Rozdział 7

77 4 0
                                    

Obudziłam się w jakimś obozowisku.
Dziwne bo nikogo w nim nie było.
Wiał wiatr a drzewa szumiały. Wstałam i otrzepałam się z ziemi. Wiedziałam że Pan jest gdzieś w pobliżu i mnie obserwuje, dlatego wyszłam z obozu i udałam się na przechadzkę. Jakby mi było mało wrażeń na dziś.
Szłam po mokrej od rosy trawie i czułam że Peter depta mi po piętach, ale nie odwracałam się i szłam dalej.
Po kilkunastu minutach dotarłam na plażę, która znajdowała się niedaleko obozu.
Gdy byłam już na plaży odwróciłam się by spojrzeć czy gdzieś nie stoji tu gdzieś statek ojca. W tym momencie Peter wyszedł z lasu i podszedł do mnie.

Pov. Peter Pan

Miałem dość łażenia za tą dziewczyną, więc wyszedłem z lasu i podszłem do niej. Widać że była zdeterminowana żeby osiągnąć to co chciała, a na ten moment chciała dostać się na statek Killiana, ale jednocześnie była wystraszona i dobrze szło ukrywanie tego ale musi się nauczyć dwóch ważnych rzeczy. Przede mną niczego nie da się ukryć i nie ucieknie się ode mnie t..

- Gdzie się tak szwędasz?- zapytałem.

- Nigdzie.- odpowiedziała ze spokojem. Wiedziałem że kłamie.

- Nie kłam.- podniosłem głos.

- No chciałam się przejść i zwiedzić wyspę. Wystarczy? Koniec przesłuchania? Mogę iść? Dziękuję.- odparła lekko wkurzona i nie czekając na odpowiedź zwinnie mnie wyminęła.

Oj nie ze mną te numery dziewczynko.
Wywróciłem oczami i poszedłem za nią.

Pov. Mela

Szedł za mną jak demon i nie spuszczał mnie z oczu, chciałam jak najszybciej odnaleźć okręt ojca i jego samego. Byłam zmarznięta i głodna.

Pan był już kilka metrów ode mnie, w pewnym momencie złapał mnie i zaciągnął do lasu, w tedy wiedziałam że byłam blisko Jolly Rogera*.
Peter nie uśpił mnie tak jak to zrobił ostatnim razem. Po kilkunastu minutach byliśmy już w obozie. Było tam bardzo dużo chłopców, których wcześniej nie było. Pan krzyknął coś do nich a oni natychmiast na niego spojrzeli i go otoczyli. Stałam obok bruneta wyprostowana jak struna i nie wiedziałam co mam robić, dlatego stałam i się nie ruszałam.

Pov. Peter Pan

- Chłopcy!- krzyknąłem a oni spojrzeli się na mnie i otoczyli mnie. Mela stała koło mnie.- Chce wam kogoś przedstawić.

- A co to za dziewczyna?- zapytał Devin.

- Czy ty możesz mi się nie wtrącać w zdanie bałwanie? Właśnie chcę wam ją przedstawić.- odpowiedziałem- To jest Mela córka Killiana Jonsa. Od razu mówię że macie ja mieć na oku a najbardziej ty Felix bo jako jedyny tutaj myślisz, oczywiście razem ze mną żeby to było jasne.

- Się rozumie. -odparł chłopak i odszedł dokończyć swoje przerwane zadanie.

Felixa dażyłem wielkim zaufaniem. Był u mnie najdłużej i był bardzo lojalny wobec mnie. Prawda jest taka, że Felix był moim przyjacielem na dobre i na złe.

Widziałem że Mela chcę stąd uciec więc jej to uniemożliwiłem.

- Dokąd to się panienka wybiera.- szepnąłem i położyłem jej rękę na ramieniu.

- A co cię to interesuje?- odpowiedziała ze złością.

Widziałem że była zmęczona więc zaprowadziłem ja do mojej chatki, dałem jej jakieś ubrania, które wyjąłem z szafy i kazałem jej się położyć. Mimo że z początku się wyrywała to zmęczenie okazało się być silniejsze. 
Usiadłem w fotelu i czekałem aż dziewczyna zaśnie, gdy się upewniłem że spała wyszedłem z chatki, którą zamknąłem na klucz i poszedłem w kierunku chłopaków.

The love of the lost  [OUAT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz