Louis całkowicie zapomniał o swoim planie. To znaczy, całkowicie.
Był już maj, a on nawet nie zauważył, że minęło półtora miesiąca. A oni spędzali ze sobą każdą chwilę, jaką tylko mogli. Był taki szczęśliwy z Harrym i czuł się lepiej niż kiedykolwiek. Nie do końca rozumiał, dlaczego, ale po prostu szedł z prądem i cieszył się, że jest chłopakiem chłopaka o kręconych włosach. Czasami byli romantyczni i poważni, czasami robili sobie psikusy i śmiali się razem. Wszystko było idealnie. Louis nie zastanawiał się ani przez chwilę nad tą całą sprawą z tronem. Był tylko on i to dziwne uczucie, które ogarniało go, gdy tylko znajdował się w pobliżu Harry'ego. No i oczywiście jego omega.
Harry. W ciągu półtora miesiąca tylko on zaprzątał umysł alfy. Harry, Harry, Harry. Jego śmiech, jego głos. Jego uśmiech, jego zapach. Jego dobroć, jego delikatne dotknięcia. Był wszystkim, na czym mógł się skupić. Na początku był przerażony tak wielką uwagą, ale przyzwyczaił się do tego, że omega cały czas siedzi w jego głowie. Nadal nie potrafił nazwać tego uczucia, ale zaakceptował je. To było coś.
Stał teraz przed drzwiami domu ze swojego dzieciństwa. Było sobotnie popołudnie, a on chciał wpaść i zobaczyć, jak się miewa jego rodzina. Zapukał do środka. Po kilku minutach przywitała go mama, otwierając ramiona.
- Kochanie, jesteś tutaj- uśmiechnęła się. Louis przytulił się do niej, uśmiechając się do jej ramienia.
- Cześć, mamo. Jak się masz? - Po ich uścisku Jay zaprosił go do środka i usiedli przy stole w jadalni.
- W porządku. Cóż, teraz jest mi trudniej, bo wszystkie moje dzieci wyjechały do szkoły - uśmiechnęła się i potargała włosy syna. - Tęsknię za Tobą. A co u Ciebie, kochanie?
- Same zwykłe szkolne sprawy, ale wszystko w porządku.
- A czy masz kogoś wyjątkowego? - mama uniosła brwi. Louis zarumienił się.
- Ehm, no cóż, jest ktoś..
- Naprawdę? Opowiedz mi o nim wszystko! - Oczy Jay zaiskrzyły się i wyglądała na podekscytowaną. Louis nie miał żadnego związku od czasów Mavericka, więc założyła, że ta osoba musi być wyjątkowa.
- Znasz go. Harry Styles.
- Ten chłopak jest wspaniały. Dawno się z nim nie widziałam. Ale wiedziałam, że znowu się odnajdziecie - uśmiechnęła się ciepło.
- Myślisz, że tata będzie dumny? - powiedział Louis. Nie chciał o to pytać...
- Dlaczego Cię to obchodzi? Jeśli lubisz, a może nawet kochasz Harry'ego... Ale zaraz, dlaczego o to pytasz? Och, kochanie, co ty zrobiłeś? - zapytała z westchnieniem. Znał swojego syna aż za dobrze.
I tak Louis opowiedział jej całą historię. O Vincencie, jego plan, to, jak zaprzyjaźnił się z Harrym, jak się zeszli, poczucie winy, a nawet opowiedział jej o dziwnym uczuciu w żołądku. Na koniec Jay uderzyła syna w kolano. - Auć, za co to?
- Nie mogę uwierzyć, że zrobiłbyś coś takiego takiemu słodkiemu chłopcu jak Harry! Ani nikomu innemu, naprawdę. Boobear, czy ty to przemyślałeś? To znaczy, naprawdę przemyślałeś. Wiem, że zostałeś skrzywdzony. Ale nie musisz krzywdzić kogoś innego. Zasługujesz na miłość i nie powinieneś wierzyć w cokolwiek innego.
- Ja... mamo, ja.. - próbował się tłumaczyć, ale głos mu się załamał. Naprawdę nie miał nic na swoją obronę. Jego mama miała rację. Nie przemyślał tego do końca. Boże, co on zrobił? Zniszczył Harry'emu szansę na prawdziwą miłość. Był potworem. Na samą myśl o tym serce zabolało go i zaraz potem zaczęły się łzy. Dlaczego był taki zrozpaczony?
![](https://img.wattpad.com/cover/308849393-288-k886870.jpg)
CZYTASZ
By Loved (By You) L.T & H.S ✔️
FanfictionLouis był alfą, przyszłym przywódcą stada. Można powiedzieć że miał wszystko. Ale nie wiedział, jak kochać. Czy jego dawno niewidziany przyjaciel z dzieciństwa Harry coś zmieni? Fanfic Larry Stylinson w uniwersum A/B/O. Ostrzeżenia: ostry język, wzm...