~20~

326 15 6
                                    

Wstałam niewyspana. Musiałam spać z Dubielem więc leżałam na końcu łóżka. Obudziłam się w tym samym czasie co Marcin, spojrzałam na niego, a on na mnie. To było trochę dziwne. Nagle poczułam straszny ból głowy.

M: Jeszcze tylko 6 dni z tobą. Może dam radę. - Też mam taką nadzieję.

Wstałam z łóżka i poszłam szybko się ubrać do łazienki w jeansy oraz różowa koszulkę. Marcin zapukał w moje drzwi i powiedział abym zeszła na dół. Gdy tak zrobiłam ujrzałam Marcina babcie oraz dziadka z śniadaniem no i Marcina. Usiadłam do stołu.

BM: Oj Lexy wyglądasz bardzo słabo. Coś cię boli?- zapytała troskliwie babcia Marcina.

L: Nie, nie dobrze się czuje. - Odpowiedziałam nie zgodnie z prawdą. Straszne bolała mnie głowa i czułam się słabo.


Gdy skończyliśmy jeść wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do pokoju. Poczułam jak nagle robi mi się zmino. Weszłam pod koc aby się ogrzać. Leżałam tak przez 2 godziny. Dubiel szedł na dół i po chwili wrócił.

M: Musimy iść do sklepu.- Mam nadzieję że jest blisko.

L: Dobra to ja schodzę do auta.

M: Idziemy na pieszo. - Życzę sobie powodzenia.

L: A daleko jest ten sklep? - Zapytałam się z ciekawości.

M: Nie aż tak.

Po chwili wyszliśmy. Czas tak wolno mi leciał, a ja czułam się coraz słabsza przez moje samopoczucie. Po chwili zauważyłam że mam gorące czoło. Nie no super.

M: Coś ci jest?- Aż tak to widać?

L:Nie, a co ma mi być?-Zapytalam udając że nie wiem o co mu chodzi.

M: Wyglądasz strasznie słabo.- No tak czego ja się mogłam spodziewać? Wiadomo że Pan Dubiel znajdzie wszędzie okazję aby mnie poniżyć.

L: Ha ha bardzo śmieszne.- powiedziałam z wielką irytacją i zażenowaniem.-  Twoje żarty nie są śmieszne.

M: Ale ja mówię na serio.- chłopak zatrzymał się stając koło mnie.- Nie wyglądasz jak zawsze. Masz taką bladą twarz.- Po słowach Marcina zaczęliśmy iść dalej w stronę sklepu.

Mi się chyba zdaje ale Pan Marcin Dubiel... się o mnie martwi?.... Nie to niemożliwe. Co ja w ogóle wymyślam.

L: Nie, nie zdaje ci się.- powiedziałam znowu udając.

Marcin znowu stanął na drodze ale tym razem przede mną. To było dość dziwnie uczucie. Co Lexy jakie uczucie?! Wymyślam sobie jakieś brednie w głowie.

M: Lexy nie wychodzi ci kłamanie.- że mi nie wychodzi kłamanie?! Oj Panie Dubiel ja lepiej kłamie niż ty jak mówisz mamie że idziesz do Kuby, a tak naprawdę to wybierasz się do klubu z plastikami.

L: Mówię ci to ostatni raz że dobrze się czuje ale od kiedy ty się interesujesz moim życiem?- zapytałam troszkę zdenerwowana nawet nie wiem na co.

Na moje słowa chłopak  znòw wyruszył do przodu.
 

M: To tu.- oznajmił wchodząc do sklepu.

Kupiliśmy potrzebne nam produkty nawet się do siebie nie odzywając. Marcin poprostu brał potrzebne mu produkty z półek,a ja szłam za nim.

Gdy wróciliśmy powiedziałam babci Marcina że pomogę jej z zakupami. Czułam się strasznie źle. Nie wiem jakim cudem w ogóle doszłam do tego domu. Marzyłam tylko o tym aby się położyć. Dubiel szedł na dół po czym usiadł na kanapę i zaczął szukać jakiegoś programu w TV. Ja zaczęłam rozpakowywać zakupy gdy nagle poczułam jak robi mi się zimno i tracę kontrolę nad sobą. Byłam strasznie senna. Oczy mi się powoli zamykały i otwierały z 4 razy.

BM: Lexy. Lexy! Co się dzieje?!- Zapytała mnie babcia Marcina. Po tych słowach widziałam jak Dubiel wstaje aby zobaczyć co się dzieje.

M: Lexy!- Po tych słowach pamiętam tylko jak Marcin do mnie podbiegł. Więcej nie pamiętam. Film mi się urwał.


Obudziłam się na momencie jak Marcin podnosił mnie z kanapy i szedł ze mną w stronę naszego tymczasowego pokoju. Nie miałam więcej siły więc ponownie zamknęłam oczy i nie kontaktowałam z światem.

Po około 30 minutach otworzyłam oczy. Leżałam przykryta kołdrą.Przede mną siedział brunet który miał położoną rękę na moim kolanie. Chwila.. CO! Dubiel miał położoną rękę na moim kolonie?! To chyba on zasłabł nie ja!?

M: Mówiłaś że dobrze się czujesz.- Powiedział chłopak wyrywając mnie z moich przemyśleń.

L: Nie naprawdę dobrze się czuje.- co ja w ogóle mu mówię?!

M: Jakie dobrze dobrze czuje. Przed chwilą zasłabłaś prawie rozwalając sobie przy tym głowę, a ty mi mówisz że dobrze się czujesz.- mówił Marcin nadal trzymając moje kolano. Nie przeszkadzała mi jego ręka jakoś bardzo.

L: Co się stało?

M: Zasłabłaś więc zadzowniliśmy z babcią po pogotowie. Powiedzieli że możesz zostać w domu ale masz się nie męczyć tylko odpoczywać. Tutaj są leki które masz brać.- chłopak pokazał palcem na szafkę. Było tam opakowanie z  tabletkami oraz jakiś syrop.

L: Okej dzięki.- czy ja właśnie podziękowałam swojemu wrogowi? Nie to się nie dzieje.

M: Zrobię ci herbatę.- powiedział Dubiel nadal trzymając SWOJĄ REKE NA MOIM KOLANIE.

Chłopak wyszedł do kuchni a ja obróciłam się w drugą stronę.Nadal czułam się źle ale już 3 razy lepiej niż przedtem. Po 5 minutach ktoś wszedł do pokoju. Tym kimś był Marcin. Brunet położył mi herbatę na szafkę i położył się po 2 stornie łóżka. Ja po chwili wypiłam herbatę i poszłam spać zapominając o moim makijażu na twarzy. Tej nocy nie spałam tak jak wczoraj na końcu łóżka tylko na środku mojej połowy.

***************************************

Wiem że nie było strasznie długo rozdziału ale poprostu nie miałam weny ani chęci na napisanie rozdziału. Wiem także że sytuacja LxM nie jest najlepsza przez co bardzo dziwnie mi się pisze tą książke więc mam pytanie czy ktoś czytałby nową gdybym pisała o shipie BritneyxNowy?

Masz zły gust ~ LxM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz