Pov. Mela
Obudziłam się na jakiejś polanie pomiędzy drzewami. Strasznie kręciło mi się w głowie. Kilka minut później podniosłam się do siadu i dokładniej się rozejrzałam.
Po chwili wstałam i postanowiłam pójść w głąb lasu. Wiedziałam gdzie jestem i z kim.
Byłam w samym środku Nibylandii z Panem, zagubionymi chłopcami oraz z ojcem i jego załogą, którzy nie wiedzieli że tu jestem. Ojciec pewnie myślał że jestem u Wendy i sobie smacznie śpię.Szłam lasem w nieznanym mi kierunku. W końcu nie wytrzymałam czułam że ciągle mnie obserwuje. I wiedziałam już że przez cały czas to był on.
- Pan wiem że tam jesteś!- krzyknęłam nawet na niego nie patrząc, a za moimi plecami znowu usłyszałam jego śmiech.Pov. Peter Pan
Śledziłem Mele przez całą jej drogę. Po chwili usłyszałem jej głos.
- Pan wiem że tam jesteś!- krzyknęła tym swoim słodziutkim głosem na co się zaśmiałem.
- No w końcu. Myślałem że ten twój niezawodny instynkt cię zawiedzie.
- On mnie nigdy nie zawodzi.-odparła.Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Patrzyła się wprost, w stronę małego strumyczka.
- Jak chcesz możesz się napić to czysta woda, każdy z niej pije.- odpowiedziałem na jej pytanie, którego nawet nie zadała.
Mel udała się w stronę strumyka przy, którym uklękła i zaczęła pić. Widać było że była spragniona. Gdy przestała pić wstała i zaczęła się rozglądać.
- Pan czemu mnie porwałeś?- zapytała ostrzej niż się spodziewałem.
- Nie porwałem. Po prostu wziąłem to co moje.- odpowiedziałem i przybliżyłem się do niej.
Mela widząc to cofnęła się i zaczęła uciekać. Pobiegłem za nią. Próbując dogonić dziewczynę, uświadomiłem sobie jaka jest szybka. Znudziło mi się te bieganie i ta cała jej zabawa w kotka i myszkę. Przeteleportowałem się naprzeciwko niej zasłaniając jej drogę ucieczki. Dziewczyna nie zdążyła wychamować i wpadła na mnie. Przytrzymałem ją by nie upadła ale szybko się odsunęła.
- Oho ktoś tu lubi się przytulać.- powiedziałem z uśmieszkiem jaki mi się malował na twarzy.
- Zamknij się Pan!- odpowiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Co tak agresywnie.
Piratka wstała i skierowała w moją stronę mały sztylet i przyszpiliła mnie do drzewa, zdziwiłem się gdy zauważyłem że był on mój, więc musiała mi go zabrać, gdy na mnie wpadła.
Pov. Mela
Wyciągnęłam sztylet w jego stronę i przyszpiliłam go do drzewa.
- I co teraz zrobisz zabijesz mnie?- parsknął na co się skrzywiłam i przewróciłam oczami.
- Teraz może i nie, ale w przyszłości napewno.- odparłam a po chwili dodałam.- A teraz wypuść mnie z tej przeklętej wyspy, chcę do domu.
- Niestety ci w tym nie pomogę, nikt nie opuści tej wyspy bez mojej zgody.- powiedział to takim chłodnym tonem, że zaczęłam się go bać co raz bardziej.
Wiedziałam że z nim nie wygram
Choć może kiedyś sie to uda.
Odsunęłam sztylet, ale mu go nie oddałam. Oddalilam się na kilka kroków. Peter zaczął się rozglądać, aż podszedł do mnie szybko i zatkał mi usta ręką a potem zaciągnął w jakieś krzaki. Po chwili sama usłyszałam, że ktoś tu idzie. Przez gałązki krzaków zauważyłam piratów, przyjrzałam się dokładniej. Na torbie jednego z piratów dostrzegłam charakterystyczny znak. Była to literka "K" na tle czaszki, z której wychodziły dwa węże. Rozpoznałabym ten znak z kilometra, był to znak ojca. Sama taki zostawiałam po zakradnięciu się na inny statek, by zdobyć coś do jedzenia i jakąś broń by tamci piraci wiedzieli że ktoś był na ich statku i powinni się obawiać. Chciałam krzyczeć żeby mnie usłyszeli i zabrali do ojca. Peter to chyba wyczuł i machnął ręką a ja znów poczułam to samo zmęczenie co wcześniej. Nie chciałam dać za wygraną, ale nie miałam szans.Jeszcze się odwdzięczę Pan. I pożałujesz że ze mną zadarłeś.
CZYTASZ
The love of the lost [OUAT]
FanfictionKsiążka opwiada o nienawiści, przyjaźni i miłości. Czy przez miłość, da się zrezygnować z rzeczy, której szukało się kilkadziesiąt lat? Tego nie wie nikt. Czy miłość potfafii dokonać cudów jak to opisują w bajkach? Historia dotyczy szesnastoletniej...