– Jak myślicie, jak dobrze widzą hilmaki? – zagadnęła, siadając do stołu z Grigorem i Kubą.
Obiad, który z nimi jadła, był dla niej jak śniadanie, bo dopiero co wstała. Swoją pierwszą wielogodzinną wyprawę w głąb oceanu zakończyła w środku nocy.
– Pewnie tak dobrze, jak potrzeba – odpowiedział Kuba, żartobliwie nawiązując do hilmaczej maniery. Anna uśmiechnęła się.
Wcześniej, kiedy półprzytomna dołączyła do niego w drodze na stołówkę, wspomniał, że przejrzał zapisy wczorajszej rozmowy i pogratulował, że udało jej się namówić Gienia do czegoś nowego. Jednak dość powściągliwie wypowiadał się o tym, co mogło z tego dalej wyniknąć. Odnosiła wrażenie, że nie spodziewał się po hilmakach zbyt wiele.
Jakakolwiek fascynacja sprowadziła go na Warunę, najwyraźniej z czasem przygasła, a może zdusiło ją jakieś rozczarowanie. Kuba z chęcią chwytał się różnych zajęć, które miały ze sobą tyle wspólnego, że nie wiązały się z jego głównym zadaniem. Działania Anny traktował z entuzjazmem chyba głównie dlatego, że oznaczały, że już nie był jedyną osobą, na której spoczywał ciężar podtrzymania wątłych kontaktów z hilmakami.
– Ty się śmiejesz – wtrącił siedzący obok niego Grigor – a to jest w gruncie rzeczy bardzo dobra odpowiedź. Jeśli wykształcił się u nich narząd wzroku, to niemal na pewno musiał dawać jakąś korzyść. Jeśli wiedzielibyśmy, jaką, to mielibyśmy podpowiedź, jak dobre oczy są do tego potrzebne.
– Kolory – mruknął Kuba. – Tyle wiemy na pewno: że rozpoznają kolor światła. Może, żeby wiedzieć jak blisko są powierzchni i jak wysoko jest słońce na niebie.
Jedna z jego poprzedniczek na stacji, Erst, włożyła wiele pracy w skompletowanie słownika kolorów, jakie znały hilmaki. Rozświetlając wodę na różne sposoby, od dalekiej podczerwieni po nadfiolet, sprawdzała, co są w stanie odnotować i nazwać. Dzięki temu wiadomo było, że są zdolne do postrzegania światła, i to w imponująco szerokim zakresie. Jednak nie było wiadomo, czy mogą widzieć kształty – wiele wskazywało, że do tego celu używały wyłącznie ultradźwięków.
– To mogłoby mieć sens – stwierdził Grigor. – Chociaż zdawało mi się, że one rzadko wypływają w górę.
Kuba pokiwał głową i wzruszył ramionami.
– No ja żadnego nie widziałem w takich rejonach – skwitował. – Ale Anna chyba zamierza.
– Może bywają tam częściej, niż zdajemy sobie sprawę? – wtrąciła. – A jeśli rzeczywiście mogą widzieć poszczególne gwiazdy?
– Tylko czemu miałoby to służyć? – zapytał Grigor, raczej w zamyśleniu, niż jakby miał oczekiwać odpowiedzi.
– Nie wiem, nie twierdzę że nie – Kuba odpowiedział Annie. – Bądź co bądź, nawet mają na nie słowo. Chyba nie wymyśliły go tylko dlatego, że zaczęliśmy im opowiadać skąd jesteśmy? Więc może coś tam widzą. Poza tym to nie byłaby pierwsza taka rzecz, której o nich nie rozumiemy. Tak samo można się zastanawiać: po co im był rozum, i na co taki skomplikowany język, jak się żyje w takich pustych głębinach?
– Na razie nie znam tu żadnego gatunku, który miałby wzrok zdolny do takich rzeczy – odezwał się znowu Grigor, ciągnąc swój wątek. – Więc wam nie pomogę w tej dyskusji. Ale jeśli macie rację i one naprawdę mogą widzieć nawet drobne szczegóły, to będzie tak, jak Kuba mówi: tylko dołożycie mi jeszcze jedną zagadkę.
– Ale przecież nie złośliwie! – Anna uśmiechnęła się do niego. – A może one same będą w stanie nam coś wyjaśnić?
– Uważasz, że w ogóle zrozumiałyby, o co pytamy? Nie wydaje mi się, żeby miały odpowiedni aparat pojęciowy do rozmów o ewolucji – wtrącił Kuba.
CZYTASZ
Dalszy ocean
Ciencia FicciónW odległej przyszłości, kiedy możliwe jest swobodne (mimo efektów relatywistycznych) przemieszczanie się między planetami, Anna Rysiewska podejmuje się takiej podróży w ramach kariery akademickiej. Wybiera się na oceaniczny glob, gdzie w głębinach z...