanie, przynajmniej nie na codzień. Założyłem bluzę której kaptur od razu nałożyłem na głowę. Za nim wyszedłem wrzuciłem ubrania z wczoraj do prania. Co jak co, ale do klubu zawsze trzeba dobrze wyglądać.

Spojrzałem na godzinę w telefonie. 16:00. Przy okazji wszedłem na Instagrama, aby odczytać wszystkie powiadomienia. Jak zwykle coś opublikowałem, ale nie pamiętałem co. Zerknąłem na zdjęcie i nawet nie było takie złe.

Jednak czas mnie gonił. Poszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki jogurt do picia i już chciałem wychodzić kiedy oczywiście coś mi musiało przeszkodzić.

-Myślisz, że to ci wystarczy? - usłyszałem głos mojej mamy. Odwróciłem się niechętnie i na nią spojrzałem. Jak zwykle miała na sobie koszulę oraz dopasowaną ołówkową spódnice. Blondwłosy, których naturalne fale były tylko lekko spięte na czubku głowy oraz teczka trzymana w jednej dłoni razem z kluczami, a w drugiej kubek kawy na wynos ze Starbucksa. Idealny obrazek koordynatorki firmy do spraw międzynarodowych. - Zjedz coś jeszcze.

Live like a rockstar | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz