ROZDZIAŁ 5

27 3 0
                                    

Ponieważ w poprzednim rozdziale zadałam pytanie na które nie dostałam odpowiedzi, w tekście mogą występować przekleństwa jak i wulgaryzmy!!!

°°°Erin
Gdy dochodziliśmy do jakiejś wioski było już ciemno. Rana na nodze piekła niemiłosiernie, a ja sama czułam się coraz słabsza choć starałam się tego nie pokazywać po sobie. Zapewne gdyby nie moje czarne szaty w które wsiąkała krew tworzyłby się za mną czerwony ślad na piasku. Wiedziałam, że jeśli tak dalej będę krwawić to nie ukryje tego przed Renem.

Mój towarzysz musiał wszystko załatwiać sam, a gdy pytał się co mi jest, moje zachowanie usprawiedliwiałam zmęczeniem. Nie dopytywał więc chyba uwierzył w moje kłamstwo ale miałam to gdzieś, nie interesowało mnie to czy domyślił się kłamstwa czy nie.

Nocować mieliśmy w jakimś ciasnym namiocie gdzie i tak musieliśmy rozpalić ogień by mieć odrobinę ciepła i nie zmarznąć w nocy. Namiot był ze starego i z żółtniałego materiału, a podłogi nie było był tylko piach na którym mieliśmy spać. Lepsze było to, niż nic.

Po rozpaleniu ogniska postanowiłam położyć się spać i rano wcześnie wstać oraz udać się jak najszybciej na statek, żeby się opatrzeć. Położyłam się na prawym boku, twarzą w stronę ogniska i wpatrywałam się w niego. Z rany cały czas sączyła się krew, brudząc jeszcze bardziej moje i tak nią przemoczone ciuchy.

- Może powinnaś się opatrzyć, nie sądzisz? - Powiedział sarkastycznie patrząc tak jak ja w ogień. Czyli jednak nie uwierzył w moje zapewnienia, iż to przez zmęczenie.

- Co? - Wolałam udawać, że nie wiem o czym mówi mimo, że tak nie było. Nie chciałam po prostu się przyznać do porażki, bo porażką było to, iż pozwoliłam by postrzelił mnie jakiś tam droid Rebeli.

- Dobrze wiesz o czym mówię. Twoja noga. - W jego głosie usłyszałam złość. Tylko na co by się miał złościć?

- Nic mi nie będzie. - Stwierdziłam obojętnie, nie ruszając się z miejsca.

- Do kurwy Erin! Ogarnij się! - Podniósł na mnie zezłoszczony głos. Po czym dodał już nieco spokojniej. - Pokaż to.

Nie wiedziałam co mam zrobić. Aby mógł zobaczyć ranę musiałabym zdjąć dolną część szaty czego bym nie chciała. Nie chciałam tego bo bałam się, że znów wpadnę w panikę. Podszedł do mnie i ukękną obok mnie. Popatrzył na mnie tak jakby chciał mnie pośpieszyć ale ja nie zamierzałam nic robić. Nie chciałam znowu czuć tego strachu.

- Długo jeszcze mam czekać? - Zapytał poirytowany moim zachowaniem. 

- Na co? - Zadałam pytanie jakby nigdy nic, patrząc na niego pytająco.

- Na to, aż pokażesz mi tą cholerną ranę. - Był zły, tylko nie rozumiałam do końca dlaczego. To tylko rana, miałam gorsze jak każdy inny Ren.

- Nie zamieżam niczego takiego robić. - Odpowiedziałam spokojnie. Zacisnął szczękę i popatrzył na ścianę namiotu która była za mną.

- Naprawdę? - Zapytał o dziwo opanowany i nie tak wściekły jak chwilę temu.

Na jego słowa kiwnęłam głową i popatzyłam mu hardo w oczy. Miał ciemno brązowe teńczówki które teraz tryskały piorunami. Mimo nich nie bałam się go, nie wiem jak do tego doszło ale nie czułam przy nim strachu jak przy komukolwiek innemu. I może dlatego zrobiłam to co zrobiłam.

Westchnełam cicho po czym wstałam zdejmując moje buty oraz  spodnie z szat z moich nóg i usiadłam bokiem do mojego towarzysza na kocu. Rana nie wyglądała za ciekawie do okoła skóra była zaczerwieniona. Ren spojrzał na ranę i złapał za butelkę wody którą mieliśmy ze sobą. Obmył nią prowizorycznie rozcięcie. Nie mieliśmy przy sobie żadnej apteczki, więc nie miałam jak opatrzeć mojej nogi.

Return of darkness | ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz