12.

195 22 6
                                    

Minho pov:

Siedziałem w barze sam. Popijałem drinka. Nawet nie wiem którego. Drugiego, trzeciego, a może... szóstego? Wszystko mi jedno. 

Stukałem palcami o blat, wzdychając cicho. W mojej głowie było tyle myśli, które uniemożliwiały mi spokojne funkcjonowanie, że momentami byłem wściekły. Bo nie potrafiłem się od nich uwolnić. 

Już miałem wyciągnąć swój telefon i zadzwonić do Changbina, a później znów narzekać mu w słuchawkę przez parę godzin, gdy drzwi baru otworzyły się. Beznamiętnie spojrzałem w stronę hałasu ciężkich stalowych wrót, a serce niemalże stanęło mi w piersi.

Han Jisung we własnej osobie. Wyglądał świetnie w swoich przylegających czarnych jeansach i skórzanej kurtce. Miał na nosie okulary w ciemnych oprawkach i musiałem przyznać - na jego widok mój oddech przyspieszył. 

Jisung pov:

Po całym dniu przesiedzianym u kosmetyczek i fryzjerek potrzebowałem się odstresować. Wieczór jeden na jeden z alkoholem był zdecydowanie najlepszą opcją. 
Przynajmniej tak mi się wydawało do momentu, w którym napotkałem ten czarujący wzrok. Wzrok chłopaka, na którego punkcie już dawno oszalałem. 

Park Minho wpatrywał się we mnie, obracając prawie pustą szklankę z kolorową zawartością w swojej dłoni. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu aż kiwnął głową, wskazując na puste miejsce obok siebie. 

Czułem między nami pewne... napięcie. Jakby coś miało się wydarzyć pod wpływem każdej podjętej przeze mnie decyzji. Dlatego nie zastanawiałem się długo. Przeczesałem włosy dłonią, powolnym krokiem zbliżając się w stronę delikatnie nietrzeźwego bruneta. 

(MH) Myślałem, że już nigdy się nie zobaczymy. 

Na te słowa prychnąłem głośno, zwracając się do barmana. 

(JG) Jedno Martini.  

Przyjrzałem się Minho, który ani na chwilę nie odwrócił ode mnie wzroku. Miał głębokie i ciemne cienie pod oczami, a jednak wyglądał na zupełnie rozluźnionego. Takiego go zapamiętałem po naszym ostatnim spotkaniu. 

(MH) Widzisz... to chyba znak, abyś przestał mnie omijać. 

Chłopak zaśmiał się pijacko na własne słowa, po chwili przygryzając wargę i zupełnie ucichając. Wziął ostatniego łyka drinka ze swojej szklanki, wbijając wzrok w puste już naczynie. 

(JG) Nie omijam cię. Po prostu nie ma okazji na spotkanie. - Mruknąłem, ostrożnie zamaczając usta w stożkowatym naczyniu dostarczonym przez barmana. 

(MH) Mhmm... A może po prostu boisz się, że za bardzo przypadnę ci do gustu? 

𝐎𝐮𝐫 𝐛𝐚𝐝 𝐫𝐞𝐬𝐩𝐨𝐧𝐬𝐢𝐛𝐢𝐥𝐢𝐭𝐲... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz