Rozdział 6. Sen.

28 1 0
                                    

Kolejne dni mijały tak samo. Wstawała, ubierała się, szła do szkoły.
Nadszedł niedzielny wieczór. Położyła się do łóżka z jakąś książką. Jej powieki stawały się coraz cięższe i cięższe aż w końcu zapadły na dobre. Zasnęła, nie wiedząc nawet kiedy.
Przebieg snu:
Siedziała na łódce. Wokół niej było tylko morze. Wszędzie woda aż po horyzont. Zaczęła się bacznie rozglądać. Po drugiej stronie łodzi siedziała zwrócona ku zachodowi słońca, wiosłująca postać.
- O, widzę, że już zasnęłaś - przemówiła niebiańskim glosem.
- Czy to ty? - zapytała z nadzieją, że to Daniel.
Mężczyzna odwrócił się. Jego twarz była spalona. Dziewczyna przeraziła się i zwymiotowała do wody. Widok był przerażający.
- To ja - wrócił wzrokiem w poprzednie miejsce. - Tak wyglądałem, gdy mnie znaleziono. Przepraszam, że ci to pokazuję.
Sylwia pozbierała się trochę. W powietrzu unosił się zapach wymiocin.
- To straszne.
- Wiesz co jest straszniejsze?
Nastąpiła chwila ciszy, po czym chłopak znowu przemówił:
- Twoje blizny. Pełno blizn. One są przeze mnie.
W jej oku pojawiła się łza. Chwilę potem spłynęła jej po policzku.
- To nieprawda! To wszystko ich wina! To oni ci to zrobili! Nienawidzę ich. Chcę być znowu z tobą - płakała już coraz bardziej.
- Nie możesz umierać przeze mnie. Ale chcę ci pomóc. Jutro się wszystkiego dowiesz.
- Ale jak to? - zdziwiła się. - Proszę, nie zostawiaj mnie.
W tej chwili się obudziła z płaczem. Próbowała się uspokoić, bo była późna noc i nie chciała obudzić rodziców. Mimo wszystko nie mogła. Nagle drzwi otworzyły się.
- Zwariowałaś? Jest środek nocy! - wrzasnęła matka.
- Przepraszam, miałam zły sen, nie chciałam...
- Zamknij się już i daj mi spać! - krzyknęła i z trzaskiem zamknęła drzwi do pokoju.

Bezdenne pustkowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz