ROZDZIAŁ 2

97 5 2
                                    

- Tata, co tu robi NRD? - NRD usłyszała głos Rosji, syna ZSRR, który był niecałe dwa lata młodszy od niej. Powoli podniosła się z podłogi, kompletnie obolała po wczorajszym śnie, otwierając oczy.
- Śpi, pora ją obudzić. - powiedział i podał jej rękę żeby się nie wywróciła. Bolały ją kości z powodu leżenia na twardej podłodze. "Nigdy już nie tknę alkoholu, przysięgam! Ohydny, i w niczym nie pomaga." - pomyślała. Obudziła się w niedzielne południe. A to oznaczało, że za chwilę zostanie postawione wielkie śniadanie. Wielkie, czyli takie na którym jest ser biały z cebulą, świeży chleb, pyszne masło. No dobra, przesadziłem z tym trochę. NRD wyszła z pokoju trzymając się za głowę, a w całym mieszkaniu pięknie pachniało cebulą, a w radiu grała rosyjska muzyka. Przy NRD usiadły na drewnianych krzesłach w salonie dzieci Związku Radzieckiego, on sam, a po chwili do jedzenia dołączyła też i jego żona z dzbankiem herbaty.
- Jak się spało? - Związek Radziecki podsunął NRD talerz z rozłożonymi, pokrojonymi pomidorami. Wzięła trzy plasterki i nałożyła na kromkę ciemnego chleba z masłem. - Masz, jeszcze pomidora bo musisz być silna! - dodał.
- Wszystko mnie boli i się nie wyspałam.
- Towarzyszu tato, mogę o coś zapytać? - zapytał Rosja. Jego ojciec jedzący kanapkę z białym serem kiwnął głową. NRD wydawało się to dziwne - mama nie kazała jej tak do siebie mówić! Wystarczyło tylko pojedyncze "mamo". - Dlaczego spałaś u nas? - usłyszała to jego mama, Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka, lub po prostu Ukraina, jak często Związek Radziecki mówił, która popatrzyła się na męża.
- Skarbie, musimy porozmawiać...
- Nie mamy o czym. - stwierdził chłodno. Po śniadaniu, jako iż była niedziela, jego dzieci czyli Rosja, mała Ukraina, Białoruś, oraz Kazachstan wyszli na dwór.

Pokój dziecięcy był pomalowany na biało, ale przy słabym oświetleniu były szare i popękane. Znajdowały się tam dwa białe łóżka piętrowe z namalowanymi kwiatami, jasne meble, szafa, biurko, stoliczek służący za nocną szafkę, skrzynia z zabawkami znajdująca się pod biurkiem, oraz półka na książki i dywan. Pogoda za oknem przypominała raczej wiosenny a nie jesienny poranek - było bardzo słonecznie i ciepło, ale wciąż wiał wiatr, a trawa była wilgotna od nocnego deszczu. Większość liści już spadła z drzew, gdzieniegdzie widać było ich sterty, zagarniane o poranku przez sprzątaczy, utrzymujących podwórko w ryzach. Wschodni Berlin nie należał raczej do najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Schodząc po schodach, NRD rozmyślała o tym jak ma się mamie z tej całej sytuacji wytłumaczyć. Przecież uciekła z domu bez jej wiedzy! Mogło się jej zdarzyć wszystko co przykre, a wtedy telefonów komórkowych nie było. Zresztą, po co ja to przypominam skoro o tym dobrze wiecie? Usiadła na mokrej, ciemnozielonej ławce i patrzyła się na to jak jej rówieśnicy grają w piłkę.

Rosja z Ukrainą jak zwykle bili się o huśtawkę, a Białoruś z Kazachstanem bawili się lalkami jak gdyby nigdy nic. NRD wstała po chwili namysłu od ławki i rozejrzała się po okolicy. Rodzina ta mieszkała w świeżo wybudowanym, zamkniętym blokowisku z wielkiej płyty. Mieścił się tam niewielki parking, plac zabaw, małe boisko z krótko przyciętą trawą zamiast asfaltu, i chodniki, z nierówno ułożonej kostki brukowej z powodu licznych ale niewielkich trzęsień ziemi w okolicy. Niedaleko otóż była huta stali (symbol tamtejszych czasów) i zakład pracy, w których to  pracowali mieszkańcy. Od czasu do czasu zdarzały się tąpnięcia z powodu zapadania się korytarzy kopalni. Były niegroźne, ale strachu potrafiły narobić. Szczególnie gdy jesteś w wannie, i nagle coś zaczyna "pluskać"...

