11. Ślepy zaułek

118 30 3
                                    

Curtis czując na sobie pewną odpowiedzialność za dziewczynę ukrywającą się w jego mieszkaniu postanowił skrócić spotkanie i wrócić wcześniej. Powiesił kurtkę przy wejściu i wszedł dalej szukając Isabelle wzrokiem. Z myślą, że jeszcze śpi udał się do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie.

Widok leżącej na blacie torebki od herbaty uświadomił go, że Smith już wstała.

-Isabelle? - dotknął czajnika, który zdążył już wystygnąć. Nie słysząc odpowiedzi zaniepokojony przeszukał pozostałe pomieszczenia, ale w żadnym jej nie zobaczył. - Cholera.

Już miał dzwonić do Franka, kiedy nagle przez drzwi wbiegła zadyszana Isabelle, którą widok mężczyzny uspokoił.

-Co ty sobie wyobrażasz? - odparł trochę z pretensją będąc przejętym jej nieobecnością.

Dziewczyna jednak nie była zainteresowana wdaniem się w rozmowę. Szybko podeszła do okna sprawdzając czy samochód, który chciała odciągnąć wrócił do punktu wyjścia.

-Ktoś musiał śledzić Franka, albo powiązać go z tobą – postanowiła powiedzieć mu o co chodzi, spodziewając się, że za chwilę może zrobić się niebezpiecznie.

-Chwila, ktoś chce mnie zabić? - zaniepokoił się jej słowami i również wyjrzał na zewnątrz nie wiedząc jednak czego ma szukać.

-Nie byłam pewna, dlatego ich stąd odciągnęłam, a mimo to nadal tu wracają. Muszą wiedzieć – ruszyła do salonu, gdzie Castle zostawił swoje rzeczy i zabrała jego torbę z bronią. - Zaraz tu będą.

-Schowaj się – powiedział próbując wymyślić jak mogą z tego wybrnąć. Nie był jednak Frankiem, nie chciał wdać się w strzelaninę.

-Wydobędą z ciebie informacje za wszelką cenę – mówiąc to załadowała broń, którą mu podała.

-Nie zabijesz ich w moim mieszkaniu – odparł patrząc w jej przestraszone oczy.

-Zrobimy inaczej. Pewnie będą chcieli załatwić nas po cichu. Odciągnę ich na górę, a wtedy ty uciekniesz na zewnątrz. Nie dyskutuj z tym, proszę – nie czekając na jego odpowiedź wyjrzała za drzwi nasłuchując czy nikt nie zbliża się jeszcze w ich stronę.

Jej przypuszczenia się sprawdziły, ktoś szybkim tempem wchodził po schodach. Równie dobrze mógłby to być spieszący się gdzieś któryś z sąsiadów, ale okoliczności wskazywały na to, że ten ktoś ma obrany inny cel.

-Zamknij drzwi – zakomunikowała wychodząc z mieszkania i schodząc piętro niżej, aby w jakiś sposób zmylić przeciwników, ale też nakierować ich na siebie.

Nie mogła obiecać, że obejdzie się bez rozlewu krwi wiedząc, że ludzie Junckle są tam po to, aby ją zabić. Musiała się jakoś bronić.

Dwóch mężczyzn wchodziło na górę rozglądając się uważnie dookoła. Obserwowali budynek już wcześniej, dlatego wiedzieli że nie ma w środku Castle, a przez to liczyli, że wszystko pójdzie szybko i gładko.

Trzymana w ich dłoni broń upewniła Isabelle w przekonaniu że są tymi, za których ich uważała. W pewnej chwili złapała kontakt wzrokowy z jednym z nich i przez sekundę żadne z nich nawet nie drgnęło jakby musiało wyłapać ruch drugiej osoby.

Wtedy Smith biegiem ruszyła na wyższe piętra, a ze schodów niżej dało się usłyszeć dźwięk załadowywania pistoletu. Jej niedopracowany plan wymyślony kilka minut temu opierał się na odciągnięciu ich od mieszkania Curtisa, aby ten mógł bezpiecznie się ewakuować. Miała przy sobie broń, ale nie chciała, aby doszło do strzelaniny w miejscu w którym znajdowali się niczego nie świadomi ludzie.

Shoot me ||PunisherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz