Nazajutrz mieliśmy wyruszyć w poszukiwaniu Henry'ego. Mieliśmy już plan, Emma miała zostać na statku mimo, iż upierała się że chce pójść z nami, ale ktoś musiał być na statku, gdyby jakimś cudem Henry wrócił.
Natomiast ja z ojcem i załogą mieliśmy zejść na ląd.-Mela, John. Chodźcie na kolację.- powiedziała Emma dotykając mojego ramienia.
-Jasne już idziemy, tylko dokończymy grę.- odpowiedziałam.
Grałam z Johnem w karty. Zawsze w nie graliśmy, gdy nie było nic innego do roboty.
-Dobrze, ale pospieszcie się.- Odparła i poszła w stronę dużego stołu.
Graliśmy jeszcze chwilę.
-Wygrałem!- krzyknął z radością John.
-Tylko dlatego że oszukiwałeś!- odparłam, na co chłopak spiorunował mnie wzrokiem podejmując się bitwy na wymianę zdań.
-Nieprawda- krzyknął i rzucił kartami w kąt.
-A kto rzucił dwie karty zamiast jednej!- krzyknęłam i też rzuciłam kartami.
-A kto wyrzucił dwie karty do wody gdy "nie widziałem"!
-Tak?! A kto schował dwie karty pod deską na pokładzie!
-A kto zjadł moje ciastko!
-A kto podpieprzył ojcu hak i go nie oddał?!- I tym pytaniem go zatkałam i przy okazji wygrałam.
Jak zawsze.
-Tak!? A kto zabrał mi szable?!
I tak o to zaczęła sie kolejna kłótnia, ale dla nas to norma. Możemy się pokłócić o głupotę a potem z tego żartujemy i się wygłupiamy.
Gdy zjedliśmy kolację poszliśmy do swoich kajut, ale ja jeszcze zostałam na statku i patrzyłam w gwiazdy zawsze mnie to relaksowało. Kiedyś zanim moja mama zmarła powiedziała mi, że z tych gwiazd patrzą na nas wielcy piraci, którzy pospieszą nam z pomocą gdy będziemy jej potrzebować*. Wtedy poczułam że ktoś mnie obserwuje więc nie rozglądając się pobiegłam do kajuty pod kołdrę, bo to "najlepsza kryjówka". Jak byłam mała zawsze się tam chowałam.
Rano obudził mnie dźwięk instrumentów i śpiewających piratów. Wyszłam z kajuty, skierowałam się na śniadanie i poszłam się ogarnąć przed wyprawą.
Gdy byliśmy już wszyscy gotowi zeszliśmy na ląd. Szliśmy wąską ścieżką gdzie trzeba było iść gęsiego. Szliśmy tak jeszcze kilka minut. Zatrzymaliśmy się przy rozwidlonej ścieżce gdzie mieliśmy się rozdzielić.
-Mela- powiedział Hak- pójdziesz z Johnem,Edwardem, Amaro, Klausem i Jackiem.-wyznaczył piratów którzy poszli za mną. Ucieszyliśmy się z tego powodu, ponieważ od zawsze trzymaliśmy się razem i mieliśmy najgłupsze pomysły.
Szliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach takich jak nowe żarty na załodze oraz na kapitanie. Rozglądaliśmy się na wszystkie strony ale nic nie przykuło naszej uwagi. Szukaliśmy już kilka godzin, ale przed nami zauważyliśmy jaskinie, do której weszliśmy. Poczuliśmy się jakoś dziwnie lecz szliśmy dalej. Nagle coś przefrunęło przed nami. Poczułam że ktoś nas obserwuje i zaczęłam się rozglądać. Jedyne co zauważyłam to kilka cieni latających w górze. Pamiętam że kiedyś tata opowiadał mi o tym, ale nie umiałam sobie przypomnieć. Zaczęliśmy się rozglądać próbując zachować szczególną ostrożność.
Niestety nie udało nam się to ponieważ Jack, który jest z nas najgłupszy to podszedł do cienia. Wtedy mnie olśniło, to były wyrwane cienie chłopców i piratów przez inne cienie albo TEGO chłopca.__________________
*- zmieniony przeze mnie cytat z króla lwa
CZYTASZ
The love of the lost [OUAT]
FanfictionKsiążka opwiada o nienawiści, przyjaźni i miłości. Czy przez miłość, da się zrezygnować z rzeczy, której szukało się kilkadziesiąt lat? Tego nie wie nikt. Czy miłość potfafii dokonać cudów jak to opisują w bajkach? Historia dotyczy szesnastoletniej...