Nagle do niej podeszła Białoruś, i pokazała jej, aby za nią szła. Dziewczyny oddaliły się od blokowiska znacznie, powędrowały alejkami i doszły do niewielkiego domu jednorodzinnego z dwoma piętrami, i ogromnym ogrodem ogrodzonym niechlujnym. Drugie wejście znajdowało się przy drzwiach do domu. Ogród ten był bardzo duży i przypominał dżunglę z toną kolorowych (głównie czerwonych) kwiatów, które ze względu na porę roku przekwitły 8 stały się jasno brązowe. Wokół wysokiego płotu i chamsko ustawionego słupa wysokiego napięcia na środku pnął się w górę trujący bluszcz. W ogródku był też mały strumyczek z rybami, studzienka metalowa pomalowana na różne, już niestety zmyte i wyblakłe kolory służąca za doniczkę, i niewielka ławeczka z boku. Precyzja z jaką wykonano to dzieło była niesamowita, tylko pogratulować autorowi. Dziewczyny usiadły na miekkiej trawie, a Białoruś podzieliła się z koleżanką ciasteczkiem z dżemem.

Za oknem stała niska pani z brązowymi włosami ułożonymi w dwa koczki, i dużymi zielonymi oczami oraz wiankiem sztucznych kwiatów na głowie. Ubrana była w fartuszek kuchenny na miętowej sukience i rękawice na rękach, gdyż właśnie zmywała naczynia- to była Bułgaria. Wszystkie państwa komunistyczne ją lubiły przy okazji i gratulowały sukcesów. Projektowała wieńce ślubne, pogrzebowe, bukiety i inne takie na zamówienie, była cenionym ogrodnikiem, artystką znaną z wielu instalacji artystycznych, wyglądających jak gdyby były w mieście postawione zupełnie bez celu, jakby były nie z tego świata. Ach, ile bym dał, żebym tylko mógł tworzyć tak wiele i tak dobrze jak ona... Gdy zobaczyła dwie dziewczynki pomachała Białorusi, wyszła z domu do ogródka, i przyjrzała się kogo to Białoruś zaprosiła na odpoczynek w jej największym w Miescie ogrodzie.
- A kogóż my tu mamy? Guten Morgen, NRD! Co słychać?- odparła sympatycznie w stronę Niemki. NRD nic nie odpowiedziała. Potem Bułgaria zauważyła niebieską sukienkę Białorusi i zmieniła temat rozmowy na córkę Związku Radzieckiego.

Kobieta zaprosiła je do siebie. Według NRD, dom Bułgarii był jeszcze brzydszy niż Związku Radzieckiego - zielone ściany koloru groszku w puszce zamiast żółtych i obdrapanych, dzikie rośliny doniczkowe, paproć w kącie, telewizor wielkości pudła mogącego spokojnie pomieścić Sputnika I [hiperbola ~ KD], a na ścianach były obrazy psów, i kalendarz z psami. Wszędzie psy! Pachniało różnymi detergentami i innymi płynami do rozcieńczania farb olejnych, bo przecież malowała i lakierowana swoje rzeźby. Kazała młodym krajom usiąść na kanapie, i chciała z nimi porozmawiać, jednakże plany te przerwało dzwonienie czerwonego telefonu - swoistego atrybutu państw komunistycznych.
- Cześć, Czechia! - powiedziała Bułgaria.
- Dobry den! - przywitała się Czechosłowacja, matka NRD, ubrana w różową sukienkę i biały fartuch. Miała na czarnych krótkich włosach białą chustkę. Wyglądała tak samo bohaterka słynnej czeskiej produkcji, "Kobieta za ladą". - Widziałaś gdzieś NRD? Gdy się obudziłam to nie było jej w domu, a obiecałam że pójdziemy na spacer po Alexanderplatz.
- Tak, właśnie tu siedzi na kanapie z Białorusią.
- Co? Już po nią idę. Przypilnuj ją, proszę!
- Oczywiście, do zobaczenia. - powiedziała odkładając słuchawkę. Czechosłowacja zawsze się bardzo o swoją córkę martwiła. - NRD, twoja mama dzwoniła.
- O nie... - NRD poczuła ścisk w żołądku. Nie wiedziała dalej jak ma to wszystko jej wytłumaczyć. Bardzo się zestresowała tym, co zaraz może się stać.
- Coś się stało? - zapytała kobieta wraz z młodą dziewczynką.
- Nic, nic.

Czechosłowacja przybyła w mig na miejsce, a Bułgaria wyszła z Białorusią u boku z pokoju do łazienki.
- Co ma znaczyć to uciekanie z domu?!
- Mamo, spokojnie, zaraz wszystko wyjaśnię... - NRD natychmiast wstała. Trzęsły się jej nogi.
- Mogło ci się coś stać, na przykład złamałabyś nogę, nikt by ci nie pomógł bo był środek nocy.
- Jak widać jestem cała.
- Nie pyskuj! - Czechosłowacja podeszła bliżej.
- Uciekłam bo miałam dość tego wszystkiego. Nie dość że nalegasz abym pracowała , to jeszcze chcesz się wyprowadzić z naszego starego domu! Przecież tak dobrze się nam w nim żyło.
- Tu chodzi o twoje dobro, o nic innego.
- Ale ja chcę robić to co kocham! Nie mam ochoty gnić w jakimś urzędzie. Chcę pisać opowieści, scenariusze oraz sztuki teatralne!
- Masz szlaban na wychodzenie z domu! - w Czechosłowacji coś pękło. NRD z jednej strony się załamała, że nie może wychodzić, a z drugiej strony wisiało jej to, bo nie miała żadnej bliskiej koleżanki.
- Nienawidzę cie! - chciała krzyknąć, ale w środku tej całej kłótni wpadł Związek Radziecki.
- NRD przenocowała u mnie ponieważ miała dość tego że nalegasz na to aby została księgową. - wyjaśnił stojąc na baczność ze skrzyżowanymi rękami obok nich. Wyglądał bardzo groźnie. Sama NRD zastanawiała się czy Związek Radziecki szedł za jej matką, czy po prostu trafił w środek kłótni jak gdybynnigdy nic.
- Przecież to moja córka, chcę dla niej jak najlepiej. Jeśli zostanie księgową, to będzie mogła godnie żyć.
- Najwidoczniej musisz coś poprawić w swoim wychowywaniu, towarzyszko Czechosłowacjo. - patrzył się na matkę i krążył po pokoju jak generał obmyślający strategię. - Ja stosuję się do swoich zasad wychowywania, a moje dzieci jakoś nie uciekają przed rodzicielem! Tych samych o których ci mówiłem! - Czechosłowacja spóściła wzrok na podłogę.
- Towarzysz ma rację, powinnam stosować się waszych porad. Przepraszam.
- Mam nadzieję że się rozumiemy. - Związek Radziecki podszedł do niej i obydwa państwa podały sobie ręce na znak zgody. Pogodzili się. NRD patrzyła się na to wszystko jak wryta. - Towarzyszko NRD, nie przejmujcie się waszą matką. Róbcie to co uważam za słuszne, a wszyscy na tym zyskacie. - kiwnął głową w jej stronę i wszyscy zabrali się do wyjścia. Z łazienki wyskoczyła Białoruś która przytuliła się do swojego ojca i poszła stronę jej domu, a NRD i Czechosłowacja do swojego. To był bardzo ciężki dzień, a córka chciała jeszcze ze swoją mamą o tym całym zamieszaniu przegadać. No i oczywiście spakować swoje rzeczy do przeprowadzki.

✯BLOK WSCHODNI✯✯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz