Rozdział 12

40 2 3
                                    


Deuce obawiał się, że będzie musiał wyczekiwać tramwaju przez pół godziny, a nie miał tyle czasu do stracenia. Jednak jego napędzany prądem rycerz w blaszanej zbroi pojawił się akurat gdy chłopak podbiegł na przystanek. Wszedł do środka, usadowił się pod oknem i błagał maszynistę w myślach by pospieszył się.

                ***

Pocałunek Draculaury i Lysandra robił się coraz bardziej namiętny. Nadal w swoich objęciach, pchnęli drzwi od sali biologicznej i kontynuowali swój taniec na ławce. Lodowate dłonie Draculaury wędrowały po plecach Łysego, wbijając szpony w jego rozgrzane ciało przykryte aksamitem. Po chwili pozbawiła go peleryny i kamizelki i rzuciła je na ziemię pozostawiając jedynie koszulę. Oddech Lysandra zrobił się ciężki, przymknął oczy chcąc rozkoszować się chwilą. Odcienie ich czarnych szminek mieszały się ze sobą tworząc unikalną barwę ich pożądania. Nagle Laura  oderwała swoje wargi od Łysego i szepnęła mu do ucha ledwo powstrzymując śmiech:

- Mapa się obsunęła... odwróć się.

Lysander powoli odwrócił głowę. W półmroku sali widać było zarysy ławek i krzeseł oświetlonych przez padający przez okna blask księżyca. Słoje z formaliną połyskiwały na ciemnościach półek, a przy biurku pana Parandowskiego stał kamienny posąg Kastiela. Jego pośladki wręcz świeciły własnym blaskiem, rozjaśniając pomieszczenie. Mapa Europy leżała pomięta na podłodze niczym ręcznik po kąpieli. Spojrzeli sobie w oczy i roześmiali się głośno. Lysander z trudem oderwał się od dziewczyny i poszedł zarzucić mapę na przyjaciela.

- Nie przeszkadza ci jego obecność? - Spytał zaniepokojony Lysander wracając do Draculaury, która wciąż chichotała pod nosem.

- Mogę udawać, że go tu nie ma. Ale oczywiście jeśli chcesz, możemy znaleźć inne miejsce. - Podciągnęła się na ławce w oczekiwaniu.

Lysander zerknął w stronę biurka.

- Zostańmy tu. - Podszedł do stołu, na którym siedziała.

Draculaura oplotła go nogami i ponownie zwarli się w pocałunku. Dziewczyna gładziła srebrzyste włosy Łysego. On z kolei pochylił się nad nią i zaczął całować w szyję. Laura jęknęła cicho. Zapach jej perfum wdzierał się Lysandrowi do nozdrzy. Czuł pod wargami jej miękką, chłodną skórę, był oszołomiony ciepłą, drzewną wonią goździków, świeżych róż cmentarnych z nutami francuskiej wanilii. Laura przyciągnęła go bliżej siebie. Jego dłoń musnęła wnętrze jej uda. Przymknęła oczy. Miała 1600 lat i to zdecydowanie nie był to jej pierwszy raz. Jednak dawno tak nie pragnęła dotyku drugiej osoby.

- Mam gumki w kieszeni, zaczekaj chwilę... - Lysander podniósł głowę i spojrzał na nią pytająco czekając na pozwolenie. Laura skinęła głową i wyciągnęła się na ławce. Rozpiął rozporek swoich aksamitnych spodni i uwolnił twardego członka z więzienia bokserek. Po chwili był już gotowy.

 Smukłe palce Lysandra zaczęły piąć się wyżej po jej udach. Kojarzyły jej się z pająkami. Laura czuła, że robi się mokra. Zaczął powoli ściągać jej czarne koronkowe majtki. Po uporaniu się z bielizną wrócił do pieszczot. Dotykał ją delikatnie, okrężnymi ruchami. Pragnęła ogarnąć całą tę scenę wszystkimi zmysłami. Lysander całował jej obojczyk, czuła pod palcami jego gładkie włosy. Pachniał świeżymi kwiatami i wilgotną ziemią. Podczas gdy jego dłoń nadal znajdowała się na jej łonie poruszając się szybciej i z większą siłą, Draculaura poruszała biodrami łaknąc więcej. Upewniając się, że jest gotowa, Lysander rozsunął jej wargi i powoli wsunął swego penisa do jej wilgotnej wadżajny. W odpowiedzi dziewczyna wygięła plecy w łuk i obnażyła zęby w uśmiechu. Zaczęli wolno poruszać biodrami, zsynchronizowani. Wnętrze Draculaury wydało się Łysemu zaskakująco ciepłe w porównaniu z resztą jej wampirzego ciała. 

- Jest dobrze? - Zapytał Lysander. 

- Tak! - zawołała odrzucając głowę do tyłu i przytrzymując się dłońmi ławki.

Zalała ich fala rozkoszy. Jęknęli w tym samym momencie i zaczęli poruszać się coraz szybciej. Lysander oparł się o blat i znów zaczął ją całować. Tym razem namiętniej, agresywniej. Laura była już na skraju orgazmu. Dysząc cicho poddała się pchnięciom Łysego, czuła go w sobie. Wchłaniała w siebie jego zapach, jego dotyk.

Lysander widział, że Draculaura jest zadowolona. To podniecało go jeszcze bardziej. Pragnął ją zadowolić, ale czuł, że zaraz sam dojdzie. Przyspieszyli tempa. Kłykcie Laury zbielały od ściskania blatu. Krzyknęła lekko, złapała Lysandra za włosy i przycisnęła do piersi. Lysander złożył na nich mokry pocałunek, odchylił się, wyprostował i już oboje czuli, że osiągają szczyt. Laurze pociemniało w oczach, przygryzła wargi tak mocno, że poczuła w ustach żelazny smak krwi. 

- O tak! - zawołała przez zaciśnięte zęby. Nastąpiło ostatnie pchnięcie i było po wszystkim. Jej ciało rozluźniło się, a Lysander spoglądał w sufit jakby objawił mu się Duch Święty. Jego usta były na wpół otwarte. Powoli wysunął się z niej i zdjął pełną prezerwatywę. Nogi Laury wciąż drżały.

W tym samym momencie drzwi otworzyły się. Stanął w nich pan Farazowski. Zobaczył parę. Na jego twarzy malowały się szok i niedowierzanie.

- Panie Lysandrze! Panno Draculauro! - Wyjąkał oszołomiony.

Dziewczyna szybko zasłoniła się spódnicą, a Łysy prędko odwrócił się tyłem do drzwi (wolał świecić przed nauczycielem swą dupą niż fiutem). Podnieśli brwi i spojrzeli na siebie pomyślawszy to samo - "Oby nie zauważył Kastiela!!"

- Przepraszamy... - powiedział Łysy próbując zasłonić się rzuconą uprzednio na podłogę peleryną.

Pan Parandowski zmierzył ich wzrokiem. Był bardzo wyrozumiałym i pobłażliwym nauczycielem, przez co wielu uczniów nie szanowało go i nadużywało jego uprzejmości. Lysander wiedział jednak, że niedobrze jest mieć w nim wroga. Parandowski wszystkie wieści przekazywał dyrektorce, która była zdecydowanie bardziej surowa. Wpakowali się w niezłe tarapaty i mieli nadzieję, że profesor nie zrobi im z tego powodu kłopotów.

- Prosimy o wybaczenie... - Zaczęła Draculaura. - Jesteśmy oboje pełnoletni, nie było w tym... akcie nic nielegalnego. Zaraz zdezynfekujemy ławkę i nikt się nie dowie!

Twarz Parandowskiego wyrażała głebokie zamyślenie. Jego oczy zdradzały rozdarcie. Po chwili jednak rzekł:

- No dobrze. Nie powiem nikomu. Sam byłem kiedyś w waszym wieku. - mówiąc to uśmiechnął się pod nosem i zwrócił się ku drzwiom. 

- Dziękujemy, panie profesorze! - Zawołali za nim chórem.

Nauczyciel już był na progu gdy nagle wzrok jego przykuło jego własne biurko.

- Powieście też tę mapę. Dobrze?

Opuścił salę i zamknął za sobą drzwi. Laura zaczęła w ciszy szukać swojej czarnej bielizny, a Łysy naciągnął na grzbiet swoją szkarłatną kamizelkę i zaczął zapinać pozłacane guziki. Nagle ich oczy się spotkały. Próbowali zachować powagę, ale po niespełna sekundzie wybuchnęli dzikim, niepowstrzymanym śmiechem. Nagle przerwały im stłumione głosy dochodzące zza drzwi:

- O, panie Deuce, nie wiem, czy chce pan tam teraz wchodzić... - Dosłyszeli niepewny głos nauczyciela.

- Dobry wieczór, panie Farazowski! - Odpowiedział mu z galanterią przyjaciel. - Właśnie zmierzałem w stronę toalety, nie planuję wchodzić do pańskiej klasy.

- Oh, w takim razie w porządku, młody człowieku. - Odparł uspokojony profesor i po chwili rozległ się stukot jego trumniaków po wyłożonym linoleum korytarzem. 

Drzwi do klasy otworzyły się i wpadł przez nie podekscytowany Deuce. W wyciągniętej wysoko ręce ściskał butelkę Cillit-Bang. 

- Hej! Musimy się pospieszyć, zostało 10 minut do zamknięcia bram! - Rzucił po czym podbiegł do Kastiela. Zerwał z niego mapę i rzucił ją w ramiona Draculaury. Pospiesznie otworzył butelkę i przyłożył ją do zimnych ust kochanka. Laura i Łysy stanęli z boku aby nie zakłócać ich intymnego spotkania. Po chwili Kastiel zaczął się odkamieniać, począwszy od stóp, zakończywszy na czubku głowy. Zamrugał parę razy, wypuścił poślady z rąk i ze zdziwieniem spojrzał na towarzyszy. Wytrzepał resztki kamienia z włosów i z ramion i przemówił.

- Deuce, co oni tu, kurwa, robią?



Potworne Zauroczenie (Monster High x Słodki Flirt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz