Biblioteka

599 31 6
                                    

*Harry*

W piątek cała piątka siedziała w bibliotece, ucząc się. Tak, byli w innym wieku i w różnych klasach, ale biorąc pod uwagę, że była wiosna, prawie lato i koniec roku szkolnego, wszyscy mieli mnóstwo nauki.

Siedzieli w kręgu, na kanapach i fotelach. Liam i Zayn byli blisko siebie, praktycznie wtuleni w siebie, obaj czytali coś na jednej z kanap. Na drugiej znajdowali się Niall i Harry. Louis leżał.. tak, leżał w fotelu, nogi miał na jednym podłokietniku, a plecy odchylone na drugi. Był na tyle mały, że się w nim zmieścił, pomyślał Harry, uśmiechając się. Czytał coś.

Harry pisał wypracowanie.. no, miał pisać wypracowanie. Zaczął z wielkim entuzjazmem, ale po 100 słowach stracił zainteresowanie, więc po chwili wpatrywania się w swój piórnik i zeszyt, odważył się zerknąć na Louisa.

Chłopak był zagubiony w lekturze, więc nie zauważył spojrzenia Harry'ego. Jego włosy były w nieładzie, a oceaniczne, niebieskie oczy powoli podążały za liniami. Był piękny.

Harry może trochę za bardzo się gapił, bo kiedy się z tego otrząsnął, Niall patrzył na niego z uniesionymi brwiami. Po prostu wzruszył ramionami i skupił się z powrotem na Louisie, który teraz patrzył na niego. Harry zarumienił się, co sprawiło, że drugi chłopak się uśmiechnął.

- Nie masz do napisania eseju, Hazza?

- Uhm, cóż, tak, ale nie idzie mi z tym zbyt dobrze - mruknął Harry.

- Tak, był zbyt zajęty gapieniem się na ciebie - skomentował Niall, nawet nie zadając sobie trudu, by podnieść wzrok znad laptopa. Harry zarumienił się jeszcze bardziej, a Louis roześmiał się.

- To urocze - Louis pokazał najsłodszy na świecie, adorujący uśmiech, a Harry poczuł się, jakby właśnie zapalił w nim fajerwerki. Nazwał go uroczym. Jego. Nie mógł nic poradzić na to, że poczuł małą nutkę nadziei. Może nie jest sam ze swoimi uczuciami. Może Niall miał rację, a Louis zdał sobie sprawę po tym wszystkim? Bo był pewien, że mieli coś wyjątkowego. Nikt nie był taki jak oni, nikt nie traktował ich jak innych. A Harry, nawet wtedy, gdy był tak młody, był pewny swoich uczuć.

Albo po prostu przesadnie myśli nad tym jednym, prostym zdaniem. Nic więc nie powiedział, tylko spojrzał z powrotem na swój papier, starając się wrócić do pracy.

Po dwóch i pół godzinach spędzonych w bibliotece, Liam westchnął.

- Skończyłem. Nie mogę dzisiaj zrobić już nic pożytecznego - Zayn uspokajająco uśmiechnął się do niego i przechylił głowę na jego ramię.

- Ja też nie - Niall odchylił się do tyłu, wyłączając swojego laptopa. Louis tylko przytaknął.

- Zostało mi tylko 50 słów, prawie skończyłem - powiedział Harry, głęboko pogrążony w swoim wypracowaniu. Liam westchnął ponownie.

- Okaay, poczekamy, ale jestem znudzony. - I tak siedzieli w ciszy przez kolejne 3 minuty, czekając na Harry'ego, aż skończy. - Jak to się dzieje, że wszystkie twoje rzeczy są pomarańczowe?

Harry spojrzał w górę. Liam trzymał w ręku jego piórnik. Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale zanim zdążył się odezwać, rozległ się inny głos: - To jego ulubiony kolor. Zawsze nim był - stwierdził Louis, jakby to był oczywisty fakt. Usta Harry'ego pozostały otwarte z zaskoczenia.

- Pamiętałeś o tym? - Nie spodziewał się, że Louis będzie pamiętał o takich drobiazgach.

- Oczywiście, że pamiętam. Mówimy o tobie. - Uśmiechnął się, a Harry zaróżowił się. Znowu były te fajerwerki.

- Harry, daj spokój. Nigdy się stąd nie wydostaniemy! - powiedział Niall, zniecierpliwiony.

- Dobra, dobra. Już kończę, tylko kilka minut. – I wrócił do pisania. Nie mylił się, sześć minut później szli do swoich akademików. Rozmawiał o czymś z Zaynem, gdy ktoś złapał go za ramię. Spojrzał na tę osobę. To był Louis.

- Mogę z tobą porozmawiać?

- Jasne, możesz iść, Zayn - uśmiechnął się. Zayn dziwnie wpatrywał się w alfę.

- Nie rób tego, proszę - powiedział Zayn. Harry nie rozumiał, o co mu chodzi, ale Louis zdawał się to rozumieć. Nie miał czasu o to pytać, bo beta pomachał do niego - Dobranoc Harry. - I odszedł, prosto do Liama, który odprowadził go do ich pokoju.

- Co to było?

- Nic, on po prostu... Nie zgadza się ze mną i nie chce, żebym coś zrobił. Ale nieważne. Więc, chciałem... Chciałem cię zapytać, czy chciałbyś pójść jutro do kina? - Louis spojrzał głęboko w oczy Harry'ego.

- Tak, jasne, nie mam już zbyt wiele do nauki. Pytałeś już pozostałych? - Omega przyzwyczaił się do tego, że ich piątka jest razem. Uważał ich wszystkich za swoich przyjaciół (no dobra, Louis był kimś więcej, ale nie o to chodzi).

- Pomyślałem, że może moglibyśmy pójść razem. - Louis wyglądał na niepewnego siebie. Harry nie chciał wierzyć swoim uszom.

- Razem? Masz na myśli, tylko nas dwóch? - próbował wyczytać to z twarzy Louisa. Fun fact: nie mógł.

- Tak. Tylko jeśli ty tego chcesz, oczywiście.

- Uhm, jasne, bardzo bym tego chciał.. - pytanie było na końcu jego języka. Czy to jest randka? Ale nie zapytał o to. Nie chciał się zranić.

- Świetnie. Spotkamy się na podwórku o 17:00? - Louis spojrzał na niego, wyglądając na szczęśliwego.

- Tak - Harry nie wiedział, co się dzieje. Czuł się jakby oszołomiony. Kochał tego chłopaka od tak dawna, a teraz może pójść z nim na randkę?

- No to... Dobranoc Hazza - mruknął alfa i odszedł, zostawiając bardzo zdezorientowanego Harry'ego. Przychodziło mu do głowy tylko jedno pytanie. Czy Louis właśnie zaprosił go na randkę?

By Loved (By You) L.T & H.S ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz