Rozdział 4

55 3 3
                                    


Nadszedł piątek, Halloween. Chłopcy szykowali się do wyjścia w pokoju Lysandra

- Będziemy najbardziej spektakularnymi gośćmi tej imprezy! - Zakrzyknął z ekscytacją Lysander robiąc piruety przed lustrem i podziwiając swój strój. Czerwony aksamit kontrastował ze złotymi haftami wyszywanymi perłami. Lysander związał swoje włosy czarną jedwabną wstążką do kompletu, podkreślił oczy czerwonym cieniem, nałożył kły, czarną szminkę i był gotowy. Deuce odziany był w szatę uszytą przez Rozalię z białego bawełnianego prześcieradła. Roza zadbała o każdy szczegół. Znalazła Deuce'owi w lumpeksie idealne wiązane sandały, złoty pas który podkreślał jego atletyczną sylwetkę i bransoletę na ramię, również złotą. Jego przeciwsłoneczne okulary były lekko anachronistyczne, ale Rozalia pozwoliła mu je zatrzymać. Stanął koło rozentuzjazmowanego wampira i objął go w pasie.

- Bro, już się napatrzyłeś? Możemy iść, ziomuś?

- Jeszcze zdjęcie! - odrzekł Lysander. - Rozalio, chodź, zapozujesz z nami.

Rozalia też była przebrana. Szła na inną imprezę, ale również halloweenową, więc postanowiła przebrać się za seksowną zakonnicę. Szkoła chłopców była jej po drodze, więc podrzuciła ich. Pożegnali się przed bramą szkoły.

- Dzięki, stara. - Rzekł Deuce i puścił jej oko.

- Dziękuję, Rozalio! Jesteś niezawodna! - zawołał wniebowzięty Lysander.

Zakonnica odmachała im i ruszyła dalej swoim mercedesem. Tak więc oto stali pod bramami ich szkoły. Samorząd uczniowski faktycznie postarał się z dekoracjami. Z drzew przed wrotami szkoły zwieszały się papierowe nietoperze. Mury ozdobiono pajęczynami, a przed drzwiami stały latarnie z rzeźbionych dyń. Z wewnątrz budynku dochodził miarowy bas do rockowej wersji piosenki "I Kissed A Girl" Katy Perry. Chłopcy stali jeszcze chwilę przed szkołą, bo Deuce chciał jeszcze zapalić blancika. Lysander skakał wkoło niego pospieszając go. Szczerze mówiąc, Deuce nigdy nie posądzałby przyjaciela o taką ekscytację przed imprezą. Lysander był dość nieśmiały i nie wyglądał na typ imprezowicza. Może Deuce się mylił. Kiedy wreszcie skończył palić, Lysander chwycił go za rękaw i zaczął ciągnąć w kierunku wejścia.

- Spokojnie, stary! I tak jesteśmy na czas. Wszyscy się spóźnią. - Zaprotestował Deuce ze śmiechem. Lysander puścił go, pobiegł do okna, przejrzał się w szybie, poprawił fryzurę i przeskoczył schody do wejścia.

- Zaczekaj, bro. - zawołał Deuce u stóp schodów. Łysy złapał go za przegub i razem przekroczyli próg. Muzyka zrobiła się głośniejsza. Korytarz oświetlony był zielonym światłem. Z sufitu zwisały papierowe pająki i pajęczyny. 

- Biegniemy? - Zapytał Lysander z figlarnym błyskiem w oku.

- Bro, wiadomix!

Puścili się biegiem przez zielony korytarz i schody aż znaleźli się pod drzwiami dużej sali gimnastycznej. Słyszeli odgłosy rozmów, śmiech i głośną muzykę. Spojrzeli na siebie, skinęli głowami i weszli do środka.

Potworne Zauroczenie (Monster High x Słodki Flirt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz