Gdy udało nam się wydostać z rąk cieni, wybiegliśmy z jaksini. Ale nadal czułam że ktoś nas obserwuje. Szliśmy w kierunku plaży gdzie mieliśmy się spotkać, ale trochę nam zajęło znalezienie drogi powrotnej.
- Według mnie powinniśmy iść na północ.- Odezwał się Klaus.
- Ta bo ty znasz drogę, i na pewno wiesz gdzie jest północ- odezwał się sarkastycznie Jack - jak ty znasz tylko drogę pod pokład po rum i do kajuty. Wtedy to nawet współrzędne potrafisz podać. Alkoholiku.
- Co jak co ale od MOJEGO rumu to ty się odwal. I nie jestem żadnym alkoholikiem, jak już to degustatorem.
- Zamknijcie się już! - Krzyknęłam lekko podirytowana ich ciągłymi sprzeczkami.- To nie wy prowadzicie wyprawę, jak już to możecie mi pomóc. I ogarnijcie się bo inaczej wrócicie do naszych kolegów z jaskini.
Wszyscy momentalnie ucichli i skoncentrowali się na szukaniu drogi powrotnej.
Kiedy szliśmy już właściwą ścieżką, usłyszałam łamiąca się gałąź pośród drzew.
- Ej słyszeliście to?- zapytałam cicho.
- Ale co?- zapytali wszyscy chórem.
- To na pewno był Amaro.- powiedział Klaus, po czym zagwizdał- Do nogi Amaro to nie czas na zabawę patykami.
- Żebym ci zaraz tego patyka nie włożył tam gdzie światło nie dochodzi.- Odparł wkurzony już Amaro. A ja przewróciłam oczami.
Chłopak szybko się denerwował, ale miał do siebie dystans.- A nie zostaną mu później drzazgi w dupie?- Zarechotał Edward, po czym wszyscy się roześmialiśmy.
Wiedziałam, że ta wyspa jest pełna pułapek i innych niebezpiecznych rzeczy.
Rozejrzałam się trochę, ale niczego nie zauważyłam, więc kontynuowaliśmy drogę. Gdy dotarliśmy na plażę, spotkaliśmy tam już mojego ojca i jeszcze kilka kamratów którzy z nim byli.- Macie coś?- zapytał hak.
- Niestety nie, a wy?- Można powiedzieć że trochę skłamałam bo byliśmy w jaskini w której były cienie oraz ciągłe wrażenie że ktoś nas obserwuje.
- Też nic.- odparł tata.
Kilka godzin później, wszyscy zasiedliśmy do kolacji którą przygotowała Emma. Znam Emmę od dziecka i traktuje ją jak własną matkę. Wiem że zawsze mogę na nią liczyć i jej o wszystkim powiedzieć, tak też było i tym razem. Gdy wszyscy się rozeszli zostałam jeszcze z Emmą, by pomóc jej z umyciem naczyń i przy okazji opowiedzenia jej o tym co się dzisiaj stało i co widziałam.
Emma stanęła jak wryta w to co jej przed chwilą powiedziałam.
- Emma co się stało?
- Mela musisz to natychmiast powiedzieć ojcu.
- Ale to nie jest nic takiego ważnego przecież. Prawda?- Zapytałam ponieważ wyczułam że jej głos zadrżał, a ona sama wydawała się być bardzo przestraszona.
Po chwili stania podeszła do mnie objęła mnie i kazała iść do taty. Nie chciałam się sprzeciwiać, więc przytaknełam i poszłam.
Szłam przez statek, na którym było już ciemno. Przechodziłam koło piratów którzy udawali się na wartę oraz tych, którzy z niej schodzili.
Gdy byłam już tuż przed kajutą ojca zapukałam.- Wejść.- usłyszałam i otworzyłam drzwi.- O cześć Mel.
- Hej.- Odpowiedziałam.- Tato bo jest taka sprawa.
- Jaka?- spytał.
- Kiedy przeszukiwaliśmy wyspę to znaleźliśmy jaskinię.
Ojciec spojrzał na mnie i kazał kontynuować.
- Weszliśmy do niej i zobaczyliśmy mnustwo tych cieni o których mi opowiadałeś. One próbowały nam wyrwać nasze cienie, ale uciekliśmy. Kiedy wracaliśmy ścieżką to usłyszałam łamiąca się gałąź i szelest, i w dodatku czułam że ktoś nas śledzi.
Ojciec po tym co mu powiedziałam wyglądał na wystraszonego.
- Mela.- powiedział po chwili- Wiedziałem że nie mogę cię tutaj zabrać, dlatego jutro z samego rana odpływamy i będziesz przez kilka dni u Wendy a gdy wrócimy z Henrym, odbierzemy cię. A śpisz dzisiaj z Emmą.- powiedział a raczej rozkazał więc udałam się do kajuty Emmy u której spędziłam noc.
_________________________________
Hejka hejka wleciał kolejny rozdział.
Przepraszam za przerwę ale nie miałam za bardzo czasu. Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ponieważ szykuje się już powoli do szkoły i do egzaminów (tak wiem wcześnie ale ja wolę wcześnie niż wcale).Miłego dnia/nocy
Mavciav❤️
CZYTASZ
The love of the lost [OUAT]
FanfictionKsiążka opwiada o nienawiści, przyjaźni i miłości. Czy przez miłość, da się zrezygnować z rzeczy, której szukało się kilkadziesiąt lat? Tego nie wie nikt. Czy miłość potfafii dokonać cudów jak to opisują w bajkach? Historia dotyczy szesnastoletniej...