Epilog

600 69 46
                                    

Witajcie Kochani,

Tak oto kończymy tą przygodę. Niestety komedia mi nie wyszła, ale i tak jestem zadowolona z efektu. Mam nadzieję, że Wy również dobrze się bawiliście, pomimo dużych przerw w publikacji. Wszystkim bardzo dziękuję i mam nadzieję, że niedługo spotkamy się w innej przygodzie.

Przypadek czy przeznaczenie?

Praktycznie każdy z nas, chociaż raz w życiu zadał sobie to pytanie, kiedy jedna mała rzecz diametralnie zmieniła jego życie. Czasem ta jedna mała rzecz zmieniała życie nie tylko jednej osoby.

Po raz pierwszy Deidara przekonał się o tym już kilka lat temu, chociaż w jego przypadku ta rzecz nie była taka mała. Był wówczas młodym, sfrustrowanym artystą, ciągle niezadowolonym z efektów swojej ciężkiej pracy. Pewnego wieczoru w przypływie gniewu i rozpaczy zdemolował pracownie a zmieszane farby i chemikalia stworzyły mieszankę wybuchową. W eksplozji niemal stracił życie. Gdy budzi się w szpitalu, po tygodniowej śpiączce, uświadomił sobie, że jego życie już nigdy nie będzie takie samo. Że właśnie odnalazł swoją własną, niepowtarzalną formę sztuki. Wybuch. To było jak magia. Ta siła to piękno. Tego właśnie cały czas szukał. I choć trwałe uszkodził lewe oko, nie miało to najmniejszego znaczenia, bowiem odnalazł sens swojego życia. No prawie... W głębi duszy wiedział, że do pełnego szczęścia brakuje mu jeszcze tylko jednego, ale zdawało się, że to jest całkowicie poza jego zasięgiem. Już dawno pogodził się z myślą, że nie może liczyć na miłość Itachiego, jednak przecież w życiu nie można mieć wszystkiego. Musi się cieszyć tym, co ma teraz i choć ta myśl przyćmiła nieco radość z odkrycia swojej drogi artysty, musiał pogodzić się z faktami. Jednak życie znowu go zaskoczyło. Itachi trwał przy nim niemal cały czas. Był poważny i milczący, zupełnie jakby nie był sobą. Wpatrywał się w Deidare z coraz większym lękiem wypisanym na twarzy, kiedy ten z zapałem opowiadał o tym, jaką chce tworzyć sztukę. Wówczas to w Itachim coś pękło i wykrzyczał mu w twarz jego lekkomyślność i głupotę. Że go zabije, jeśli jeszcze raz zrobi coś takiego, a później samego siebie, gdyż dla niego, życie bez niego nie ma sensu...

Jedna mała rzecz...

Jirayja tępo wpatrywał się w monitor. Wielkimi krokami zbliżał się deadline i jego wydawca groził mu już najbardziej wymyślnymi torturami, jeśli za cztery dni nie dostanie maszynopisu. I choć książka była niemal ukończona, Jirayja nie był w stanie skupić się na ostatnich akapitach. Sytuacja z Naruto całkowicie pochłaniała jego myśli. Przez własną głupotę niemal go stracił. Tak niewiele brakowało... Tak niewiele... I w imię czego? Urażonej dumy? Powinien był odpuścić. Powinien był zaufać...

Jego palce żyły własnym życiem, kiedy miarowo uderzały w klawiaturę komputera, bez udziału jego woli, tworząc zupełnie nową historię... Bestseller na miarę Nagrody Yomiuri.

Jedna mała rzecz...

Od wypadku Naruto, Kiba nie mógł znaleźć sobie miejsca. Zresztą nie tylko on. Hana również chodziła jak struta. Wszystko wymknęło się spod kontroli, jednak ile by sobie nie wyrzucał, że wpadł na ten idiotyczny pomysł, nic już nie mógł zmienić. Żałował, że kiedykolwiek poszedł do tego baru i zobaczył ogłoszenie o pracę. Wówczas nic by się nie zdarzyło.

Chociaż...

Spojrzał ukradkiem na Hinate, która drapała Akamaru za uchem. Wcześniej nie dostrzegał, jaka jest piękna...

Jedna mała rzecz...

Kakashi nadal nie mógł uwierzyć, że nie zorientował się, kim naprawdę jest Naruko. Czyżby aż tak zaślepiły go zyski, że nie widział jakie rzeczy rozgrywały się pod jego nosem? Z żalem musiał przyznać, że tak właśnie było. Wysokie obroty, były ważniejsze niż wszystko inne, ale teraz, kiedy Naruko już nie ma (w zasadzie to przecież nigdy jej nie było) postanowił, że bardziej będzie zwracał uwagę na to, co się dzieje i to nie tylko w pracy. W domu również był ktoś, kogo już od dawna zaniedbywał.

What She's got? (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz