ROZDZIAŁ 10

31 3 0
                                    

°°°Kylo
Erin się w końcu przede mną otworzyła i wygadała. Ulżyło jej. Widziałem to po jej zachowaniu i swobodzie przy mnie. Podobało mi się to. Mimo że znaliśmy, się krótko to chciałem być blisko niej, wspierać ją i być jej oparciem. Sam nie wiedziałem, dlaczego tak jest. Często też nad tym myślałem, ale wszystko kończyło się pytajnikiem i niewiadomą. Dlatego przestałem się nad tym głowić i po prostu patrzyłem na rozwój sytuacji.

Dziewczyna obecnie spała wtulona we mnie, jej włosy były porozrzucane na poduszce, a usta rozchylone. Była piękna i stwierdziłby to każdy. Nie chciałem jej budzić, głównie po to, aby mieć ją dłużej w ramionach, ale także dlatego, że tego potrzebowała. Przemęczała się na treningach i robiła to zdecydowanie nieodpowiedzialnie oraz notorycznie co stawało się niebezpieczne.

Nie, kiedy zdarzało się, że podglądałem jej treningi i widziałem, jak bardzo się katowała. Była w takim stanie, iż nie była w stanie mnie wyczuć. Bolał mnie ten widok, ale nie chcąc zabierać jej swobody po prostu, obserwowałem i gdyby posunęła, się za daleko zareagowałbym. Wiedziałem, że nie lubiła trącić kontroli nad sytuacją, widziałem to, wtedy gdy jej osłona opadła. Musiała być na wszystko przygotowana. Nowe sytuacje i rzeczy napawały ją niepewnością i lękiem. Była nie ufna, ale jakimś cudem mi zaufała.

Rozumiałem ją. Gdy zdradził mnie wuj i mistrz sam potrzebowałem kontrolowania, a Snoke mi na to pozwolił. Zaraz po dołączeniu do zakonu zgodził się na to, abym zkrwawił swój kryształ, mimo że ten proces przechodziło się dużo później. Zaczynał się on, gdy uczeń był w pełni oddany ciemnej stronie. Ja wtedy dopiero zaczynałem. Mój obecny mistrz zrozumiał moją potrzebę i ją zakceptował, za co byłem mu wdzięczny, teraz wiem jaki miał w tym cel. Zależało mu tylko na tym, aby mnie przekonać i móc opanować mój gniew.

Erin zmarszczyła nos i poruszyła się, po czym otworzyła swoje oczy patrząc wprost na mnie. Po chwili na jej usta wpłynął delikatny ledwie zauważalny uśmiech, ale mi wystarczał. Sam uśmiechałem się do niej i pochyliłem się w jej stronę po to, by musnąć jej wargi. Na mój gest uśmiech dziewczyny się poszerzył.

- Dzień dobry. - Mruknąłem i znów delikatnie pocałowałem jej usta.

- Dzień dobry. - Odpowiedziała. Wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.

Po około pół godziny postanowiliśmy zorganizować sobie wspólny trening, który miał głównie opierać się na rozciąganiu mięśni, a nie faktycznym zmęczeniu. Ten pomysł nie spodobał się Ren, ale po chwili przekonywania jej udało mi się.

Po wejściu do pomieszczenia zrzuciłem z ramion płaszcz i chwyciłem rękojeść miecza. Ćwiczyliśmy podstawowe sekwencje na rozgrzewkę z czasem, przechodząc do coraz trudniejszych i bardziej skomplikowanych. Przez cały ten czas skupiałem się na dziewczynie zamiast na klindze miecza, który wirował wokół mnie.

Nasz sparing, który jednak postanowiliśmy sobie zrobić przerwał Generał Hux wręcz wbiegający na salę.

- Do sali łączności z Najwyższym Wodzem, ale już. Mamy Rebeliantów. - Powiedział cały zdyszany i natychmiast zawrócił, kierując się do wspomnianej sali. Wymieniliśmy tylko z dziewczyną zdziwione spojrzenia i ostatecznie ruszyliśmy za Generałem.

Wchodząc do środka zauważyłem, iż połączenie z moim Mistrzem już trwało. Podeszłem bliżej i uklękłem schylając głowę w geście szacunku.

- Mistrzu.

- Wstań uczniu. Mamy jednego z Rebeliantów, ale niestety szturmowcy ani nasz kat nie byli w stanie go złamać. Dlatego postanowiłem oddać naszego więźnia w twoje ręce Kylo Renie. Masz z niego wydobyć tylko informacje na temat lokalizacji ich bazy, nic więcej. Zabiciem go zajmie się Erin. - Po tym stwierdzeni uśmiechnął się krzywo w jej stronę wiedząc, na co skazał Rebelianta. - Gdy dowiesz się gdzie leży baza polecicie tam razem z Erin i oddziałem szturmowców. Hux ty zostaniesz na statku I będziesz pilnować wszystkiego z mostka dowodzenia. Zrozumiano?

Return of darkness | ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz