~ Rozgrzeszenie ~

140 2 10
                                    

Po około około 25 minutach byłyśmy już w szkole. Czy byłyśmy spóźnione prawie 10 minut? Tak. Czy martwi nas to? Ani trochę. Po drodze dostałam od Alana smsa, że ma trochę wolnego czasu i chętnie przyjedzie na mój trening.

Jak poparzone wbiegłyśmy do szatni i zaczęłyśmy przebieranki. Wyciągnęłam z torby czarne rozszerzone spodenki do kolan i białą koszulkę i zaczęłam się przebierać. Na twarzy Sabriny zobaczyłam zmartwienie.

- Masz może pożyczyć mi coś na przebranie? Wiesz, nie myślałam, że przyjdę dziś na trening... - podrapała się po karku.

- Pewnie, chyba powinnam mieć coś w torbie - ze sportowej torby wyjęłam spodenki, skąpe spodenki i biały top na ramiączkach i podałam dziewczynie.

- Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytała, przyglądając się uważnie ubraniom.

- Nie wiem, ale mogę ci dać jeszcze swoją bluzę, nic nie będzie widać - podałam szatynce jeszcze czarną bluzę z suwakiem - Dobra dawaj, dawaj Sabrina. Nie ma czasu - powiedziałam niecierpliwie i zaczęłam tuptać w miejscu pod drzwiami od szatni.

- Daj spokój, my mamy czas. On poczeka i tak już jesteśmy spóźnione - puściła mi oczko. Spięła włosy i wyszłyśmy pospiesznie z szatni. Wbiegłyśmy na sale i znalazłyśmy się na odpowiednim sektorze. W jednym rzędzie stało dwadzieścia pare dziewcząt, a przed nimi nikt inny niż nasz trener.

- No proszę, jest i pani Adams - spojrzał na mnie i mruknął pod nosem - Oo, widzę, że pani Frey w końcu się zmotywowała - powiedział sztucznie. Frey miała u niego przechlapane, często olewała treningi i nie uczestniczyła aktywnie w tym wszystkim. Spojrzał na swój sportowy zegarek - Hmm, dwanaście minut spóźnienia. Ty - pokazał na mnie - 6 kółek, a ty - pokazał na Sabrinę - 13.

- Przepraszam bardzo.. - zaczęła z wyrzutami Sabrina, ale przerwała swój monolog ponieważ uszczypnęłam ją w ramie - Ałaaa - spojrzała na mnie z mordem w oczach.

- Coś jeszcze ma pani do powiedzenia pani Frey? - założył ręce na piersi i spojrzał na Sabrinę.

- Tak, uważam, że... - zaczęła po raz kolejny.

- Zamkniesz się w końcu? - zapytałam dając jej pstryczka w ucho.

- Pani Frey? My dalej słuchamy... - powiedział wyczekująco.

- Nie, ja nie mam nic do powiedzenia - mruknęła szatynka, masując swoje ramie. W końcu. Dyskutując z Cyemberlin'em tylko pogarszała naszą sytuacje, a w zasadzie swoją. Ja należałam do grupy niewielu lubianych przez niego uczniów. Zawsze byłam aktywna i pokazywałam swoje zaangażowanie, docenił to.

- Tak właśnie myślałem. Ja za to chce powiedzieć, że na zajęcia ubieramy trochę bardziej odstające od nagości ubrania - powiedział sucho, skanując Sabrinę od góry do dołu.

- Tak jest trenerze - powiedziała zdeterminowana.

- Dobra, odpuśćcie sobie te kółka, stracimy tylko kolejne minuty - mruknął - Słuchajcie - zwrócił się do wszystkich - Ostatnio rozsypała mi się drużyna koszykarska. Wiem, że gracie w siatkówkę, ale ja potrzebuje zawodniczek. Teraz odbędzie się trening siatki, a potem zrobimy sobie godzinkę koszykówki. Od razu mówię, kto nie ma zamiaru grać w kosza zapraszam do wyjścia już teraz - usłyszałam mnóstwo jęków i marudzenia. Szczerze, nie dziwie się. Te dziewczyny straciły około pół godziny swojego życia stojąc tu podczas, kiedy muszą iść na autobus po raz drugi i wracać do domu przez kolejne pół godziny. Strata czasu. Tym sposobem na sali zostało zaledwie dziesięć osób - Widzimy się za tydzień! - krzyknął do tych którzy wyszli - Amdis i Ingrid wybierają drużyny.

Meeting with Eternal Life and BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz