3. Więzy

245 36 3
                                    

Nie wiadomo ile czasu minęło zanim Frank zdążył się ocknąć, nie wiedział co jeszcze może go zaskoczyć. Źle podszedł do sprawy, nie znając możliwości nieznajomej osoby. Pomimo tego, że przeszukał ją wcześniej, zrobił to niewystarczająco uważnie, co okazało się być błędem. Profesjonalny żołnierz, a dał się zaskoczyć młodszej dziewczynie. Było to dla niego nie tylko dosyć kompromitujące, ale przede wszystkim nieodpowiedzialne.

Po przebudzeniu się od razu znów musiał zmrużyć oczy przez rażące go światło, dochodzące z górnej części pokoju. Odwrócił głowę w drugą stronę, dopiero po chwili orientując się, że nie może się bardziej ruszyć. Poczuł zimny metal otaczający jego nadgarstki i coś w rodzaju sznura, łączącego jego ręce z nogami tuż pod krzesłem. Zdezorientowany próbował się uwolnić, jednak nie miał wystarczająco sił, wciąż będąc pod wpływem wstrzykniętego środka.

-Muszę przyznać, że walczyłeś z tym wystarczająco długo - usłyszał damski głos dochodzący z końca pomieszczenia. Nie patrzył w jego kierunku, wciąż odczuwając światłowstręt, jednak słyszał, że dziewczyna jest czymś zajęta.

-Spokojnie. Niedługo dojdziesz do siebie - odparła, widząc jak znów odwraca głowę. - Teraz moja kolej na zadawanie pytań - mówiąc to przysunęła krzesło nie bojąc się, że mężczyzna może się wydostać, widocznie znała działanie tego, co mu podała. - Frank Castle, marine, żołnierz, profesjonalny wojownik - wymieniała fakty, którymi uzupełniła swoją wiedzę podczas gdy był nieprzytomny. - Czemu interesuje cię ta sprawa?

Mężczyzna w końcu mógł szerzej otworzyć oczy i spojrzał na dziewczynę znajdującą się tuż przed nim. Wciąż nie rozumiał jak mogło do tego dojść.

-Chcę unicestwić mafię Cardiffa - odparł, czując suchość w gardle. Znów szarpnął rękami, próbując poluzować kajdanki, jednak nic to nie dało.

-Bo polujesz na tych złych? - zadała pytanie, wiedząc, że właśnie tym zajmuje się Punisher.

-Wypuść mnie i podaj na niego namiary, a wszystkim się zajmę - powiedział głosem spokojnym, jednak można było wyczuć, że powstrzymuje się od innej reakcji. Nie znał jej i nie wiedział do czego była zdolna. Być może już zadzwoniła po wsparcie i za kilka minut do mieszkania mogła wparować cała grupa osób, wezwana do pomocy. Frank był sam, nie odzyskał jeszcze sił, więc wydostanie się nie było takie łatwe.

-Znalazłeś mnie tutaj, to znajdziesz wszędzie - usłyszeli dźwięk telefonu, który ponownie musiała włączyć. Ruszyła w jego kierunku i widząc powiadomienie weszła do innego pokoju, w którym znajdowało się kilka komputerów, a Frank zdołał usłyszeć jedynie klawisze klawiatury.

-Nie jesteś mi potrzebna - krzyknął tak, żeby usłyszała, chcąc przekonać ją do tego, że mówi prawdę. Wiedział, że dziewczyna miała rację i mógłby znaleźć ją ponownie, traktował to nawet jako zlecenie, ale spędzanie czasu na byciu uwięzionym w jej mieszkaniu marnowało tylko czas.

-Ty mi tym bardziej - zobaczył jak Isabelle wychodzi z pomieszczenia ubrana w czarny strój, trzymając w jednej ręce coś w rodzaju kominiarki, a w drugiej nóż, który na jego oczach ukryła w bucie. - Pogadamy później.

Skierowała się w kierunku drzwi, zapinając ciemną bluzę i zakładając na głowę kaptur. Castle zdziwiony był, że dziewczyna wychodzi w takim momencie, nie mogła go tak zostawić.

-Hej, wróć tu słyszysz? - usłyszała jego głos, na co tylko przewróciła oczami - Smith, wracaj! - nie chciał trwać w takiej sytuacji, nie wiedząc co go czeka. Nie wiedział ile czasu zostanie sam i czy będzie go wystarczająco długo, aby zdążył się uwolnić przed powrotem jej lub kogoś innego.

Shoot me ||PunisherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz