Rozdział 6

43 3 6
                                    

Kolejka była długa. Deuce nie mógł wyrzucić z myśli tego kłamcy, Kastiela. "Dlaczego powiedział, że go nie będzie, skoro zamierzał przyjść? Może po prostu nie chciał iść ze mną, tylko z jedną ze swoich adoratorek. Jak mogłem być tak głupi!".

-  Halo! Kolego! To będzie 4,50. - dobiegł go znudzony głos ucznia sprzedającego poncz. 

- Tak, sorry, stary. - Deuce szybko zapłacił, wziął dwa papierowe kubki z czerwonym płynem i dodał. - Zamyśliłem się.

- A o czym tak myślałeś? - Chłopak poczuł ciepły oddech na swojej szyi i usłyszał niski, uwodzicielski głos na wysokości swojego prawego ucha. Podskoczył zaskoczony i prawie rozlał poncz na swoją białą szatę. Odwrócił się. I ujrzał Kastiela.

- O, cześć, stary. Myślałem, że imprezy szkolne są dla frajerów. - odrzekł próbując brzmieć cool.  Zlustrował kolegę od stóp do głów. - Za kogo się przebrałeś?

 Kastiel miał na sobie ciasne rurki ze sztucznej skóry, swoje nieodłączne glany i koszulkę zrobioną z pociętych kabaretek przez którą prześwitywały jego srebrne kolczyki w sutkach. Połowę twarzy zdobił mu misternie wykonany makijaż kościotrupa. Na drugiej połowie podkreślił jedynie oko czarną kredką. Czerwone włosy opadały mu na ramiona. Deuce nie mógł zaprzeczyć, że chłopak wygląda niesamowicie atrakcyjnie. Powstrzymał się jednak od tego typu uwag. Zagryzł jedynie dolną wargę.

- Jestem kościotrupem! - zrobił obrót o 180 stopni chcąc pokazać koledze strój w całej swej okazałości.

- Ale dlaczego przyszedłeś? Mówiłeś przecież-

- Wiem, co mówiłem. - Kastiel przerwał mu kładąc palec na jego wargach. - Ale nie miałem nic lepszego do roboty, więc postanowiłem przyjść. A co? - Uśmiechnął się mrużąc oczy z udawaną podejrzliwością.- Nie cieszysz się z mojej obecności?

- No... Eee - Deuce nie wiedział, co odpowiedzieć. Na szczęście wybawił go Kentin, który przepychając się łokciami w kolejce przez przypadek szturchnął Kastiela.

- Uważaj, co robisz, gnojku! - Kastiel warknął na niego.

- Będę robić co mi się podoba, a taki pajac jak ty nie będzie mi mówił co mam robić! - odkrzyknął Kentin.

Podczas tej wymiany zdań Deuce postanowił oddalić się i odnaleźć Lysandra. "Utwór nie dobiegł jeszcze końca, więc pewnie jeszcze szaleje na parkiecie" pomyślał i zaczął wypatrywać przyjaciela. Po chwili odnalazł go. Tańczył z dwoma wilkołakami, z chłopakiem i dziewczyną. Dziewczyna była bardzo ładna, wysoka i ubrana w krótką fioletową spódniczkę, crop top w panterkę i wysokie skórzane  kozaki. Chłopak miał na głowie kaszkiet koloru morskiego, podkoszulek odsłaniający jego owłosione ręce i luźne jeansy. Jedwabna wstążka, którą związane były włosy Łysego poluzowała się. Jego srebrne włosy spływały kaskadą po ramionach i wirowały w powietrzu, gdy w tańcu zbliżył się do wiatraka. Naprawdę robił wrażenie. Deuce już nie raz zastanawiał się, jak to możliwe, że jego przyjaciel nie ma jeszcze chłopaka ani dziewczyny. Był przystojny, wrażliwy, inteligentny... Ale w sumie to samo można by powiedzieć o nim samym. Tylko Deuce dorzuciłby jeszcze do opisu "wyluzowany i zabawny". Tym bardziej nie rozumiał, dlaczego nie ma adoratorów. "Dobra, koniec użalania się nad sobą. Dam Łysemu jego poncz i pójdę poszukać dobrej zabawy" pomyślał. Tak też uczynił. Podszedł do Lysandra i jego nowych znajomych.

- O! Dawno cię nie widziałem! Rozmawiałeś już z  sam-wiesz-kim?! - Zawołał Lysander nie przestając tańczyć. 

- Tak, ale potem ci opowiem! - odkrzyknął Deuce podając tancerzowi poncz. Zwrócił się ku wilkołakom. - Cześć, jestem Deuce!

- Hej! Jestem Clawdeen! - Przedstawiła się wilkołaczka i wskazała na swojego agresywnie twerkującego kompana - A to mój brat Clawd. Niezły kostium!

- Dzięki! - odpowiedziała męska wersja Gorgony. Odwrócił się w stronę podrygującego Lysandra. - Łysy, idę poszukać sam-wiesz-kogo. Clawdeen, Clawd, miło was było poznać!

- Jakby co, wiesz, gdzie nas znaleźć! - odkrzyknął Łysy na pożegnanie.


Potworne Zauroczenie (Monster High x Słodki Flirt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz