Chwilę później Sylwia ocknęła się.
- Przepraszam - wydukała przez łzy. - Ja... nie mogę.
Chłopak był trochę zaskoczony. Naprawdę coś do niej czuł.
- Ale...
Wtedy dziewczyna wstała i ucałowała go w czoło.
- Nie mogę - wyszeptała i wyszła z łazienki.
Przypomniała sobie o Danielu. Nadal był miłością jej życia. Jednak coś zaczęło się zmieniać. Chyba powoli się... zakochiwała. "To niemożliwe" - myślała. Nadal Daniel był dla niej najważniejszy, ale wiedziała, że jeśli się temu podda, Daniel będzie zawiedziony. Choć tak naprawdę chłopak już nie żył, a jej sny były tylko odzwierciedleniem jej wszystkich przeżyć. A wtedy, gdy zobaczyła go w tej dziwnej poświacie... to było tylko urojenie, jedna wielka schiza. Jednak ona nadal myślała, że chłopak czeka na nią gdzieś tam w niebie.
Wyszła ze szkoły. Marcin natomiast wybiegł za nią.
- Sylwia, porozmawiajmy! - krzyczał z daleka. - Ja cię kocham.
W końcu to z siebie wydusił. Powiedział jej, co do niej czuje. Jednak ona była już zbyt daleko by to usłyszeć. Chłopak upadł na kolana na samym środku drogi. Nie widział nawet przejeżdżających obok samochodów. Byłoby blisko, a ktoś potrąciłby go. On zbiegł tylko z ulicy i nie zwrócił uwagi na zdenerwowanego kierowcę. Jednak w tej chwili było to najmniej istotne. Ona go nie chce i zupełnie nie wie, dlaczego.
Tymczasem Sylwia biegła w kierunku drzewa, pod którym zawsze się spotykała z Danielem. Kiedy dotarła, usiadła pod nim i szukała wzrokiem inicjałów ich imion. Delikatnie dotknęła tego miejsca i powiedziała:
- Przepraszam cię, ten Marcin... ja go chyba kocham.
W tej chwili oparła się lekko o drzewo i zapadła w głęboki sen.
Przebieg snu:
Sylwia stała na moście. Obok niej pojawił się Daniel. Oboje usiedli mocząc stopy w cieplutkiej wodzie.
- Przepraszam - jej oczy zalały się gorzkimi łzami.
- Nie masz za co - odpowiedział. - To wszystko było zaplanowane. Chciałem, żebyś była szczęśliwa, żebyś w nim widziała mnie, żebyś nie musiała już płakać i żebyś się już nie chciała zabijać - tłumaczył. - On da ci to, na co zasługujesz.
Sylwia nie wiedziała, co powiedzieć. Wtedy Daniel jakby się rozpłynął. Usłyszała od niego jeszcze tylko jedno słowo: "Żegnaj!"
Dziewczyna poczuła, że ktoś ją dotyka i próbuje zbudzić. To był Marcin.
CZYTASZ
Bezdenne pustkowie
Teen FictionHistoria zagubionej dziewczyny, która straciła chęć do życia przez śmierć ukochanej osoby. Czy uda jej się na nowo pokochać świat bez niego?