°°°Erin
Czasami zastanawiałam się dlaczego tak naprawdę nie pamiętam niczego z mojego dzieciństwa gdzie byłam jeszcze z biologicznymi rodzicami. Przecież powinnam. Od sytuacji Jakku pamiętałam wszystko bardzo dobrze, więc dziwiło mnie dlaczego nie pamiętałam nic z wcześniejszego okresu swojego życia. Nie wymyśliłam nic.Dzisiaj miałam rozmawiać z Generał Leią Organą. Zostałam o tym poinformowana tylko po to aby mogli mi zagrozić abym robiła niczego głupiego, a nawet bez ich ostrzeżeń nic bym nie zrobiła. Atakując Organę zaprzepaściłabym swoją szansę na wykonanie swojego planu.
Nadal zostawili mnie w szpitalnym łóżku, mimo że czułam się już dobrze. Zapewne nie chcieli mnie rozkuwać z więzów albo mieli jeszcze jakieś inne powody o których nie wiedziałam.
Po posiłku przyniesionym przez pielęgniarkę, przyszło dwóch mężczyzn. Byli to zapewne strażnicy którzy mieli mnie zaprowadzić na miejsce spotkania. Jeden z nich chwycił za blaster i wycelował nim we mnie. Natomiast drugi podszedł do łóżka na którym leżała mi zaczął rozpinać obejmy z moich rąk i nóg.
Wszystko robili bez odzywania się. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie było mi to na rękę, ponieważ nie musiałam wysłuchiwać głupich i bez sensownych ostrzeżeń, które i tak nie były potrzebne bo nie planowałam robić niczego co mogłoby zepsuć mój plan.
Zaraz po wstaniu z posłania skuli mi ręce z powrotem w kajdany tyle, że teraz były za moimi plecami. Jak na mój gust obejmy były zdecydowanie za mocno zaciśnięte przez co nieświadomie pozwalali mi czerpać z swojego bólu ale nie odzywałam się, bo zapewne i tak by mnie zignorowali albo jeszcze mocniej zacisnęli kajdany na moich nadgarstkach.
Jeden z nich pchnął mnie lekko do przodu, dając mi znać, że mam się ruszyć. Zrobiłam niepewny krok w przód ale przez długie nieruszanie się moje nogi załamały się i poleciałam w kierunku podłogi idealnie na twarz. Uderzenie było na tyle mocne, iż poleciała mi krew z nosa. Syknęłam przez zęby i spróbowałam wstać na proste nogi ale zawroty głowy mi to uniemożliwiły.
Jeden ze strażników zaśmiał się z moich żałosnych prób w stania. Starałam się opanować złość która pojawiła się w stronę mężczyzny i zachować spokój ale było to trudne zważając na fakt mojego poniżenia prze nimi.
- Może byś mi pomógł, a nie się bezczelnie śmiejesz? - Zapytałam ironicznie i popatrzyłam na niego nadal rozjuszona całą stytułacją w której się znalazłam.
- Nie? - Naśmiewał się ze mnie, drażniąc mnie jeszcze bardziej, przez co utrzymanie nerwów na wodzy stawało się wręcz niemożliwe.
Musiałam dać upust złości która się we mnie nagromadziła zanim przejęłaby nade mną kontrolę i zrobiłabym coś nie przemyślanego albo impulsywnego. Dlatego też aby opanować się, przełożyłam ręce przez nogi w taki sposób aby ręce były z przodu zamiast za plecami.
Gdy tylko moje nadgarstki były przede mną zaczęłam uderzać nimi w podłogę z całą siłą jaka mi jeszcze pozostała. Wpadłam w szał. Obejmy zaczęły powoli się rozluźniać, aż w końcu po prostu pękły uwalniając moje dłonie i moc która uderzyła we mnie niczym tsunami.
Strażnicy stali z boku i tylko przyglądali się mi ze strachem. Zastanawiałam się czy nie przegięłam ale to było lepsze niżeli gdybym straciła panowanie nad sobą. Wstałam i otrzepałam spodnie na kolanach po czym odwróciłam się w ich stronę. Byli przerażeni do tego stopnia, że nawet nie oddychali. Spojrzenia mieli utkwione w moich dłoniach, popatrzyłam na nie i jak się okazało w trakcie uderzania poraniłam skórę na nadgarstkach. W miejscach gdzie znajdowały się obejmy skóra była sinawa i porozcinana, a z ran powoli sączyła się krew.
CZYTASZ
Return of darkness | Reylo
FanfictionRey jako mała dziewczynka na pustyni Jakku zostaje znaleziona przez Snoke i zabrana na okręt Najwyższego Porządku gdzie zaczyna naukę pod okiem Mistrzów z Zakonu Ren. Wyrasta na potężną wojowniczkę o imieniu Erin, odporną na cierpienie innych is...