Rozdział 4. Spotkanie.

41 3 0
                                    

-To niemożliwe - jej oczom ukazała się znajoma postać z jakąś dzwiną poświatą za plecami. - Daniel! Daniel! Czy to ty?
Chłopak uśmiechnął się delikatnie i odgarnął lekko włosy z twarzy.
- Sylwia, tęsknię za tobą - powiedział.
Dziewczyna przetarła oczy, nie dowierzając, że to dzieje się naprawdę, że to naprawdę on.
- Czy ja umarłam? - zapytała, nadal stojąc w tym samym miejscu i mrużąc oczy z zaskoczoną miną.
- Nie, nie umarłaś, ale nie ruszaj się, bo zniknę.
- Chcę cię przytulić. Mocno. Jak to możliwe, że cię widzę?
- Przyszedłem do ciebie, żeby cię przeprosić. Wiem, że za mną tęsknisz, juz wszystko wiem. Ja też cię kocham, przepraszam, że tak późno to wyznaję, ale dopiero teraz mogłem cię odwiedzić.
- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? Czemu nie powiedziałeś mi tego, gdy... gdy żyłeś?! - wspomnienia odżyły.
- Chciałem, ale odwlekałem to. Nie chciałem, byś mnie wyśmiała. Teraz wiem, że to był błąd. Ja... - w tej chwili pisk kół odwrócił uwagę dziewczyny i odruchowo skierował jej wzrok w w stronę okna. Kiedy ponownie spojrzała na drzwi, chłopaka już nie było.

Bezdenne pustkowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz