ROZDZIAŁ 6

30 3 2
                                    

°°°Erin
Ostatnie dni były takie jak przed misją, nie działo się kompletnie nic. Jedynie na następny dzień po naszym powrocie Ojciec wygłosił swój monolog jak to bardzo się na mnie zawiódł i jak bardzo jest na mnie zły. W sumie jak zawsze z resztą. Z Kylo nie widziałam się częściej, niż było to konieczne. Staraliśmy się unikać. O sytuacji w namiocie jednak nie zapomniałam, a za każdym razem gdy go widziałam obraz tamtego nieszczęsnego pocałunku.

Może było to spowodowane, że raczej nie miałam takich kontaktów z mężczyznami. Nie wiedziałam tego. Wkurzało mnie to już. Nie chciałam do tego wracać ale mój umysł chciał czegoś innego. I właśnie dlatego mimo kontuzji nogi częściej trenowałam, niż wcześniej. Noga już była prawie sprawna. Wieczorem miałam udać się do centrum medycznego na ściągnięcie szwów.

Wyszłam właśnie z kajuty w kierunku mostka dowodzenia na którym zapewne znajdował się Generał Hux. Chciałam dowiedzieć się jak idą sprway z Ruchem Oporu. Szłam korytarzami, a szturmowcy stawali na baczność gdy przechodziłam obok nich. Wchodząc do turbowindy wybrałam odpowiednie piętro.

Drzwi zamknęły się za mną i mechanizm ruszył. Słyszałam tylko szum pracujących maszyn Finalizera. Po paru chwilach dotarłam na miejsce.  Wchodząc na mostek wyczułam od pracujących tam osób obawę. Nie wiedzieli czego się po mnie spodziewać. Ja sama tego nie wiedziałam. Byłam ostatnio chodzącą żywą bombą. Przypuszczałam, że przyczyniła się do tego moja misja z Kylo Renem na Jakku oraz sytuacja która miała miejsce w ostatni dzień naszego pobytu na tej przeklętej planecie. Podeszłam do rudowłosego i przywitałam się tak jak zawsze.

- Generale. - Powiedziałam zwracając na siebie jego całkowitą uwagę.

- Erin Ren. Co Cię tu sprowadza? - Zapytał. Żadko bywałam na mostku czy w innych tego typu miejscach.

- Jak idą sprawy z Rebeliantami? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Trudno jest ich namierzyć ale mamy trop. - Stwierdził zadowolony z siebie, wypychając do przodu pierś.

- Jaki? - Zadawałam coraz więcej pytań na które oczekiwałam odpowiedzi.

- Jeden ze statków który namierzyliśmy znajdował się na Takodana. - Powiedział dumny jak paw. Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - Kolejne pytanie wypadło z moich ust niczym torpeda.

- Nie było potrzeby. Został tam wysłany oddział szturmowców pod dowództwem Kylo Rena. - Stwierdził jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, a ja na wspomnienie tej osoby myślami wróciłam do tamtego namiotu z misji.

Było to męczące i nie ułatwiło mi codziennych czynności. Gdy tylko ktoś go wspominał uciekałam myślami do naszego pocałunku. I może z początku myślałam, że to minie tak się jednak nie stało. Kiwnęłam w zamyśleniu głową i z powrotem udałam się do wyjścia gdy przerwał to głos generała.

- Czy możemy porozmawiać później na osobności? - Spojrzałam na niego z podejrzliwością.

- Oczywiście. - Odpowiedziałm ostrożnie i skierowałam się do wyjścia.

Wychodząc nie obdarzyłam pracowników ani jednym spojrzeniem. Traktowałam ich jak powietrze. Im to pasowało i od razu po moim wyjściu zapewne odetchnęli z ulgą. Rozumiałam ich, teraz nawet sama siebie bym unikała.

Nie byłam pewna co ze sobą mam zrobić czy iść na trening jak co dzień czy może co innego. Po paru chwilach waliki samej ze sobą wybrałam trening.  Tym razem postanowiłam poćwiczyć odbijanie strzałów z blastera. Ostatnio katowałam się zwykłą szermierką i nowymi sekwencjami, więc postanowiłam to zmienić. Może wydawało się to łatwe ale takie nie było. Trzeba uważać nie tylko na pociski ale także na na klingę miecza by nie zadać sobie ciosu i nie przejechać ostrzem po skórze. 

Return of darkness | ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz