Rozdział 1. Rozpacz.

145 5 0
                                    

Straciła wszystko. Nie chce już żyć. Chce po prostu być z nim.

W końcu wróciła do domu. Miała już dosyć tych spojrzeń skierowanych w jej stronę i mówiących: "jesteś zerem". Myślała, że zapadnie się pod ziemię, każdego dnia.
Szybko wbiegła do domu i zdjęła kurtkę i buty. Potem od razu weszła do swojego pokoju, by uniknąć rozmowy z rodzicami, którzy wcześniej wrócili z pracy. Prędko właczyła swój laptop, który jak zwykle leżał na łóżku. Weszła na swojego bloga zatytułowanego noszemaskekazdegodnia.blog.pl i dodała notkę:
"Kolejny fatalny dzień. Znowu ten sztuczny uśmiech na mojej okropnej twarzy. W środku gotuję się ze złości. Chcę umrzeć."
Zamknęła laptop i zaczęła cichutko szlochać. Tak, by nikt jej nie usłyszał. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Była z niej świetna aktorka i od razu potrafiła wymyśleć wymówkę na szybko.
- Dlaczego płaczesz, Sylwia? - mama spojrzała na nią i zapytała, ale raczej bez większego zainteresowania, jak to zwykle ona.
- Bo ja... właśnie miałam do ciebie iść. Coś mi wpadło do oka - powiedziała pociągając nosem - ale chyba już wyszło.
- Pokaż, zobaczę...
- Nie! Już chyba wyszło, znaczy na pewno - odsunęła się do tyłu i otarła oczy dłonią.
Złapała za drzwi i poprosiła, by mama już wyszła pod pretekstem, że musi się uczyć. Prawie przytrzasnęła mamie rękę w tym całym pośpiechu. Gdy mama się oddaliła, Sylwia rzuciła się na łóżko.
- Muszę w końcu zdobyć te tabletki - wyszeptała pod nosem i znów otworzyła laptop.
W wyszukiwarkę wpisała hasło "tabletki nasenne" i postanowiła kupić dwa opakowania. Była z siebie dumna. "Tym razem wezmę więcej. Wszystkie." - powtarzała sobie w myślach.
Chwilę potem wyjrzała zza drzwi pokoju, czy jest już sama w domu, bo rodzice mieli wyjść na jakąś kolację do pracodawcy ojca. Okazało się, że właśnie wychodzili.

Bezdenne pustkowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz