Prolog

1.1K 41 8
                                    

*Louis*

- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić tutaj? - zapytał Louis, unosząc jedną z brwi. Vincent go nienawidził, tak. Też był alfą, tak jak on, i zawsze był zazdrosny o Louisa i jego przyszłość. Ale przecież byli na szkolnym podwórku, do kurwy nędzy! Mogliby to załatwić w lesie, z całą sforą, ale nie, ten drań musi go teraz wyzywać, zarówno przed członkami innych sfor, jak i samotnikami, alfami, betami i omegami.

- Nie chcę tego opóźniać. Jesteś spadkobiercą przywódcy naszego stada, ty.. i tylko ty. Wszyscy jesteśmy teraz łączeni, dlaczego.. ty nie masz partnera. Wiemy, że jesteś odważny.. - wokół nich zaczął się zbierać tłum, większość z ich watahy.

- Oczywiście, że jestem - warknął. Nie podobało mu się, dokąd zmierza ta rozmowa.

- Tak, udowodniłeś to wiele razy. Ale jeśli chodzi o miłość? Uciekasz jak tchórz - splunął chłopak. To naprawdę zirytowało Louisa.

- Nie prawda! - krzyczał teraz, czując, jak ogarnia go coraz większa złość. Rozejrzał się dookoła. Kilka wilków stało za Vincentem, wspierając go. Czuł, że im więcej osób go otaczało, tym bardziej stawał się odważniejszy. Louis zacisnął pięść.

- Tak? Naprawdę? Wiesz, to ważne, by kontynuować królewską linię krwi, twój ojciec też o tym wie - wiedział, że Vincent go nie lubi, ale kwestionowanie go? Jego dziedzictwa? Jego prawa do narodzin? - I cóż, bez partnera... Może zobaczy to tak jak my wszyscy. Nie jesteś godny roli przywódcy, więc nie zostaniesz wybrany tego lata. - Ich wataha zawsze tak robiła: z królewskiej linii krwi, alfa, kiedy on (lub ona, to zależy) osiągał dorosłość, tego samego lata robili z niego nowego przywódcę, większego alfę. To był ostatni rok Louisa na studiach, a właściwie była już wiosna.. byli już naprawdę blisko lata, a on właśnie osiągał pełnoletność.

- Jestem godzien! Udowodnię to! - wyszedł jeden krok do przodu. Vincent zrobił to samo.

- Dobrze, pozwolę ci się wykazać - ale na to Louis wpadł w furię. Kim on był, żeby mu na to pozwalać?

- Ty jesteś nikim! Nie potrzebuję twojego pozwolenia!

- Ale to nie tylko ja - pokazał zwycięski uśmieszek - Wszyscy tak myślimy. Jesteśmy młodzieżą stada, następnym pokoleniem. Nasze słowo bardzo się liczy. Czy mam rację? - rozejrzał się dookoła, rozkładając ręce. Z tłumu, wszystkie wilki z ich watahy krzyknęły zgodnie, lub przytaknęły. - Więc, zamierzasz udowodnić swoją wartość i zdobyć towarzysza, czy pozwolisz komuś innemu przejąć prowadzenie watahy od tego lata?

- Och, zobaczysz. Będę miał partnera.

- Wybieraj mądrze. Wiesz, że możesz połączyć się tylko raz - mruknął. - To nie jest wybór, z którym się spieszysz. Może uda ci się uwieść swoją małą kruszynkę...

- Ty skurwysynu... - właśnie miał zaatakować, gdy tłum się rozstąpił.

- Dość już tego, panowie! - krzyknęła ich nauczycielka - Co to za cholerny cyrk? Idźcie, idźcie, nie gapcie się! - tłum powoli całkowicie się rozproszył. - A wy dwaj! Wasze prywatne sprawy załatwiajcie między sobą, a nie w szkole, na oczach wszystkich. Zrozumiano?

- Krystalicznie czysto, madam - mruknął Vincent, po czym również odszedł. Och, czuje się jakby wygrał? Zobaczymy, jak będzie się czuł, jeśli rozerwę...

- Wiesz, przez wieki pracowaliśmy w pokoju, bo różne watahy nie sprawiały kłopotów, ani sobie nawzajem, ani między watahami. Nie chcę naruszać tego pokoju, Tomlinson. Nie bądź tym, który to wszystko psuje.

- Nie będę, proszę pani. Mogę panią o tym zapewnić - grzecznie się uśmiechnął, ale w środku nadal był wściekły, planując zakończyć życie Vincenta na wiele różnych sposobów. Tak, może miał problemy z gniewem. Albo to po prostu nadchodziła jego dorosłość. Wszyscy byli wtedy bardziej emocjonalni.

Ale Vincent nie miał prawa wspominać o Harrym. On nie był jego zauroczeniem i nie będzie nim, nawet za milion lat. Owszem, łączyła ich historia, ale nie taka. Byli przyjaciółmi z dzieciństwa, wychowywali się razem. Harry pochodził z innej watahy, ale byli sprzymierzeńcami i przyjaciółmi watahy i rodziny Louisa, więc spędzili razem całe dzieciństwo, stając się bliskimi przyjaciółmi. Ale kiedy Harry skończył czternaście lat i okazało się, że jest omegą, a Louis (jako szesnastolatek znał już swoją "rolę", ale nie znał roli Harry'ego) alfą, rozdzielali ich siłą. Nie przejmowali się tym, chcieli być przyjaciółmi, ale ich rodziny tego nie pochwalały.. choć pozostali sojusznikami. Więc od tamtej pory nie rozmawiali. Oczywiście, czasami widywali się na korytarzu uniwersyteckim, czy w mieście, ale ignorowali swoją obecność. Z drugiej strony, ich rodziny już o to nie dbały, to było dla nich ważne tylko wtedy, gdy byli dziećmi, ale Louis i Harry się od siebie oddalili, nie mogli wrócić do takiej bliskości, jaka była.. przynajmniej nie próbowali. Więc nie, Louis nie mógł powiedzieć, że Harry był jego zauroczeniem. Zdecydowanie nie.





Witam kochani po długiej przerwie!! Zapraszam na nowe tłumaczenia, w nowym stylu. Dajcie znać jak wam się podoba. Czekam na wasze komentarze.

By Loved (By You) L.T & H.S ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz